SUV Porsche dostał czerwieńszą odmianę. Łączy trzy słowa w jedno
Mogłoby się wydawać, że Porsche o nim zapomniało, ale tak naprawdę był to starannie zaplanowany element strategii. GTS o mocy 571 KM nareszcie uzupełnił rodzinę Macana.

Złoty środek – chyba wszyscy go lubią, bo po co od razu przechodzić ze skrajności w skrajność. Porsche doskonale o tym wie, dlatego zaprezentowało Macana GTS dopiero teraz. SUV wypełnił lukę między wersją 4S a Turbo i może skutecznie zwiększyć sprzedaż tego modelu. Zresztą, sami wiecie, że asa z rękawa wyciąga się dopiero na końcu. Pora się mu przyjrzeć.

Nowe Porsche Macan GTS było brakującym elementem
Gran Turismo Sport, czyli GTS, to odmiana Porsche, która zapewnia nieco bardziej sportowe wrażenia z jazdy, ale jednocześnie nie męczy na dłuższych trasach. Właśnie dlatego klient, który chce czegoś mocniejszego niż 911 Carrera S, nie musi od razu wybierać się z motyką na słońce i kupować Turbo S-a czy GT3. Wszystko dzięki odmianie GTS, która tym razem zajechała do gamy mniejszego SUV-a ze Stuttgartu.
Porsche Macan GTS zyskał nowe zderzaki i elementy wykończone w czerni. Z tyłu pojawiła się lotka i bardziej agresywnie stylizowany dyfuzor, który wygląda jeszcze lepiej niż w mocniejszym Turbo. SUV w standardzie jest wyposażony w 21-calowe felgi. W ofercie są również opcjonalne 22-calowe felgi, ale niestety nie różnią się niczym od tych w 4S i Turbo.
GTS oferuje też kolor Carmine Red, który kosztuje dodatkowe 6605 zł. Dla wielu klientów decydujących się na tę odmianę Porsche jest on obowiązkowym elementem wyposażenia przy konfiguracji samochodu. Oczywiście możecie być spokojni, bo w 4S i Turbo nie dostaniecie go, nawet jeśli dopłacicie 42 010 zł za paletę Paint to Sample, więc jest całkiem unikatowy.

Czerwone wykończenie wnętrza wymaga dopłaty, a szkoda
Równie istotnym elementem odmiany GTS są czerwone przeszycia we wnętrzu. Tapicerka z alcantary przeszyta nicią w kolorze Carmine Red oraz pasy bezpieczeństwa w tym odcieniu kosztują jednak 24 618 zł. Reszta to już widzimisię zależne od zasobności portfela. Herb Porsche na zagłówkach? Proszę bardzo – 2064 zł. Podsufitka z alcantary to 5676 zł, a trzeci wyświetlacz dla pasażera to kolejne 6451 zł.
Cena Macana GTS wynosi minimum 480 000 zł. Wystarczy kilka kliknięć, by zwiększyć ją nawet do 705 000 zł, ale mowa o samochodzie dopchanym po sam sufit. Grunt, że i bez tej gimnastyki dostaniecie SUV-a, który generuje 571 KM i 955 Nm oraz rozpędza się do 100 km/h w 3,8 sekundy mimo masy wynoszącej 2395 kg. Prędkość maksymalna to natomiast 250 km/h, ale pamiętajcie, że to samochód elektryczny.
Dzięki akumulatorowi o pojemności 100 kWh brutto Macan GTS może przejechać 586 km według normy WLTP. Maksymalna moc ładowania prądem stałym to 270 kW, co pozwala naładować akumulator od 10 do 80 proc. w 21 minut. W przypadku ładowania prądem przemiennym z mocą 11 kW od 0 do 100 proc. mówimy o 10 godzinach, ale na co dzień raczej będziecie korzystać z mocniejszej ładowarki.

Różnica w cenie wystarczy na kilka gadżetów
Jeśli 360 KM w podstawowym Macanie to dla was za mało, podobnie jak 408 i 516 KM w odmianach 4 i 4S, ale 639 KM w Turbo was przeraża, to wybierzcie GTS-a. Jego moc i tak wydaje się astronomiczna, a przy okazji pomoże zaoszczędzić 49 000 zł, które wystarczy akurat na czerwony lakier, tapicerkę z przeszyciem i kilka bajerów, które chodzą wam po głowie. Szkoda, że nawet najtańszy Macan za 370 000 zł nie łapie się do dopłaty NaszEauto, ale według Porsche sprzedaż tego modelu i tak stoi na całkiem niezłym poziomie.
Swoją drogą, w porównaniu z Porsche przyzwoicie wypada też elektryczny Hyundai Ioniq 5 N, który kosztuje 336 900 zł, a przy okazji generuje aż 650 KM, dlatego może spodobać się tym, którzy najbardziej skupiają swoją uwagę na mocy. Jego zasięg jest jednak zdecydowanie niższy. Na rynku znajdzie się jeszcze kilka podobnych propozycji, ale tak naprawdę ostateczne decyzja zależy już tylko od klienta.
Więcej o marce Porsche przeczytasz tutaj: