V12. Silnik, który zawsze dodaje sporo magii pojazdowi, który napędza. Nie zawsze jednak motory V12 projektowane są od czystej kartki - czasem buduje się je z dwóch silników sześciocylindrowych. Tak było i z wolnossącym V12 Astona Martina, co jednak nie przeszkodziło mu w zostaniu jedną z najwspanialszych jednostek tego typu. Jak jest zbudowana i jak działa brytyjska fabryka mocy?
V12 Astona Martina, handlowo oznaczane jako „6.0” mimo faktycznej pojemności 5935 cm3, pojawiło się po raz pierwszy w sprzedaży w 1999 r. Pierwszym modelem, w którym zastosowano ten silnik, był DB7 Vantage. DB7 w takiej wersji szybko stał się tak popularny, że starszą wersją napędzaną doładowanym sprężarką mechaniczną silnikiem 3.2 R6 już mało kto się interesował, w związku z czym wycofano ją z produkcji.
Ostatnie samochody z wolnossącym astonowskim V12 powstają do dziś, ale ich dni są policzone - zastępuje je nowy, podwójnie turbodoładowany silnik 5.2 V12, obecny m.in. w nowych DB11 czy też DBS Superleggera.
Historia 6.0 5.9 V12 rozpoczyna się od Forda.
Przyjęło się sądzić, że dzieje astonowskiego V12 zaczynają się od Forda Mondeo, ale sprawa jest odrobinę bardziej skomplikowana. Amerykański koncern wraz z Cosworthem pracował nad silnikiem V12 od pierwszej połowy lat 90., a pierwsze udane próby jednostki napędowej przeprowadzono w 1995 r. Rok później do sprzedaży wprowadzono silniki 3.0 V6 (montowane przykładowo w Taurusie), na których komponentach bazowało wspomniane V12. Te trzylitrowe V6 faktycznie były w praktyce rozwierconą wersją silnika o pojemności 2,5 litra, czyli w istocie Mondeo może mieć coś wspólnego z brytyjskimi super-samochodami.
Pierwszym samochodem, do którego trafił niespełna 6-litrowy silnik, był prototypowy Ford Indigo - przypominający bolid Formuły Indy 440-konny super-samochód. Już wtedy nowy silnik oznaczono jako 6.0, choć jego pojemność była taka sama jak w Astonie Martinie.
Po rozmowach przeprowadzonych przez zarząd Forda i ówczesnego prezesa brytyjskiej marki, Waltera Hayesa, silnik przeprojektowano zgodnie z wytycznymi Astona.
Bestia wielu imion.
Wraz z umieszczeniem motoru pod maską brytyjskiego samochodu, zyskał on oznaczenie fabryczne AM01. Średnica cylindra i skok tłoka pozostały oczywiście takie jak w prototypie Forda. Miały więc, odpowiednio, 89 mm i 79,5 mm. Taki sam jak w fordowskim 3.0 V6 był również 60-stopniowy kąt rozwarcia cylindrów. Budowany ręcznie silnik od samego początku dysponował podwójnymi wałkami rozrządu w głowicy (2x DOHC) oraz 4 zaworami na każdy cylinder.
Stopień sprężania w silniku AM01 wynosił 10,1:1. Dla kolejnych wersji jednostki napędowej stopniowo go podnoszono - Aston Martin DB7 GT miał już stopień sprężania równy 10,3:1, podczas gdy ostatni Vanquish S 11,1:1. Przez cały okres produkcji silnik doczekał się blisko... 15 różnych wersji, które weszły do produkcji. Ostatnie noszą miano AM28 (V12 Vantage S) i AM29 (Vanquish S, Rapide S).
Co ciekawe, w silnikach tych nigdy nie zastosowano bezpośredniego wtrysku paliwa - nawet bieżący Vanquish S dysponuje tradycyjnym wtryskiem wielopunktowym. Także wyścigowy Hybrid Hydrogen Rapide S dysponował wtryskiem MPI, choć akurat w tym przypadku silnik istotnie różnił się od jednostek drogowych - zastosowano w nim bowiem dwie turbosprężarki. Za kwestie wtrysku paliwa i zapłonu odpowiada układ Bosch Motronic.
Pierwsze seryjne DB7 Vantage dysponowały mocą 426 KM.
Moment obrotowy sięgał 540 Nm. To oczywiście był tylko początek. Już kilka lat później - w 2001 r. - do produkcji wszedł pierwszy Vanquish, dysponujący silnikiem AM03. Jednostkę poddano daleko idącym modyfikacjom, dzięki czemu zrzuciła całe 18 kg. Wymieniono też przepustnice na nowe, również sterowane elektronicznie (drive-by-wire), co wraz z nowym komputerem sterującym pozwoliło na ograniczenie zużycia paliwa i emisji spalin. Vanquish osiągał w swej pierwotnej formie już 466 KM, a w późniejszej Vanquish S (AM06) - 527 KM. W pierwszej generacji tego modelu zastosowano także po raz pierwszy kute korbowody, a w drugiej - układ zmiennych faz rozrządu.
Przez kolejne lata 5,9-litrową dwunastkę stosowano w całym szeregu modeli Astona Martina, m.in. w DB9 czy Rapide, nierzadko zmieniając sporą część osprzętu - kolektory dolotowe, przepustnice czy wtryskiwacze. Zakres mocy? Od 456 KM w najstarszych DB9, aż po okolice 600 koni w Vantage'u GT12 oraz Vanquishu Zagato. Z kronikarskiego obowiązku warto tutaj także wspomnieć, że na bazie silnika 5.9 powstał również 7,3-litrowy potwór AM21, montowany w Astonie One-77. Moc tej wersji to porażające 760 koni, osiągane przy użyciu - tak, zgadliście - wielopunktowego wtrysku paliwa i bez pomocy doładowania.
Wolnossące V12 nie mówi jeszcze ostatniego słowa.
Choć rodzina silników 5.9 V12 odchodzi na zasłużoną emeryturę, to Aston Martin wraz z Cosworthem szykują coś specjalnego. Nowy bolid o nazwie Valkyrie ma bowiem dysponować hybrydowym układem napędowym, w którym zastosowany zostanie nowy, 6,5-litrowy, wolnossący silnik. Cały układ ma dysponować mocą przekraczającą 1100 KM.
Ja jednak głosuję za tym, żeby to nowe V12 trafiło też do zwykłych modeli. A na koniec warto sobie przypomnieć, dlaczego rodzina wolnossących dwunastek Astona jest tak genialna.