Oto najszybciej przyspieszające samochody w swoich segmentach. Nie próbujcie tego w domu
Jako kilkuletnie dzieciaki fascynowaliśmy się prędkością maksymalną samochodów. Po latach okazuje się jednak, że na co dzień ważniejsze jest przyspieszenie. Dziś sprawdzimy, które samochody w poszczególnych klasach oferują najkrótszy sprint do 100 km/h.
Na wstępie krótkie wyjaśnienie: w tym przeglądzie nie uwzględniliśmy super-samochodów od Ferrari czy Lamborghini ani podobnych marek, których na co dzień się w Polsce nie widuje, typu Pagani. Zestawienie obejmuje więc tylko te pozostałe, względnie normalne auta, pomijając oczywiście niebotyczne moce silników wielu modeli.
Najszybsze samochody miejskie
Zaczynamy od najmniejszych i najsłabszych zawodników. Jest tu jednak kilku kandydatów, którzy swoich osiągów się wcale wstydzić nie muszą. Do tych najbardziej oczywistych należą Volkswagen Polo GTI (6,7 s do 100 km/h) i Ford Fiesta ST (6,5 s), ale równie groźnym konkurentem jest choćby wiekowy już Abarth 595 w najmocniejszych, 180-konnych wersjach (np. esseesse lub Rivale) - on też potrafi przyspieszyć do „setki” w 6,7 s.
Nie ma jednak mocnych na Mini. Już zwykłe Coopery są szybkie (ok. 6,5 s, zależnie od wersji), a 231-konne wersje John Cooper Works potrafią „zejść” nawet do 6,1 s (w przypadku 3-drzwiowego hatchbacka). Ale to jeszcze nic - model Clubman dostępny jest w wersji o mocy... 306 KM, co pozwala na katapultowanie się do 100 km/h w zaledwie 4,9 s, w czym wydatnie pomaga napęd na obie osie All4. Lepiej w tym segmencie się już nie da, ale ma to niestety swoją cenę - zakup Clubmana John Cooper Works All4 uszczupli nasze konto o 169 900 zł. To tyle, co dwie Fiesty ST... Niedługo do oferty powinna na szczęście dołączyć odrobinę tańsza wersja, oparta na 3-drzwiowym Cooperze - w sieci są już jej pierwsze zdjęcia.
Najszybsze samochody kompaktowe
Tutaj zaczyna się już robić bardzo ciekawie. Okazuje się bowiem, że moce na poziomie 250-300 KM i przyspieszenie do 100 km/h w mniej niż 6 s nie wystarczą, by zająć miejsce na podium. Skreśla to więc takie modele jak choćby Hondę Civic Type-R czy nowego Forda Focusa ST.
Wobec powyższego, trzeba zwrócić uwagę na całkiem liczną grupę modeli, które załatwiają kwestię sprintu w mniej niż 5 s. Wszystkie bez wyjątku łączą dwie kwestie: po pierwsze mają napęd na obie osie, a po drugie pod maskami pracują tu 2-litrowe silniki z turbodoładowaniem.
Zaczynamy od Seata Leona Cupry ST 4Motion - 300-konnego kombi, które jest w stanie przyspieszyć do „setki” w 4,9 s. Trzeba uważać, by nie wybrać wersji z napędem na przednią oś - będzie ona potrzebowała 6 s do wykonania tego samego zadania.
Dalej w blokach startowych oczekuje nowe BMW M135i xDrive. 306 KM i 8-biegowa przekładnia automatyczna wystarczają, by osiągnąć 100 km/h w 4,8 s. To jednak i tak o 0,1 s dłużej niż w Mercedesie A 35 AMG o tej samej mocy i 300-konnym Volkswagenie Golfie R. 4,7 s na przyspieszenie do 100 km/h potrzebuje również Audi S3.
Wygląda na to, że trzeba pójść jeszcze wyżej - tam, gdzie na placu boju pozostają w zasadzie tylko Audi i Mercedes. Pierwsze oferuje 5-cylindrowy model RS3, który po zaprzęgnięciu do pracy swoich 400 KM wykona sprint w 4,1 s. Mercedes uprzejmie klaszcze, po czym na tor wysyła kompaktowe monstrum - 421-konną A-klasę w wersji 45 S AMG. Tutaj „setkę” na prędkościomierzu zobaczymy już po równych 4 sekundach, podobnie zresztą jak w CLA 45 S AMG.
Innymi słowy, bez kwot rzędu 250-270 tys. zł nie ma co podchodzić do najmocniejszych kompaktów na rynku. O dziwo pachnący świeżością Mercedes jest tu nieco tańszy od Audi - A 45 S AMG kosztuje 256 600 zł bez dodatków, podczas gdy schodzące z rynku RS3 - co najmniej 265 700 zł.
Najszybsze samochody klasy średniej
Jak można się było spodziewać, ten segment - podobnie zresztą jak klasa wyższa - to domena niemieckich marek premium, choć jest i wyjątek, do którego za chwilę dojdziemy. Konkurencja jest w tym segmencie zacięta - z wynikami w rodzaju 4,8 s (np. Audi S4) czy 4,7 s (Volvo S60 T8) nie ma co szukać miejsca w klasowej czołówce. Żeby tu zaistnieć, trzeba oferować znacznie więce... mniej. Zdecydowanie mniej!
Z aut niemieckich można tu wyróżnić BMW M340i xDrive (4,4 s), Audi RS4 Avant (4,1 s) oraz Mercedesy-AMG C 63 i C 63 S (potrzebujące na przyspieszenie do 100 km/h, odpowiednio, 4,1 i 4,0 s). To jednak i tak za mało, by pokonać Alfę Romeo Giulię QV, której 2,9-litrowe V6 skonstruowane wspólnie z Ferrari pozwala na sprint w zaledwie 3,9 s. Z prędkością maksymalną na poziomie 307 km/h jest to zresztą także najszybsze auto w tym segmencie, a przy tym nie aż tak okrutnie drogie. 510-konna Giulia kosztuje bowiem 386 800 zł - o 25 tys. zł mniej niż Audi chce za swoje RS4 oraz o 62,5 tys. zł mniej niż Mercedes żąda za C 63 S.
Jest jeszcze kwestia nowego BMW M3. Auto ma spore szanse, by wyprzedzić wskazane wyżej propozycje. Aktualnie tego modelu nie ma w ofercie, ale jego bliski krewniak - M4 - potrzebuje na przyspieszenie do 100 km/h od 4,1 do 4,6 s, zależnie od rodzaju skrzyni biegów (jest dostępna przekładnia manualna!) i nadwozia (coupe lub kabriolet).
W tym wszystkim jest jednak pewien kłopot. Tak się bowiem składa, że dostępna już w Polsce za 283 tys. zł Tesla Model 3 Performance bije Alfę o całe pół sekundy. 3,4 s do setki to rekord tego segmentu, a auto elektryczne z łatwością pokonuje spalinowych rywali.
Najszybsze samochody klasy wyższej i luksusowej
To jest w sumie całkiem ciekawe, że jedne z najbardziej dynamicznych aut na rynku są zarazem jednymi z największych i najcięższych. Ale tabele danych technicznych nie kłamią - w tym segmencie znajdziemy wyjątkowo dużo modeli, które schodzą poniżej 4 s w sprincie do setki. Na wszystko to, co potrzebuje więcej czasu na przyspieszenie do 100 km/h w tego typu przeglądzie rynku w zasadzie nie warto zawracać sobie głowy, bo to... nic specjalnego. Skoro mamy to wyjaśnione, to zapraszam serdecznie do Klubu 3 sekund.
Zacznijmy znowu od BMW, które ma tu aż trzech reprezentantów, w tym nowe i wyjątkowo atrakcyjne Gran Coupe serii 8, M5 oraz topową serię 7. Pierwsze z tych aut możemy kupić m.in. w wersji M850i xDrive, która załatwia sprawę w 3,9 s, ale lada moment do salonów powinna wjechać mocarna wersja M8. Będzie ona potrzebować na wykonanie tego samego zadania zaledwie 3,3 lub 3,2 s (w wersji Competition). To nawet odrobinę szybciej niż tak samo mocne (600 lub 625 KM) BMW M5, które każe kierowcy czekać na odpowiednią wartość na prędkościomierzu o 0,1 s dłużej w obu wersjach.
Na podobnym poziomie stoją Mercedesy. Klasa E 63 S AMG przyspiesza do 100 km/h w 3,4 s, podobnie jak Mercedes-AMG GT 4-door Coupe. Tyle że ten drugi model też jest dostępny w wariancie S, który jest w stanie wyrównać wynik BMW M8 Competition, czyli 3,2 s. Nie warto też skreślać klasy S, która pomimo faktu, że w wersji 63 AMG jest dostępna tylko z długim rozstawem osi, to osiąga „setkę” w tempie, które nadal zasługuje na miano rakietowego. Mowa konkretnie o 3,5 s. To... o 0,1 s szybciej niż w nowych Audi RS6 Avant i RS7 Sportback. Wspomniane wcześniej BMW M760Li xDrive nie zbliża się do tych wyników, oferując nieco gorsze (choć nadal imponujące) 3,8 s.
Zdaję sobie jednak sprawę, że czekacie na Porsche. Ale jeśli jesteście w grupie fanów silników spalinowych, mam złą wiadomość: Porsche Panamera Turbo S E-Hybrid (uff) nawet z pakietem Sport Chrono nie przyspieszy do 100 km/h szybciej niż w 3,4 s. Jeśli natomiast przemawia do was napęd elektryczny, to wieści są już lepsze: Taycan Turbo S to kolejne auto w zestawieniu, które przyspiesza do „setki” w zaledwie 3,2 s.
Ach, no tak, jeszcze Tesla. W tym segmencie mówimy oczywiście o Modelu S, który dostępny jest w dwóch wersjach: Long Range i Performance. Pierwsza osiąga 100 km/h w 3,8 s, natomiast druga... Cóż, Model S Performance ma być w stanie osiągnąć „setkę” w 2,6 s. Taka impreza nie będzie niestety tania, bowiem szybsza Tesla kosztuje ok. 370 tys. zł netto. W praktyce wychodzi nam więc suma przekraczająca 450 tys. zł, co i tak wygląda nieźle na tle Taycana Turbo S (795 tys. zł) czy Mercedesa-AMG GT 4-door Coupe za 805 500 zł.
Najszybsze SUV-y
W zasadzie do tej kategorii moglibyśmy też wrzucić crossovery, ale prawda jest brutalna - jeśli chcesz mieć coś irracjonalnie szybkiego, to nie ma co na nie patrzeć. Pod względem osiągów mamy tu do czynienia z sytuacją podobną co w klasie średniej - najszybsze konstrukcje są w stanie osiągać 100 km/h w czasie poniżej 4 s. No chyba, że coś jest Teslą Model X Performance, która załatwia sprawę w 2,9 s i do której bez ok. 480 tys. zł nie ma co podchodzić.
Wśród modeli spalinowych ponownie pierwsze skrzypce grają Włochy i Niemcy, ale znowu bez udziału Audi. W zamian mamy Alfę Romeo Stelvio QV przyspieszającą do 100 km/h w 3,8 s i Maserati Levante Trofeo potrzebujące na to samo o 0,1 s więcej.
BMW do walki wystawia nową generację modeli X5 M oraz X6 M. Oba dysponują tymi samymi silnikami V8 co m.in. M5 i seria 8, takie same są również moce (600 lub 625 KM). W X5 i X6 wystarcza to do przyspieszenia do 100 km/h w 3,9 lub 3,8 s (o ile wybierzemy odmianę Competition).
Mercedes nie ma w gamie modelu zdolnego do walki z X5 i X6 M (GLE Coupe 63 AMG S potrzebuje na sprint 4,2 s), za to zostawia za sobą mniejsze bawarskie SUV-y. Oto bowiem Mercedes-AMG GLC 63 S jest w stanie przyspieszyć do interesującej nas prędkości w 3,8 s, czyli o 0,3-0,4 s szybciej niż BMW X3 M oraz X4 M.
Ponownie wskakujemy też w gamę modelową Porsche. Tutaj sytuacja jest o tyle komfortowa, że nasze kryteria w tym segmencie (tj. poniżej 4 s do 100 km/h) spełnia zarówno mniejszy Macan Turbo, jak i model Cayenne Turbo S E-Hybrid (również w wersji Coupe). Wszystkie te auta przyspieszają do 100 km/h w 3,8 s, jeśli mają pakiet Sport Chrono. 0,1 s dłużej będą na to potrzebować niehybrydowe Cayenne Turbo. Za Macana Turbo zapłacicie co najmniej 428 tys. zł, za Cayenne Turbo S E-Hybrid - 843 tys. zł (chyba że wystarczy nam zwykłe Turbo, wtedy będzie to 693 tys. zł). A wspomniany wyżej Mercedes-AMG GLC? Wariant 63 S będzie nasz za 461 100 zł. Na tle Macana to sporo... ale Macan nie ma 8-cylindrowego silnika, a Mercedes i owszem.
Najtańszym modelem, który zapewni nam sprint w 3,8 s, będzie 510-konna Alfa Stelvio QV. Jej cena startuje bowiem od 408 300 zł. Ale wiecie co? Można mieć benzynowego SUV-a, który urwie jeszcze z tego 0,1 s. Mowa o Jeepie Grand Cherokee SRT Trackhawk, który ma pod maską stado 710 KM. Cena? 540 tys. zł.
Niestety nie ma co liczyć na modele spoza segmentu premium - najlepsze ich wyniki oscylują wokół 4,8-5,1 s. Prym wiedzie tutaj Volkswagen T-Roc R.
Najszybsze coupe
Jakże to, zestawienie najlepiej przyspieszających samochodów na rynku bez coupe? Nie, tak być nie może. Do dzieła zatem - przejrzyjmy ostatnią kategorię w tym przeglądzie, ale tak na ostro. Żadnych powolnych drezyn osiągających 100 km/h w 4 s. Nie - tym razem naszym celem jest czas nieprzekraczający 3,5 s.
Tutaj o dziwo ma coś jeszcze do powiedzenia Audi, które nie wycofało jeszcze z gamy swego wolnossącego dinozaura - modelu R8. Nasze kryteria spełnia zarówno wersja bazowa jak i wzmocniona Performance - 620-konne R8 Coupe Performance potrzebuje na sprint tylko 3,1 s. Smakiem musi się więc obejść BMW, którego najszybszy model - M8 Coupe Competition - potrzebuje na to samo 3,2 s.
O dziwo, nie ma w tej kategorii czego szukać Mercedes. Jest to spowodowane m.in. faktem, że wersje dwudrzwiowe modelu GT są oferowane tylko z napędem na tylną oś. A napęd na tylną oś nie jest tym, na czym nam zależy podczas takich prób rakietowych startów. Najbardziej dynamiczne wersje tego auta osiągają więc 100 km/h w słabe 3,6 s - aż o 0,4 s dłużej niż wspomniana wcześniej w tekście 4-drzwiowa i napędzana na obie osie odmiana tego auta.
Co do Porsche, to fakt że w sprzedaży nie ma jeszcze nowych 911 Turbo i 911 GT2 nie przeszkadza, by bieżąca generacja kultowej „Dziewięćset Jedenastki” załapała się do tekstu. Model Carrera S z pakietem Sport Chrono potrzebuje na sprint do „setki” 3,5 s, a Carrera 4S urywa z tego jeszcze 0,1 s.
Oprócz tego na polskiej stronie producenta widać jeszcze ciągle Porsche 911 GT3 RS poprzedniej generacji. Wybór to niegłupi (3,2 s), acz drogi - nawet bardzo. Takie auto kosztuje bowiem co najmniej 980 400 zł...
Temu wszystkiemu obojętnie przygląda się Nissan. Jego GT-R obchodził ostatnio 324. urodziny, ale zarówno wersja standardowa (550 KM) jak i Nismo (600 KM) osiągają „setkę” w zaledwie 2,8 s. Niesamowity jest za to rozstrzał cen tego modelu - od 527 tys. zł aż do... 915 tys. zł za wariant Nismo.
A Tesla, choć w tej grupie nieobecna, to i tak po cichu się śmieje w kąciku...