Leapmotory będą Oplami? Doskonały plan, proszę działać
Patrząc na to jak Opel jest traktowany w koncernie Stellantis, w ogóle nie jestem zaskoczony plotkami na temat „przeznaczkowania” samochodów Leapmotor na Ople. Będą to zapewne chińskie Ople z Hiszpanii.
Pisałem całkiem niedawno o tym, jak to Hiszpania staje się europejskim centrum produkcji samochodów chińskich. Jedna fabryka, tj. Chery, już tam działa. Kolejną planuje BYD, ale też Stellantis w Saragossie dla marki Leapmotor. Kłopot polega na tym, że wprowadzanie Leapmotora do Europy idzie słabo w porównaniu z takimi chińskimi potęgami jak MG czy coraz bardziej widoczny BYD. Trzeba więc coś zrobić. No i wymyślili, co – chociaż na razie jeszcze tego nie potwierdzają, a do sensacji dotarł francuski dziennik Les Echos.
Samochody Leapmotor miałyby być sprzedawane pod marką Opel
Sytuacja Opla jest słaba – właściwie wszystkie produkty motoryzacyjne w gamie to auta Peugeota-Citroena, tyle że mniej ciekawe stylistycznie i jakieś takie bez wyrazu. Rozumiem, że Opel nie ma być w założeniu marką z emocjami, a reprezentować raczej rozsądek i solidność, ale ten plan też jakoś specjalnie się nie wiedzie, podobnie jak wprowadzanie Leapmotora do Europy. Stellantis więc zaczął pewnie kombinować, że z połączenia dwóch umiarkowanych sukcesów wyjdzie jeden większy. Na razie usłyszeliśmy tylko o tym, że logo Opla mogłoby trafić na elektrycznego Leapmotora B10.
Byłby to niezły ruch z punktu widzenia omijania ceł
Przypomnę, że cła na chińskie samochody obowiązują w Unii Europejskiej tylko w odniesieniu do samochodów elektrycznych. Te benzynowe i plug-iny można dalej importować bez cła. Zatem Leapmotor B10 wytwarzany w Europie mógłby być jeszcze tańszy, chociaż i teraz mile zaskakuje poziomem cen. Na oficjalnej stronie Leapmotor w Polsce kosztuje od 119 900 zł – trudno znaleźć konkurencyjnego elektrycznego SUV-a w niższej cenie. Mówimy o aucie z akumulatorem o pojemności prawie 53 kWh i zasięgu 360 km. Oferta jest bardzo dobra, ale marka zbyt mało znana. Stellantis musiał tylko sięgnąć do swojego worka z markami i wylosować jakieś logo do naklejenia na Leapmotora.
Zrobiłem wizualizację i zatwierdzam ten pomysł
Czy odczuwacie jakikolwiek dyskomfort wizualny widząc Leapmotora z frontem od Opla? Ja – żadnego. Powiedziałbym nawet, że tu wszystko pasuje do wszystkiego.
Skoro Opel to w założeniu marka tania i popularna, to niech sprzedaje tanie i popularne samochody. Nikt nie wymaga, by były jakieś wyjątkowe. Być może spotkanie Opla i Leapmotora to najlepsze co mogło się przydarzyć tej zasłużonej ex-niemieckiej marce – przynajmniej w gamie Opla pojawi się coś innego niż Peugeoty z innym logo i w końcu będzie powód, by go kupować. W dodatku samochody wyjadą z europejskiej fabryki, co powinno być kolejnym czynnikiem na plus. To, że gdzieś z tyłu czają się Chińczycy, nie powinno już w ogóle nikogo dziwić ani oburzać, bo w innych koncernach jest dokładnie tak samo, tyle że lepiej się z tym kryją. Volvo w ogóle należy do chińskiego giganta, Renault produkuje Dacie w Chinach i tak dalej.
Co więcej, należy ten pomysł pociągnąć dalej
Czemu Leapmotory nie mogą po prostu być Oplami? Przecież obecna gama Leapmotor aż prosi o integrację z gamą Opla. Nie potrzeba nowych, chińskich i trudnych do wymówienia marek, skoro tak znany „brand” jak Opel leży odłogiem. Ponadto można sięgnąć do kilkudziesięciu historycznych nazw Opli dla kolejnych modeli Leapmotor. B10 mógłby nazywać się Ascona, mniejszy B05 – Olympia, a Leapmotor T03 to urodzony Kadett. Przecież nawet zdjęcia reklamowe Leapmotora są w stylu Opla z tymi kolorowo ubranymi ludźmi.
Może by tak ktoś zauważył, że wolimy marki, które już znamy
MG w Europie odnosi sukces, bo nazywa się MG. Leapmotor nie odnosi mimo bardzo dobrych cen, bo nikt nie wie co to jest. Zapraszam więc, Stellantisie, proceduj z tym planem – może dzięki temu jedna europejska marka zostanie uratowana.
