Można już konfigurować nowe BMW serii 1. Najtańsze kosztuje 105 900 zł. M135i od 192 900 zł
Nowa seria 1 wygląda trochę jak minivan i straciła sporo ze swojego charakteru, ale i tak będzie się dobrze sprzedawać. Pobawiłem się konfiguratorem i porównałem ceny BMW z rywalami.
No cóż. Chciałem zacząć ten tekst trochę inaczej, ale jakoś nie mogę. Muszę znowu przypomnieć czytelnikom, że nowe BMW serii 1 stało się przednionapędowe. A najmocniejsza wersja nie ma już pod maską sześciocylindrowego silnika. To sprawiło, że „Jedynka” straciła swój wyróżnik. Nie jest już jedyna taka w tym segmencie.
Ale… nabywców raczej to nie boli.
Jeszcze za czasów pierwszej generacji modelu, BMW przeprowadziło badanie wśród swoich klientów. Większość z nich nie miała pojęcia, czy ich samochód ma napęd na przód czy na tył. Na Youtube można zresztą znaleźć filmy, na których ktoś próbuje zakładać w serii 1 łańcuchy śniegowe na – jego zdaniem – napędzaną oś. Czyli na przednią.
Teraz klienci się już nie pomylą. BMW najwyraźniej wyszło z założenia, że skoro i tak nie doceniają „tylnonapędowości” tego modelu (a dla niektórych może to być nawet wada), to nie ma sensu przepłacać. Stworzenie wozu na platformie przednionapędowej jest tańsze i łatwiejsze. I tak powstała seria 1 nowej generacji.
Właśnie poznaliśmy jej ceny.
Cennik otwiera wersja 118i. Napędza ją silnik 1.5 (ale do tego, że nazewnictwo w BMW nijak ma się do pojemności, chyba każdy zdążył przywyknąć). Ma trzy cylindry i 140 KM. Ze skrzynią ręczną taki samochód osiąga 100 km/h w całkiem przyzwoite 8,5 s i kosztuje od 105 900 zł. Z dwusprzęgłowym „automatem” jego osiągi się nie zmieniają. Cena – owszem. Rośnie do 114 405,50 zł.
Jak na razie, w gamie jest jeszcze tylko jedna wersja benzynowa. Wrócimy do niej później. Najpierw: chwila dla diesli.
Najsłabszy jest 116-konny 116d.
Kosztuje od 113 500 zł (122 005,50 zł z automatem. Swoją drogą, ciekawe są te groszowe końcówki cen). Nie wróżę tej odmianie szczególnej popularności w Polsce.
Dużo więcej chętnych może być na 150-konnego diesla 2.0. Taki samochód kosztuje od 123 400 zł. Ze skrzynią automatyczną (już nie z dwusprzęgłową, a z klasycznym „hydrokinetykiem”) jest droższy o niecałe 9000 zł. Za kolejne 1500 zł otrzymujemy „Sportową automatyczną skrzynię biegów”.
Popularny – choć nietani – może być również wariant 120d. Najmocniejszy, 190-konny diesel jest dostępny tylko z napędem na cztery koła. Nie występuje z ręczną skrzynią. Cena: od 146 800 zł.
Wróćmy do drugiego silnika benzynowego.
Mowa o wersji M135i xDrive. Ma czterocylindrowy, doładowany silnik 2.0. Rozwija 306 KM i osiąga 100 km/h w 4,8 s. Żeby móc myśleć o jej zakupie, trzeba mieć co najmniej 192 900 zł.
Pamiętajmy jednak, że to jest „klasa premium”. To oznacza, że (może z wyjątkiem lepiej skonfigurowanego M135i) za cenę bazową otrzymujemy wóz z podstawowym – żeby nie powiedzieć ubogim – wyposażeniem. Większość Jedynek” ma w standardzie koła stalowe z kołpakami. Całość wygląda równie premium, co puszka pasztetu „Podlaskiego”. Żeby zaczęła przypominać ekskluzywne foie gras, trzeba trochę dopłacić. Jak dużo?
Weźmy wersję 118i z automatyczną skrzynią biegów.
Nie będziemy przecież zmieniać biegów sami. Nie za tę cenę. Mamy więc wyjściowo 114 405 zł. Na wstępie możemy zdecydować się na którąś z wersji wyposażenia. Najtańsza – Advantage – kosztuje dodatkowo 3300 zł i zawiera w sobie m.in. tempomat, czujniki parkowania z przodu i z tyłu i regulację wysokości fotela pasażera. Ale przecież chcemy, by nasze BMW wyglądało ładnie i prestiżowo (mimo że i tak trochę przypomina minivana). Dopłacamy więc za „Model Sport Line” albo „Luxury Line”, ewentualnie za „Model M Sport”. Są to pakiety stylistyczne, zawierające m.in. felgi aluminiowe, listwy ozdobne albo różnego typu „ciekawsze” tapicerki. W cenie są też np. reflektory LED.
Padło na model Sport Line.
Taki pakiet kosztuje 17 000 zł. Pozostałe są droższe: 18 210 za „luksusowy” i aż 21 500 zł za „M Sport”.
A skoro idziemy w kierunku sportu, kliknijmy jeszcze czerwony lakier za 3133 zł. Odpuśćmy za to skórzaną tapicerkę. Co jeszcze warto dodać? Na pewno „pakiet Business Class” za 9109 zł. W jego skład wchodzą m.in. system bezkluczykowy, ogrzewanie foteli przednich, elektryczna klapa bagażnika i elektrycznie sterowane fotele z przodu z pamięcią ustawień tego dla kierowcy.
Skoro mamy 2019 rok, przyda się też „pakiet Innowacji” z systemami asystującymi kierowcy, adaptacyjnymi LED-ami, wyświetlaczem head-up i przyciemnianymi lusterkami.
Za co jeszcze warto dopłacić? Może za ogrzewaną kierownicę. Na pewno za automatyczną klimatyzację, bo manualna to w tej klasie trochę wstyd. Dodajmy jeszcze przyciemniane szyby z tyłu, żeby dzieciom za mocno nie świeciło. No i lepszy zestaw głośnikowy Hi-Fi.
Nasz samochód kosztuje 164 158 zł.
To oczywiście nie jest jeszcze „full opcja”. Raczej: „opcja wystarczająca”. Przynajmniej moim zdaniem. Możliwe, że ktoś zaraz złapie się za głowę i zacznie mi wytykać, że nie dodałem jeszcze tego czy owego. No trudno.
Spójrzmy na konkurencję.
Tym razem nie będę już konfigurował każdego z modeli po kolei, ale lista opcji jest tu w większości wypadków podobna. Oczywiście, jeśli ktoś kupuje samochód po długiej i chłodnej kalkulacji, nawet nie spojrzy na serię 1. Na tle Golfa, Octavii czy nawet Passata, wypada po prostu drogo. Wiadomo jednak, że tu wcale nie chodzi o zeszyt, ołówek i kalkulator. Chodzi o prestiż. Spójrzmy więc na klasę premium.
Najgroźniejszym konkurentem BMW będzie z pewnością Mercedes klasy A. Bazowo kosztuje taniej niż „Jedynka”, bo „zaledwie” 97 600 zł. Ale ma wtedy tylko 109 KM. Trochę głupio byłoby kupić nowego Mercedesa i przegrać spod świateł z przedstawicielem handlowym w Fabii. Lepiej dopłacić do wersji o mocy 136 KM. Kosztuje od 110 300 zł ze skrzynią ręczną i od 119 300 zł z „automatem”. Czyli bardzo podobnie, jak w przypadku serii 1. Uwaga – na dodatki można wydać prawie drugie tyle!
Audi A3 jest już nieco leciwe, ale i tak trzeba o nim napisać. W wersji 1.5 TFSI 150 KM wyceniono je na 112 400 zł. Skrzynia automatyczna oznacza dopłatę 9200 zł.
Z klasycznych kompaktów to byłoby już chyba na tyle.
Ale nowej serii 1 z pewnością przyjdzie walczyć o klienta z SUV-ami i crossoverami. Nawet z tej samej stajni, czyli BMW. Jestem pewien, że wielu klientów po wejściu do salonu spojrzy na X1 albo X2 i powie „A może by tak…?”.
X1 z tym samym, 140-konnym motorem benzynowym i z ręczną skrzynią kosztuje 132 000 zł. X2 jest o 6000 zł droższe. I – tak na marginesie – całkiem podobne z zewnątrz do „Jedynki”.
W tym segmencie groźnymi konkurentami mogą być jeszcze: Volvo XC40 (131 100 zł, ale ma aż 163 KM), Audi Q3 (138 900 zł), albo nowy Mercedes GLA… gdy w końcu trafi na rynek.
A z kim konkuruje BMW M135i?
Ze swoją ceną (przypomnijmy: od 192 900 zł) i mocą (306 KM) staje się naturalnym konkurentem Mercedesa AMG A 35. Wóz ze Stuttgartu ma tyle samo koni i kosztuje o 3000 zł mniej.
Tak naprawdę główna walka o klienta rozegra się właśnie pomiędzy tymi dwoma wozami. Audi S3 ma podobne osiągi i cenę (189 200 zł), ale trochę się już zestarzało, a Golf R nie jest wystarczająco dobrze urodzony.
Czas pokaże, kto wygra. Ja mam tylko jeszcze jedno do dodania. Nie żebym kogoś zniechęcał do nowego modelu, ale podobno dealerzy mają teraz dobre oferty na schodzące M140i. Jeżeli ktoś marzy o „ostatnim takim” BMW z sześcioma cylindrami, to więcej szans już chyba nigdy nie będzie.