Kompromitacja policji. Chce ukarać nagrywającego, nie widzi wykroczenia nagrywanego
Wśród funkcjonariuszy nie brakuje chyba wyznawców teorii, w myśl której lewym pasem może jechać tylko ten, kto jedzie szaleńczo szybko, a wszyscy inni powinni przed nim uciekać. Kierowca, który nagrał wykroczenie na drodze ekspresowej, sam ma zostać ukarany, chociaż dowodu na jego złamanie prawa – brak.

Jak w każdej formacji, policja to też różni funkcjonariusze o rozmaitym podejściu do przepisów prawa o ruchu drogowym. Dlatego zgłaszanie wykroczenia bywa ryzykowne, bo nie wiadomo na kogo trafimy. Jest szansa, że na drugim końcu przyjmie je funkcjonariusz, lubiący po pracy wsiąść w swoje kilkunastoletnie BMW i zrobić porządek z frajerami na lewym pasie, którzy snują się z przepisową prędkością. W żaden sposób nie koliduje to oczywiście z byciem policjantem.
Mamy sytuację, w której kierowca nagrał wykroczenie polegające na niezachowaniu przepisowego odstępu na drodze ekspresowej. Przypomnę, że wynosi on połowę prędkości z którą jedziemy, tylko kilometry na godzinę zmieniamy na metry. Zatem przy prędkości 120 km/h minimalny odstęp powinien być równy 60 metrów. O martwocie tego przepisu pisaliśmy jakiś czas temu, sytuacja oczywiście od tego czasu nie poprawiła się...
Z nagrania wynika że kierujący czarnym BMW nie zachowywał odstępu na drodze ekspresowej. Policja jednak tego nie zauważyła i postanowiła ukarać mandatem nagrywającego za... bezpodstawne zajmowanie lewego pasa. Czyli znowu mamy do czynienia z sytuacją, gdzie zdaniem policji należy zjeżdżać między wyprzedzane pojazdy za każdym razem, nawet jeśli oznacza to wjazd w wąską lukę, następnie gwałtownie zahamować wytracając prędkość, a później znowu tej prędkości nabierać wjeżdżając na lewy pas celem wyprzedzania. Tak należy robić, chyba że masz BMW i jedziesz nim bardzo szybko, wtedy już nie musisz i ruch prawostronny przestaje cię obowiązywać. Tak, to nie żart, mandat ma dostać nagrywający, ale nagrany przez niego kierowca BMW również jadący cały czas lewym pasem – już nie. Na wszelki wypadek przypomnę tę zasadę w formie graficznej:

Nie ma przepisu, na podstawie którego policja chce ukarać nagrywającego
Należy jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, to wszystko co na ten temat mówi prawo o ruchu drogowym. Możliwie, to znaczy w taki sposób, aby jazda była płynna, bezpieczna i przewidywalna. Skakanie między pasami i hamowanie oczywiście jest możliwe technicznie, jednak nie jest specjalnie bezpieczne. Powiedziałbym wręcz, że zachowanie się w taki sposób byłoby złamaniem art. 3 prawa o ruchu drogowym*. Gdyby kierowca auta z kamerą zjechał pomiędzy wyprzedzane auta, to nie mógłby zachować odstępu do pojazdu poprzedzającego, czyli sam wpędziłby się w łamanie przepisów.
Kierujący, który nagrywa, nie łamie żadnego przepisu, ponieważ nie utrudnia ruchu w żaden sposób. Porusza się swoim pasem ruchu z maksymalną w tym miejscu dopuszczalną prędkością. Nie istnieje żaden przepis, który nakładałby na uczestnika ruchu konieczność ustąpienia pierwszeństwa temu, kto chce prawo o ruchu drogowym łamać. Gdyby tak było, należałoby stojąc na czerwonym świetle zjechać na chodnik, żeby umożliwić kierującemu za nami przejazd przez czerwone. Mam nadzieję, że dobrze przedstawiłem absurd tego założenia.
Nie przyjmować, żądać sprawy w sądzie
Zachowanie policji przekracza już wszelkie granice. To zaczyna trochę wyglądać tak, jakbyśmy zgłaszali się po sprawiedliwość do grupy osiedlowych dresiarzy. Wymierzą oni tę sprawiedliwość wedle własnych zasad, niemających nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem i prawem. Według alternatywnego kodeksu drogowego sprawa jest bardzo prosta, należy zastosować przepisy „śmierć frajerom”, „lewy pas to nie kółko różańcowe” i „jak nie masz czym wyprzedzać to siedź na prawym i nie przeszkadzaj dobrym chłopakom”. Życzę powodzenia policji w sądzie w udowadnianiu, że nagrywający miał możliwość zjechać na prawy pas przy zachowaniu minimalnego odstępu od poprzedzanego pojazdu.
*Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.