Nie mogłem wyjechać z parkingu. Wszystko przez legalne tablice rejestracyjne
Niedawno zostałem "wrobiony" w posiadanie niewłaściwych tablic rejestracyjnych na samochodzie. System czytania tablicach rejestracyjnych na parkingu w jednym z warszawskich centrów handlowych pomylił literę S z cyfrą 5 i nie chciał mnie wypuścić bez okazania biletu na bramie wyjazdowej.

Nakreślę najpierw, co się wydarzyło. Samochód mój ma tablice rejestracyjne, gdzie ostatni znak to litera S. Kłopot polega na tym, że na pobranym przy szlabanie bilecie zamiast S widniała cyfra 5, niezgodnie ze stanem faktycznym. Jak do tego doszło? Czytnik po prostu pomylił ze sobą kształty.
B, D, I, O i Z wyglądają jak 8, 0, 1, 0 i 2.
Sprawa wygląda tak, że niektóre litery i cyfry są do siebie podobne, dlatego niektóre znaki literowe są według polskich przepisów zakazane do użycia w "cyfrowej" części numeru rejestracyjnego - wyróżniku pojazdu. Tak jest np. z literami B, D, I, O i Z, które przypominają odpowiednio cyfry 8, 0, 1, znowu 0 i 2. Ma to oczywiście sens, ale pozostaje pewna kłopotliwa kwestia, że nikomu nie przeszkadza litera S, wyglądająca właśnie jak cyfra 5. Podobieństwo jest nawet większe, niż np. w przypadku Z i 2.
Historia “zakazanych znaków” ma swoje źródło jeszcze w czasach czarnych tablic rejestracyjnych, gdzie pojazdy państwowe już w latach 70. i 80. miały numery z literą na końcu. Oczywiście, zanim ktoś się we wszystkim pokapował, wydawano początkowo zupełnie legalne tablice zakończone literą B, D, I, O lub Z i wszystko było w porządku. B zdarzało się nawet bez żenady i w latach 90., kiedy litera na końcu stała się powszechna.

Przykład wykorzystania litery O, zanim do kogoś dotarło, że O wygląda jak 0.
Tablice indywidualne są wolne od ograniczeń.
Niektóre znaki literowe w części numerycznej są zabronione, ale co w przypadku tablic indywidualnych? A nic, tu nie trzeba się starać. Można bez żenady zamówić tablice O0 OO0O0 lub S5 S5SSS. To tylko przykłady, bo kombinacji cyfr i liter może być dużo więcej. Oczywiście, wszystkie znaki przy tym wcale nie wyglądają tak samo i wcale nie idzie się pomylić.
Znaki nie powinny być do siebie aż tak podobne.
Inną kwestią natomiast jest sama czcionka, ponieważ jedna rzecz to dopuszczenie wspomnianych powyżej kombinacji, druga natomiast to zbyt duże podobieństwo liter i cyfr do siebie. Nie twierdzę, że Polska jest w tym temacie ułomna i “na zachodzie sobie poradzili”, ale przykład np. niemieckich tablic rejestracyjnych doskonale pokazuje, że można to zrobić dobrze. Wystarczy zestawić ze sobą tamtejsze O i 0 z naszym.

0 ma na górze nacięcie, a O bardziej jajowaty kształt.
Problem z czytaniem tablic może wywołać skandal lub wojnę.
Jeżeli chodzi o samo zajście na parkingu, ostatecznie w sumie nic wielkiego się nie stało, ponieważ po prostu włożyłem bilet do automatu i szlaban się podniósł, a ja pojechałem dalej kopcąc radośnie niebieskim dymem. Naszła mnie wszakże pewnego rodzaju refleksja: a co, gdyby podobna sytuacja spotkała mnie na autostradowych bramkach? Lub jeżeli system opierałby się wyłącznie na czytaniu tablic, nie wydając w ogóle biletu?
Tak wiele pytań, tak niewiele odpowiedzi. Sytuacja zdarzyła się wyłącznie raz, niemniej skoro w ogóle się zdarzyła, może zdarzyć się ponownie. Tak że wszyscy z literą S lub cyfrą 5 na końcu numeru rejestracyjnego, muszą trzymać się razem.