Wspominamy polską markę samochodów. Wyprodukowała zero pojazdów, ale kto miał zarobić, ten zarobił
Izera: ta nazwa na długo zapisze się w annałach historii polskiej motoryzacji. Był to projekt polskiej marki narodowej, która w moim mniemaniu od początku nie miała powstać.
Chodziło wyłącznie o tworzenie społecznego przeświadczenia, że władza coś robi – podnosi Polskę z kolan, przywraca naszemu przemysłowi chwałę (której nigdy nie miał), i że oto polskie samochody znowu będą podbijały świat, a przynajmniej Polskę. Polska mistrzem Polski - chce się powiedzieć, ale nawet i to się nie udało, i mistrzami Polski są Toyoty albo Skody. Z tej okazji postanowiłem zrobić kalendarium porażek Izery, żeby uporządkować wszystko to, co działo się z tym projektem, od jego zaanonsowania do pogrzebu.
Izera: ta nazwa po raz pierwszy pojawiła się w połowie roku 2020
Najpierw był teaser, czyli zajawka z 24 lipca 2020 r. Obejmował film – już usunięty – pokazujący kilka detali Izery, a także zdjęcia, również mocno niekonkretne. Klamka, tylna lampa, fragment lampy przedniej i to wszystko. Wystarczyło jednak, by rozgrzać publiczność. Potem nastąpiła ta najważniejsza prezentacja: premiera marki Izera. Było to 28 lipca 2020 r., w samym środku covidu. Samochody wyglądały bardzo dobrze, nadzieje zostały rozbudzone.
Podczas prezentacji dowiedzieliśmy się, że produkcja seryjna może ruszyć już w niedalekiej przyszłości. Jakiej dokładnie, tego nikt nie powiedział. Padały niekonkretne deklaracje typu „w roku 2022 albo 2024”. Pokazano wtedy dwa auta, białego SUV-a i czerwonego hatchbacka, przygotowane przez Włochów. Podobno jedno z nich było nawet jeżdżące. I tu pora na drugi punkt kalendarium, czyli:
Listopad 2020 r.: Izera jeździ
To wówczas na fanpage Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad pojawiły się zdjęcia autorstwa Krzysztofa Nalewajki przedstawiające czerwonego hatchbacka w ruchu. Są to do dziś jedyne dowody, że którykolwiek z prototypów Izery przemieszczał się o własnych siłach.
Grudzień 2020 r.: poznajemy lokalizację fabryki
Tą lokalizacją miało być Jaworzno na Śląsku. Fabryka miała zatrudniać 3000 osób, a jej budowa – ruszyć w trzecim kwartale roku 2021. Wtedy jeszcze utrzymywano wersję, że produkcja seryjna Izery rozpocznie się w 2024 r.
Luty 2021 r.: dziwny wywiad z projektantem Izery
Projektant albo nie istnieje, albo był pod wpływem, w każdym razie to, co odpowiadał, to był całkowity bełkot i nonsens. Nie dowiedzieliśmy się absolutnie żadnych konkretów, więc można to pominąć i pójść z naszym kalendarium dalej.
Potem nastąpiła długa przerwa, w trakcie której nie działo się za bardzo nic. Co jakiś czas mówiono, że są już plany fabryki, albo że pozyskiwany jest teren, albo że wkrótce poznamy dostawcę platformy, na której zbuduje się polski samochód, ale nie było żadnych konkretów. W listopadzie roku 2022 zdenerwowany redaktor Paweł napisał wpis o tym, że wkrótce nastąpi prezentacja platformy i głównego kooperanta.
Listopad 2022 r.: Izera ma powstać na platformie Geely
Chiński gigant został wybrany jako dostawca podwozia z układem akumulatorów. Architektura Geely o nazwie SEA jest wykorzystywana już np. w autach marki Smart lub Zeekr. Przy okazji tej informacji podano też sporo danych technicznych Izery. Na przykład długość: od 4,5 do 4,75 metra. Moc: 272 KM. Pojemność akumulatorów: 51-69 kWh. No naprawdę wszystko już było wiadomo, tyle że Geely nigdy nie potwierdziło swojej gotowości do tej współpracy. Wiele wskazuje na to, że zostali wybrani jednostronnie.
Grudzień 2022 r.: Izera dostaje dodatkowe 250 milionów złotych z budżetu państwa
Jest to może najważniejsza data w historii tego projektu, bo w sumie o to w nim chodziło. Posłużę się cytatem z samego siebie. Dopóki nie zobaczymy realnych owoców prac, choćby w rodzaju jeżdżącego modelu bliskiego autu produkcyjnemu, można uznawać, że Izera to rodzaj takiej rury do wysysania pieniędzy ze Skarbu Państwa. Na końcu rury są zapewne odpowiednie osoby, a dostęp do tego końca jest ściśle strzeżony. Poza zwiększeniem finansowania nie zrobiono zupełnie nic. Pomyślcie sobie, jak trudno musiało być pracownikom Electromobility Poland pracować w pocie czoła przez 4 lata i nie zrobić absolutnie nic, zero, null.
Marzec 2023 r.: Izera zawiera umowę z Pininfariną w sprawie liftingu nadwozia
Lifting nadwozia, którego nie ma, to naprawdę trudne zadanie, dlatego potrzebna była firma o takiej renomie jak Pininfarina. To nieważne, że Pininfarina była w stanie upadłości, ważne było by przekazać mediom jakieś nowości w temacie. No i przekazano, i to z jakim sukcesem. Auto Świat piórem Piotra Szypulskiego napisał: Izerę znowu zaprojektują Włosi. Tym razem z Pininfariny!
Bankier.pl: Izera – polski elektryczny SUV wreszcie gotowy (kłamstwo w tytule, ładne).
Tomasz Sewastianowicz z Dziennik.pl: Izera i Pininfarina razem! Sensacyjna umowa z Włochami
TVN24: Włosi zaprojektują Izerę. Ogłoszono współpracę z legendarnym studiem
I tak dalej. Wszystko to była nieprawda. Nikt tego nawet nie zweryfikował, jedyny krytyczny komentarz do tej dętej bzdury mogliście przeczytać na Autoblog.pl.
Wrzesień 2023 r.: NIK zaniepokojony brakiem postępów
Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę projektu Izera i wykazała szereg nieprawidłowości. Oczywiście całkowicie niesłusznie, bo żadnych nieprawidłowości nie było. Wszystko przebiegało w stu procentach prawidłowo: bierzemy państwowe pieniądze, udajemy że coś robimy, kłamiemy w mediach i zwodzimy społeczeństwo nierealnymi wizjami, żeby nas nie rozszarpało za tę bezczelną kradzież. Fabryki nadal nie ma, nie pozyskano nawet terenu pod nią.
Październik roku 2023: kupiono teren pod fabrykę za 128 mln zł
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Izerę wesprze firma Panek. Później ta sama firma zbankrutowała, ale to nie szkodzi, bo skoro nie było żadnych Izer, to i również taka umowa nie nakładała na Panka żadnych zobowiązań. Już na tym etapie było wiadomo, że Izera nie powstanie. W październiku 2023 r. pojawiły się też założenia KPO, które do pewnego stopnia pozwalały projektowi Izera żyć dalej, ale raczej w sferze pobożnych życzeń niż jakiegoś realnego działania. Prezes Electromobility Poland udzielił wywiadu innemu portalowi, z którego wynikało, że nic nie jest zrobione.
Kwiecień 2024 r.: rekrutacja na prezesa Electromobility Poland
Kryteria były bardzo łagodne, w sumie to mogłem się zgłosić. Później prezes został wybrany, a za kolejny miesiąc go odwołano. W kwestii produkcji pojazdów nie zdarzyło się już nic.
Listopad 2024 r.: koniec projektu.
Liczba wyprodukowanych samochodów: zapewne dwa, choć raczej nie przez Polaków – kupiono gotowe auta demo zrobione we Włoszech. Przepalone pieniądze: ok. 500 mln zł. Izera została zamieniona na bliżej nieokreślony „klaster elektromobilności”, co ma znaczyć tyle, że zaprosimy Chińczyków, żeby zbudowali u nas fabrykę swoich samochodów, a oni albo przyjdą, albo nie.
Dlaczego projekt Izera upadł?
To nieprawda, że upadł. Nie upadł, bo żeby móc paść, trzeba najpierw stać, a on się nigdy nie stał. Był to miś: nikt nie wie po co jest, więc nie ma obawy że ktoś zapyta. Nazwałbym to po prostu sprytnym sposobem na wyciągnięcie ogromnych pieniędzy z państwowej kasy przy milczącej zgodzie lub nawet entuzjazmie społeczeństwa, które karmi się i mami opowieściami o nadchodzącej potędze polskiego przemysłu motoryzacyjnego. A gdy wy prosiliście szefa o nędzne 300 zł podwyżki, pewne osoby wiadrami wynosiły pieniądze z waszych podatków na „projekt polskiego auta elektrycznego”.