Za chwilę ma zostać ogłoszony dostawca platformy dla Izery, co ma zamknąć gęby takim niedowiarkom jak ja.
Doskonale pamiętam jak po zapowiedzi zbudowania Izery wzburzony siadłem do pisania tekstu o tym, że nic z tego nie będzie i w dwa lata nie da się uruchomić produkcji polskiego samochodu elektrycznego. Swój artykuł wysłałem do redakcji Autobloga, a ta postanowiła go opublikować. Trzy miesiące później zacząłem pełnoprawną współpracę z redakcją, a reszta jest już historią (musiałem, przepraszam). Z pełną satysfakcją jestem w stanie powiedzieć, że przez ponad dwa lata rozwinąłem się i ciągle się doskonalę, a Izera jak była wydmuszką, tak nadal nią jest. Ale tym razem już za chwilę, za momencik jej producent ma podać szczegóły dotyczące planowanej produkcji, czym ma zamknąć usta niedowiarkom takim jak ja. Przeczytałem artykuł o wielkich planach Izery i nie wiem czym ma mi zamknąć mordę, bo chyba nie kolejnymi obietnicami.
W 2020 r. spółka ElectroMobility Poland powiedziała, że w 2022 r. uruchomi fabrykę
Mamy listopad 2022 r. i fabryka nawet nie powstała, ale za to pierwsze prace budowlane mają ruszyć już na przełomie roku. Doskonale, tylko dwa lata poślizgu z samymi pracami budowalnymi, a do tego należy dodać czas potrzebny na uruchomienie produkcji. Winę można zwalać na pandemię, kryzys półprzewodnikowi, wojnę w Ukrainie, fazy księżyca i co tam jeszcze dusza zapragnie. „Proces wejścia w posiadanie terenu w Jaworznie okazał się bardziej skomplikowany niż zakładaliśmy”. Tak mówi prezes EMP. Gdyby tylko można było zrobić rozeznanie przed hucznymi zapowiedziami?
Ale nie smućcie się - jest już koncepcja jak ma wyglądać fabryka Izery. Wygląda jak z generatora fabryk.
Pięknie. Jeżeli to wam nie zamknęło ust to czas na platformę.
Dostawca platformy dla Izery miał zostać ogłoszony ponad rok temu
Znów na przeszkodzie stanęła pandemia, epidemia koronawirusa, wojna w Ukrainie, fazy księżyca, odwołany termin wizyty u lekarza, korki pod cmentarzem itd., ale już zaraz, za momencik cała Polska dowie się, jaką platformę będzie wykorzystywać Izera. Nie zrozumcie mnie źle - od początku było wiadomo, że dostawca platformy to kluczowa kwestia, więc nie można zrobić tego na łapu-capu, ale te tłumaczenia są trochę śmieszne. Pierwszy raz usłyszeliśmy, że wybrano już platformę rok temu na antenie TOK FM.
Przez rok była cisza w tym temacie, a teraz nagle cała na biało wjeżdża EMP i mówi: wybraliśmy dostawcę. Nie wiem, czy oni zapomnieli, że już to mówili, czy to jakiś stand-up, którego uczestnikami są Polacy. Izerę zapowiedziano w czasach pandemii - w 2020 r., a na stronie ElectroMobility Poland czytam, że: na wydłużenie negocjacji wpłynęły wydarzenia o globalnej skali – takie jak wybuch pandemii czy wojny w Ukrainie – które trudno było przewidzieć. Halo, panowie - dostawca platformy miał być ogłoszony we wrześniu 2021 r., wojna wybuchła w lutym 2022 r., a teraz mamy listopad.
Negocjacje lubią ciszę - tak czytamy na stronie EMP. Dobrze, że przełknąłem kawę, bo udławiłbym się nią. Negocjacje tak lubią ciszę, że kilkukrotnie czytałem w polskiej prasie, jak to Izera już wyjeżdża na drogi, jak to wszystko jest dogadane i zaraz będzie start produkcji. Chyba że EMP jest wyznawcą zasady, że nie czyńcie tak, jak robię, tylko jak nauczam. To wtedy racja, negocjacje lubią ciszę. Szkoda, że EMP lubiło wpaść do social mediów z przytupem.
Nie znęcajmy się, bo dostawca platformy dla Izery będzie znany już w drugiej połowie listopada
Jego renoma ma zamknąć usta niedowiarkom. Kim jest więc tajemniczy dostawca platformy? W tekście z 2020 r. wskazałem, że możliwe opcje to Hyundai/Kia, Nissan/Renault i jako trzecią - chiński producent. Z powodu podkreślania, w co drugim zdaniu renomy producenta po dwóch latach mogę wyeliminować trzecią opcję. W grze zostają więc dwie opcje, każda z nich ma sens. Tylko co z tego? Start produkcji w 2024 roku jest nierealny. Wiem o tym ja, wie o tym każdy z minimum wiedzy, ale pomimo tego idziemy w ten projekt bez względu na jego koszt i sens.
Izera od początku skazana jest na niepowodzenie
Ten projekt powinien się zakończyć jeszcze przed wydaniem pierwszej złotówki. Od dwóch lat staje się tylko coraz większym pośmiewiskiem i pokazem nieogarniania rynku motoryzacyjnego i trendów. Gdyby tylko wszystko wyglądało odwrotnie - negocjacje rzeczywiście przeprowadzono po cichu, wybrano teren na fabrykę, dopięto na ostatni guzik plan, a dopiero wtedy szumnie ogłaszano rozpoczęcie projektu polskiego samochodu elektrycznego, to może wyglądałoby to inaczej. Rodziłoby to jakiekolwiek szanse na powodzenie.
Tymczasem pchamy się w niskomarżowy produkt (a musi być taki, żeby utrzymać przystępną cenę), który niczym się nie wyróżnia na tle konkurencji, bez żadnego długofalowego planu i do tego atakujemy rynek, na którym nawet motoryzacyjnym gigantom jest trudno. To na pewno musi się udać. W projekt wierzy Skarb Państwa, który wsparł EMP niebagatelną kwotą 250 milionów złotych. A to dopiero początek.
Mam smutne wrażenie, że te zapowiedzi o dostawcy platformy nie są przypadkowe
Już za chwilę wybory, więc trzeba pokazać Polakom, że pomimo szalejącej inflacji, złej sytuacji gospodarczej Polska stoi wyprostowana i znów będzie produkować własne samochody. Lubimy takie pomniki, bo przecież powiedzenie, że polscy programiści są rozchwytywani, że tworzymy dochodowe gry komputerowe, że opracowaliśmy robota medycznego itd. To jest mało atrakcyjne. Przecież nie pochwalimy się tym, że firma Inuru zrobiła ekrany cieńsze od papieru albo że Clone Robotics tworzy pierwszego na świecie biomimetycznego robota humaidalnego.
To nie trafi do zwykłych ludzi. Musimy im pokazać duży czerwony samochód, który stoi dumnie i za chwilę ruszy spuścić łomot zagranicznym producentom. Niech zapłaczą wszyscy tęskniący za FSO. Tylko niestety nic takiego się nie zdarzy, żadnego podboju nie będzie. Po tej Izerze zostaną nam tylko utopione miliardy.
Zanim ktoś poda przykład Tesli, to proponuję wziąć koło i uderzyć się w wiadome miejsce. Tam była zupełnie inna sytuacja, zupełnie inne pieniądze i zupełnie inny pomysł. U nas tego nie ma, ale za to jest ogromne przekonanie o swojej wspaniałości, a każda krytyka to przejaw antypolonizmu.
Zbyt mocno uderzyłem się w głowę z zażenowania podczas pisania tego tekstu, ale dzięki temu miałem wizję przyszłości
Był 11 listopada 2022 r. W dużej sali konferencyjnej roiło się od dziennikarzy, nagle światła przygasły i zmieniły barwę na czerwoną, z dyskretnie umieszczonych dysz zaczął wydobywać się dym, a z głośników poleciały pierwsze słowa Bogurodzicy - pieśni, z którą na ustach pokolenia rycerzy szły do walki. Na scenę na koniach wjechało trzech husarzy, dumnie trzymających polską flagę. Wtedy na scenę wyszedł prezenter (nie wiem czemu był nim Grzegorz Karczmarz), który wyciągnął kartkę i powiedział, że Polacy, nadeszła wiekopomna chwila. Za dwa lata kupicie polski samochód elektryczny - Izerę. Samochód powstanie na platformie, którą dostarczy...
Paweł, Paweł, obudź się!