Oto Toyota RAV4 waszych marzeń. Tania i bez hybrydy
Najnowsza generacja Toyoty RAV4 wygląda świetnie, ma sprawdzone układy napędowe, ale nie ma co się oszukiwać - nie będzie najtańsza. Dlatego z taką zazdrością patrzę na nową Toyotę, która jest jak RAV4, tylko że tańsza.

Toyota RAV4 to jeden z najpopularniejszych SUV-ów segmentu D i trudno się temu dziwić, bo przecież ma wygląd, który jest miły dla oka, a do tego słynie z niezawodności. Znam wielu nabywców RAV4, druga generacja nadal dzielnie służy mojemu ojcu jako samochód zastępczy, czwartą wozi się mój brat, ale wiem również, że część z nich narzeka na ceny tych aut. I wtedy na scenę wchodzi piękna biała Toyota, na którą aż chce się za funtem odkładać funt.
Nowa Toyota RAV4 w bazowej wersji nie ma nawet hybrydy
Wygląda jak kaczka, chodzi jak kaczka, więc musi być kaczką. Tak głosi jedna z mądrości ludowych. Tymczasem mamy tutaj auto, które wygląda jak RAV4, jeździ jak RAV4, ale nie jest RAV4. Ten biały SUV nazywa się Wildlander i będzie wkrótce do kupienia w Chinach. To owoc współpracy Toyoty i koncernu GAC. Ma praktycznie taki sam wygląd jak nowa RAV4, ma takie same wymiary (no prawie, bo jest odrobinę dłuższa), ale największa różnica kryje się pod maską.

W europejskiej wersji Toyoty RAV4 za napęd odpowiada układ hybrydowy z silnikiem 2.5 i mocy 183 KM w podstawowym wariancie i 191 KM w wersji z napędem na obie osie. Na szczycie gamy jest hybryda plug-in o mocy 304 KM, a szczebel niżej stoi plug-in o mocy 268 KM i napędem na przednie koła. Tymczasem chińska Toyota RAV4 o uroczej nazwie Wildlander ma pod maską silnik 2.0 o mocy 171 KM. Żadnego układu hybrydowego, ba, nie ma nawet układu miękkiej hybrydy. Cena? Mówi się, że około 30 tys. dolarów, więc naprawdę przystępnie.

Zastanawia mnie jedna kwestia: czy taki samochód miałby powodzenie w naszym kraju? Kochamy Toyotę i kochamy hybrydy. Ale co w sytuacji, gdyby wersja bez niej byłaby tańsza o kilkadziesiąt tysięcy złotych? Czy klienci poświęciliby niskie spalanie na rzecz natychmiastowej korzyści? Na szczęście w Europie mamy normy emisji spalin i dyrektywę CAFE, więc nie grożą nam takie rozterki.
Więcej o Toyotach przeczytacie w: