Chevrolet Camaro zniknie z Europy. Ale nic straconego - wybór aut o dużej pojemności skokowej jest spory
Jeśli ktoś planuje zakup Chevroleta Camaro z 453-konnym, 6,2-litrowym silnikiem LT1, powinien się pospieszyć, bowiem już od września takie auta nie będą mogły być sprzedawane w Europie jako nowe. Na szczęście w zalewie multiinterfejsowych, 3-cylindrowych SUV-ów i crossoverów da się jeszcze znaleźć coś z dużym silnikiem. Tanio jednak nie będzie...
Sprawa wycofania Chevroleta Camaro z Europy rozbija się o tutejsze normy emisji spalin, których silnik LT1 nie spełnia. Problem dotyczy też w zasadzie Corvette C7, ale ponieważ produkcję tego modelu i tak już zakończono (nowa generacja z silnikiem umieszczonym centralnie zostanie zaprezentowana w drugiej połowie miesiąca), to ważniejszą wiadomością pozostaje jednak ta dotycząca Camaro.
W redakcji zastanawialiśmy się, co jeszcze pozostanie na rynku, jeśli chodzi o samochody z jednostkami napędowymi o dużej pojemności skokowej. Wybór jest większy, niż może się wydawać, dlatego też bierzemy pod uwagę tylko silniki 4,5-litrowe i większe.
Jakie samochody z dużym silnikiem można kupić w Polsce?
Aston Martin
Zacznijmy alfabetycznie, od brytyjskich specjalistów od luksusowych grand tourerów. Polska witryna Astona wskazuje, że można u nas nabyć 3 modele spełniające kryteria. Najstarszy - i jedyny z wolnossącym silnikiem - to Rapide S, który z 5,9 l pojemności osiąga 560 KM. Limuzyna ta jest zresztą jedną z najciekawszych propozycji tego typu na rynku - wolnossącego V12 nie uświadczymy nigdzie indziej.
Oprócz Rapide'a, można też nabyć modele DB11 lub nowego DBS Superleggera - oba korzystają z nowego motoru Astona Martina, czyli jednostki 5.2 V12 z podwójnym turbodoładowaniem. Słabszy DB11 osiąga 608 KM, natomiast DBS - aż 725 KM.
Niestety, jak to bywa w najbardziej ekskluzywnych markach, Aston Martin nie podaje cen poszczególnych modeli - a przynajmniej nie tak wprost, na własnej stronie internetowej. Można jedynie dokopać się do informacji, że ceny Rapide'a startują z poziomu 261 tys. euro (nieco ponad 1,1 mln zł), a DB11 - 279,2 tys. euro (niespełna 1,2 mln zł).
Audi
Niemiecki producent od dawna ogranicza gamę dużych silników. Obecnie jedynym modelem, w którym znajdziemy cokolwiek większego niż 4,5 l, jest powoli kończące swój rynkowy żywot R8. Jego 5,2-litrowy silnik V10 generuje od 570 do 620 KM (w odmianie Performance), w Polsce dostępny jest tylko słabszy wariant. Cena? Co najmniej 802 tys. zł za wersję Coupe.
Bentley
Powracamy do kategorii samochodów brytyjskich. Bentley oferuje dwa potężne silniki: 6.0 W12 (w Bentaydze i Continentalu GT) oraz 6.75 V8 (w Mulsanne). Modele z W12 mają znacznie wyższą moc (od 608 do 635 KM), ale nie mogą się równać z V8 pod względem maksymalnego momentu obrotowego. O ile W12 osiąga co najwyżej 900 Nm, to 537-konny Mulsanne Speed ma... 1100 Nm. Na najtańszego Bentleya z dużym silnikiem wydamy co najmniej milion złotych - i wbrew pozorom nie mówię tu o cenie starzejącego się Mulsanne. Ten zaparkuje w naszym garażu po wydaniu co najmniej 1,5 mln zł.
BMW
Można było się obawiać o dalsze losy najmocniejszej wersji BMW serii 7, ale chętni na model M760Li xDrive mogą odetchnąć z ulgą - auto jest w aktualnym cenniku. Taka Siódemka ma 6,6 l pojemności, 585 KM i kosztuje co najmniej 803 tys. zł. Cena ta oczywiście nie zawiera żadnych opcji, ale na otarcie łez warto nadmienić, że M760Li jest jedynym BMW serii 7, które ma lakier metaliczny w standardzie...
Dodge
Camaro wypada z gry? Nic straconego - w Polsce da się też kupić fabrycznie nowego Challengera czy Chargera, a także potężnego SUV-a Durango. Możemy tu więc liczyć na co najmniej 5,7-litrowe V-ósemki, o których nikt nie mówi, by miały zostać wycofane z Europy. Nie są to oczywiście samochody w europejskiej specyfikacji, ale raczej nie będzie to przeszkadzać potencjalnym klientom. O ceny trzeba pytać importerów, ewentualnie śledzić OtoMoto w poszukiwaniu wymienionych modeli z zerowym przebiegiem.
Ferrari
Kultowa włoska marka od paru lat na szeroką skalę stosuje turbodoładowanie, dzięki czemu odpada mi trochę pracy - większość modeli ma zbyt niską pojemność skokową, by załapać się do przeglądu. Na placu boju pozostają obecnie tylko dwa modele: 812 SuperFast z silnikiem 6.5 V12 oraz GTC4 Lusso, które również napędzane jest widlastą dwunastką, lecz odrobinę mniejszą (6,3 l). Drugi z tych modeli oferuje kierowcy (i 3 pasażerom) 690 KM, ale wartość ta nie robi aż takiego wrażenia, gdy spojrzymy na model SuperFast - jego „fabryka mocy” rozwija okrągłe 800 KM. Ceny oscylują wokół 1,4-1,5 mln zł.
Ford
Mustang GT to naturalna konkurencja dla Camaro. Oryginalny pony car doskonale się zresztą w Europie sprzedaje, w Polsce też jeździ już sporo Mustangów. Model GT ma co prawda o ponad litr mniejszy silnik od LT1 Chevroleta, ale zupełnie nie przeszkadza mu to w osiąganiu 450 KM. Ba - jest też dostępny wariant Bullitt, który ma ich jeszcze o 10 więcej. Ford Mustang z silnikiem 5.0 V8 to zresztą jedna z najtańszych propozycji w tym zestawieniu - GT Coupe kosztuje niespełna 209 tys. zł (ze skrzynią automatyczną o 9 tys. zł więcej, można też mieć kabriolet za 226-235 tys. zł), a Bullitt - 230 tys.
Jaguar
Znowu Wielka Brytania! Tyle tylko, że o ile w poprzednich latach znaną jednostkę 5.0 V8 ze sprężarką mechaniczną można było zamówić np. w modelach XF, XJ czy dawniej w XK, to teraz jedyną opcją pozostaje F-Type. Silnik ten dostępny jest w wersjach R (gdzie oferuje 550 KM) i SVR (575 KM). Za F-Type'a Coupe R 5.0 zapłacimy co najmniej 616 tys. zł, a za SVR-a - 735 300 zł. Chętni na jazdę pod gołym niebem będą musieli wydać, odpowiednio, 652 (R) lub 771,3 tys. zł (SVR).
Jeep
Propozycja z gatunku „wszystko nie tak, ale bym jeździł”. Jeep Grand Cherokee co prawda nie jest już dostępny z silnikiem 5.7 V8, ale w zamian są dwa większe. Wariant SRT dzięki swojemu 6.4 V8 generuje 468 KM, a na tle konkurencji nie kosztuje przy tym nad wyraz dużo. To oczywiście jest względne, bowiem 385 tys. zł to i tak niemało.
Jeśli niespełna 470 KM to dla kogoś za mało, jest jeszcze jedna opcja - Grand Cherokee Trackhawk. Tutaj silnik jest co prawda odrobinę mniejszy (ma 6,2 l), ale wspomaga go kompresor, windujący moc do... 710 KM. Cena to 540 tys. zł.
Lamborghini
Dzięki temu, że w Warszawie znajduje się salon Lamborghini, mieszkańcy stolicy mogą się tam wybrać w ramach porannych zakupów i zamówić sobie Huracana lub Aventadora S - pierwszy dysponuje silnikiem 5.2 V10 (580-640 KM), drugi - 740-konnym, 6,5-litrowym V12. Nie będzie to jednak tania przyjemność - na tańszy model wydamy co najmniej 900 tys. zł, natomiast zakup Aventadora S spowoduje uszczuplenie stanu konta o co najmniej 1,7 mln zł.
Land Rover
Marzy wam się praktyczny wóz z doładowanym mechanicznie silnikiem 5.0 V8, a Jaguar uszczuplił ofertę? Nic straconego - tę jednostkę napędową można jeszcze mieć w Range Roverze i Range Roverze Sport. Motor oferowany jest w wersjach o mocach 525, 565 (tylko w Range Roverze) i 575 KM (tylko w RR Sport SVR). Najtańszą opcją jest zakup 525-konnego Range Rovera Sport HSE Dynamic - będzie nas to kosztować niespełna 510 tys. zł. Na tle innych propozycji z tego przeglądu - nie aż tak źle... Ale da się zapłacić i więcej. Dużo więcej. Range Rover SV Autobiography z długim rozstawem osi (LWB) straszy ceną rzędu 1,1 mln zł.
Lexus
Po wycofaniu z polskiego rynku modeli GS-F i RC-F (ten ostatni nie trafi do nas w wersji po liftingu), a także po rezygnacji z silników V8 w limuzynie LS, wybór ogranicza się do dwóch opcji. Pierwsza, ta bardziej oczywista, tu futurystyczne coupe LC 500. 5-litrowy silnik V8 jest wolnossący, co w tej klasie jest już praktycznie niespotykane. Za 464 KM trzeba w tym przypadku zapłacić co najmniej 569 tys. zł w bazowej wersji.
Zwolennicy dziwnych nieoczywistych wyborów powinni zainteresować się modelem LX 570. Do Polski trafiło tylko 50 sztuk tego mastodonta zbudowanego na bazie Toyoty Land Cruiser V8, ale auto nadal jest dostępne. Przestaje to dziwić po spojrzeniu na cenę - okrągłe 650 tys. zł. Do naszego przeglądu pojazd się jednak bez problemu łapie, ponieważ za napęd odpowiada tu benzynowy silnik 5.7 V8 o mocy 367 KM.
Maserati
Lubicie dinozaury? Jasne, każdy lubi - zwłaszcza takie jak Maserati GranTurismo i GranCabrio. Na stronie Maserati Chodzeń modele te nadal widnieją jako dostępne. Niezależnie od wersji (Sport lub MC), modele te wyposażone są w 4,7-litrowe silniki V8 o mocy 460 KM. Niestety, długi staż rynkowy nie oznacza bynajmniej przystępnych cen - GranTurismo kosztuje co najmniej 650 tys. zł, a wersja otwarta o blisko 90 tys. zł więcej.
Mercedes-Benz
Mercedes ogłosił już, że aktualnie stosowany silnik V12 będzie zarazem ostatnim tego typu. Z jednej strony mamy więc presję czasową, a z drugiej - ceny, które zwalają z nóg, ponieważ 6-litrowa jednostka napędowa dostępna jest tylko i wyłącznie w limuzynach: S600 L, S65 L AMG oraz w Mercedesie-Maybach S650. W najtańszej opcji zapłacimy co najmniej 804,5 tys. zł, w najdroższej - ponad 1,15 mln zł. Co ciekawe, to wcale nie Maybach jest tą najdroższą opcją, choć podobnie jak AMG, ma 630 KM (zwykłe S600 - 530 KM). Cennik informuje, że Maybacha S650 można mieć już za skromne 907,5 tys. zł.
RAM
O RAM-ie mogliście już u nas przeczytać. Auta te są sprowadzane w specyfikacji kanadyjskiej, dzięki czemu mają m.in. liczniki wyskalowane w kilometrach na godzinę. Na polskim rynku oferowana jest aktualna (i droga - nawet ponad 300 tys. zł) generacja, a także starszy model - RAM 1500 Classic. Tutaj cenowo jest już nieco lepiej, ponieważ auto ma konkurować z takimi modelami jak np. Mercedes klasy X V6. A to oznacza kwoty zbliżone bardziej do 200 tys. zł. Co pod maską? Oczywiście 5.7 HEMI o mocy 400 KM. Z opcjonalną instalacją LPG.
Rolls-Royce
Znowu Wielka Brytania, co oni mają z tymi potężnymi silnikami? Ale dobra, w tym przypadku to i tak wszystko wina BMW, bowiem V-dwunastki stosowane w Rolls-Royce'ach to właśnie zmodyfikowane konstrukcje bawarskiej marki - spokrewnione zresztą z silnikiem BMW M760Li.
Jednostki V12 znajdziemy we wszystkich autach tego producenta: od modeli Ghost, Wraith i Dawn, przez Phantoma, aż po SUV-a Cullinan. Pojemność skokowa waha się od 6,6 do 6,75 l, zależnie od modelu. Cena? Jeśli musisz o nią pytać, to cię nie stać. Takich danych nie podaje nawet Samar. Kilka kolejnych chwil spędzonych na szukaniu pozwala stwierdzić, że bez 1,5 mln zł w kieszeni nie ma co podchodzić do drzwi salonu.
Wszystko fajnie, ale poza nielicznymi wyjątkami, duże silniki znajdziemy już tylko w propozycjach dla milionerów.
Do tych wyjątków należą Ford Mustang i sprowadzane do nas modele Dodge'a i RAM-a. To zasadniczo i tak całkiem nieźle, bo skoro szukaliśmy zastępstwa dla Camaro, to Mustang czy Challenger będą idealnymi kandydatami.
Ceny pozostałych propozycji rosną wręcz w lawinowym tempie - po zaznaczeniu kilku opcji nie będzie problemem przebicie bariery 2 mln zł. Szeroki wybór jest więc w praktyce tylko teoretyczny, a uśmiechać możemy się jedynie przez łzy - bo realnie dostępna jest z tego wszystkiego jedynie garstka modeli.