Kim Jong Un jeździ luksusowym Mercedesem, ale Daimler zarzeka się, że mu go nie sprzedał. Koreańska wersja czeskiego filmu
Dyktator Korei Północnej, Kim Jong Un, jako limuzyny reprezentacyjnej używa Mercedesa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu podobni watażkowie z biednych krajów często byli znani z upodobania do drogich, ekskluzywnych aut. Problem w tym, że Daimler wcale nie sprzedaje Mercedesów w Korei Północnej.
Na nagraniu z wizyty przywódcy w Rosji można zobaczyć Mercedesa-Maybacha S600 Pullman Guard. Opancerzona, ekskluzywna limuzyna z głową totalitarnego państwa jadącą na rozmowy z Władimirem Putinem - brzmi zwyczajnie.
Czeski film zaczyna się kiedy uświadomimy sobie, że ONZ nałożyło embargo na eksport towarów luksusowych do Najlepszej Korei. Można zadać więc pytanie skąd w takim razie luksusowy Mercedes w rękach Kim Jong Una? Zwłaszcza, że to nie jedyne auto ze Stuttgartu w rękach koreańskiego dyktatora. Podczas wizyty w Rosji widziano też Mercedesa-Maybacha S62. Nie był to też pierwszy raz, kiedy Kim Jong Un był widziany w samochodach z gwiazdą na masce - korzystał z nich choćby podczas spotkania z Trumpem w Singapurze. Miał też krótki epizod z Rolls-Roycem, ale wygląda na to, że wrócił do ulubionej marki ze Stuttgartu.
Co ciekawe, Kim Jong Un kontynuuje narodową tradycję. W latach 90, Korea Północna próbowała stworzyć swoją kopię mercedesa W201 pod nazwą Paektusan.
Jak do tego doszło – nie wiem.
Jak podaje Associated Press, rzeczniczka koncernu ze Stuttgartu, Silke Mockert, zaprzecza, jakoby mieli cokolwiek wspólnego ze sprzedażą limuzyn dyktatorowi:
Dodaje też, że od ponad 15 lat Daimler nie ma żadnych powiązań handlowych z azjatycką dyktaturą i pieczołowicie kontroluje gdzie eksportowane są jego samochody. Nie wątpię, że te zapewnienia to prawda. Dochód ze sprzedaży kilku limuzyn Kimowi Jong Unowi nie zrekompensowałby strat wizerunkowych i finansowych wynikających ze złamania embarga.
Każde embargo to okazja do zarobku dla mniejszych podmiotów.
Mercedesy najprawdopodobniej trafiły zapewne do Kima Jong Una za pośrednictwem jakiejś firmy-słupa. Daimler nie ma przecież możliwości kontroli sprzedaży swoich aut jako używanych. Ktoś zapewne solidnie zarobił na obejściu tego embarga, przy okazji trochę ośmieszając ONZ. Kim Jong Un nadal może kupić co chce, tylko pewnie nieco drożej.
Tak to już bywa z ograniczaniem handlu międzynarodowego. Embargo na dany towar sprawia, że pojawia się rzesza przedsiębiorców dostarczających go kanałami nieoficjalnymi, a klienci po prostu muszą zapłacić za niego więcej. Wobec tego oficjalny zakaz dostaw jakiegoś powszechnie potrzebnego dobra (np. ropy, żywności) może uderzyć w gospodarkę państwa, ale w przypadku rzeczy takich jak limuzyny jedynie nieco utrudni zakup. Dyktatora stać na ominięcie embarga.
Kim Jong Un nie jest sam w klubie Mercedesiarzy.
Klub dyktatorów, którzy lubili samochody ze Stuttgartu, jest dość duży. Przed Kimem Jong Unem w Mercedesach pokazywał się między innymi Idi Amin, krwawy watażka z Ugandy, czy przywódca socjalistycznej Rumunii, Ceausescu. Obaj jeździli modelem 600 W100, a we flocie europejskiego dyktatora znajdował się jeszcze m. in. 350 SL (R107). Ten ostatni był znany ze swoich samochodów, na jego zamówienie powstał nawet specjalny model Aro.
Mercedesy można było też znaleźć w kolekcji Saddama Husajna. Także Chruszczow w swojej flocie około 50 pojazdów zebrał kilka samochodów ze Stuttgartu. Również nieco bardziej demokratyczny władca, Władimir Putin jeździł Mercedesami zanim przesiadł się do Aurusów.
Wnioski? Kupno Mercedesa to pierwszy krok do zostania dyktatorem. Albo na odwrót, zostanie dyktatorem to pierwszy krok do kupna Mercedesa. A embargo? Jakie embargo?
Edycja: jak słusznie zwrócił uwagę jeden z komentatorów, chodzi w szczególności o samochody o wysokim stopniu opancerzenia, których nie da się kupić po prostu w salonie, a producent ściśle reglamentuje ich sprzedaż.