REKLAMA

Zatrzymywał się przed swoją bramą i dostał karę. Bardzo źle się zatrzymywał

Starszego mężczyznę z Legnicy ukarano ponoć serią mandatów za... zatrzymanie się przed własną bramą w celu jej otwarcia. Albo za coś innego, dokładnie nie wiadomo za co. Ale czy stawanie przed bramą jest legalne?

Zatrzymywał się przed swoją bramą i dostał karę. Bardzo źle się zatrzymywał
REKLAMA

Prawo o ruchu drogowym przewiduje wiele sytuacji w codziennym życiu, ale niektórych nie bierze w ogóle pod uwagę i wymaga kierowania się tzw. zdrowym rozsądkiem. Jednym z takich przypadków jest zatrzymanie pojazdu w celu otwarcia bramy wjazdowej na posesję. Wprawdzie artykuł 14. ustawy Prawo o ruchu drogowym zakazuje wyraźnie postoju przed bramą, ale o zatrzymaniu nic nie mówi. Co jednak zrobić, gdy na obszarze, gdzie znajduje się brama, obowiązuje zakaz zatrzymywania B-36? Wówczas robi się ciekawie.

REKLAMA

Wtedy wypadałoby zastosować treść artykułu 28. tej samej ustawy

A konkretnie punkt 3. – znak „zakaz zatrzymywania się” nie obowiązuje pojazdów unieruchomionych ze względu na warunki lub przepisy ruchu drogowego. Tu pojawia się pytanie, czy zatrzymanie pojazdu z powodu konieczności otwarcia bramy to „warunki ruchu drogowego”. W normalnym życiu nie ma co do tego wątpliwości – kierujący chce jechać dalej, tylko że nie może, póki brama nie zostanie otwarta. Jego zatrzymanie jest więc uzasadnione warunkami ruchu, a nie wynika z jego widzimisię. Nie widziałem jeszcze, żeby policja ukarała kogoś za to, że zatrzymał się w celu otwarcia bramy. Co więcej, nie widziałem również żeby ukarano kogoś za to, że wysiadł w tym celu z samochodu nie gasząc silnika (sam tak robię), co akurat jest wprost zakazane. Jeśli chcemy legalnie otworzyć sobie bramę samodzielnie, to musimy zgasić silnik przed opuszczeniem auta.

W takim razie co stało się w Legnicy?

Według informacji podanej przez Radio Wrocław, pewien mężczyzna z Legnicy o imieniu Henryk został ukarany przez policję 24 punktami karnymi i odebraniem prawa jazdy za zatrzymywanie się przed własną bramą, ponieważ znajduje się ona w pobliżu przejścia dla pieszych. Podstawa prawna to oczywiście wspomniany artykuł 14. Prawa o ruchu drogowym, który zakazuje zatrzymania pojazdu w odległości mniejszej niż 10 m przed lub za przejściem dla pieszych. Idąc tym tropem, każdy kto zatrzymuje pojazd przed przejściem w celu przepuszczenia pieszego, dopuszcza się wykroczenia i powinien zostać ukarany mandatem. Oczywiście żartuję, obowiązuje tu ta sama zasada, która wyłącza też karalność zakazu zatrzymywania – wolno zatrzymać się przed przejściem dla pieszych, jeśli wynika to z warunków ruchu. Pojazd pana Henryka znajdował się w ruchu, więc wszystkie te mandaty należy z miejsca anulować. Ale dalej cała sprawa staje się dużo bardziej niejasna, bo ponoć pan Henryk z premedytacją wcześniej jeździł wzdłuż po chodniku przed swoją posesją, z niewiadomych powodów.

W całej sprawie zastanawia to, że sąd wydał już wyrok, więc o co chodzi policji?

Sąd ukarał pana Henryka w trybie nakazowym. Była to kara nagany. O co więc walczy policja i czemu sąsiad nieustająco zgłasza pana Henryka za zatrzymywanie się przed własną bramą celem jej otwarcia? Nie można karać dwukrotnie za to samo wykroczenie – to podstawa prawa karnego. Z całego niebywale skomplikowanego opisu konfliktu wyłania mi się taki obraz sytuacji: pan Henryk pokłócił się o coś z sąsiadem, a ten korzystając ze swoich koneksji w policji postanowił zamienić jego życie w piekło. Stąd w treści pojawiają się takie wątpliwe twierdzenia jak „12 wykroczeń w 19 minut”. Raczej trudno jest dokonać 12 wykroczeń w ruchu drogowym w jednym miejscu.

Inna rzecz, że dzięki koledze znalazłem to miejsce na Google Street View. Jeśli taka sytuacja jest tam normą, to nie dziwię się zdenerwowanemu sąsiadowi. Wszystkie te samochody na zdjęciu poniżej zastawiają sto procent chodnika i sprawiają, że tą ulicą w ogóle nie da się przejść. Cały ten chodnik należy osłupkować i uniemożliwić w ogóle postój na nim.

REKLAMA

Niestety, nie da się obejrzeć nagrania, które stało się podstawą do odebrania panu Henrykowi prawa jazdy

Naliczono mu 24 punkty karne i odebrano prawo jazdy – za kumulację wykroczeń. Policja jednak nagrania nie udostępnia, co jest o tyle dziwne, że bardzo chętnie dzieli się wszelkimi nagraniami z zatrzymań, pościgów czy innych niebezpiecznych zachowań na drodze. A tu ponoć nie można, bo nagranie stanowi dowód. Czy po upublicznieniu przestanie być dowodem, czy może policja wie, że ukarać pana Henryka nie ma za co, a realizuje tylko wolę skonfliktowanego sąsiada? Stawiam niestety na to drugie, a to dlatego, że całkiem niedawno o podobnej sprawie pisaliśmy – tym razem w Ozorkowie, gdzie policja hurtowo sypie mandatami za zgłoszenia rzekomych wykroczeń, ujawnianych przez jednego z mieszkańców.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-19T10:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-18T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-18T12:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-18T09:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-17T20:04:54+02:00
Aktualizacja: 2025-10-17T16:55:55+02:00
Aktualizacja: 2025-10-17T09:58:59+02:00
Aktualizacja: 2025-10-16T13:24:57+02:00
Aktualizacja: 2025-10-16T12:15:13+02:00
Aktualizacja: 2025-10-16T08:01:25+02:00
Aktualizacja: 2025-10-15T19:37:01+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA