NIK o Izerze: chłopaki, jak się będziecie tak grzebać, to wam pociąg odjedzie. Raport, który niszczy nadzieję
Właśnie poznaliśmy raport NIK o Izerze. Oczywiście część ustaleń jest tajna, ale te, które zostały udostępnione sprawiają, że jeżeli mieliście nadzieję na sukces polskiego samochodu elektrycznego, to lepiej je porzućcie. Projekt jest tam, gdzie nie dociera światło i zaczyna się tam urządzać.
Nie ukrywam, że Izera to mój ulubiony projekt z kategorii - szybko, zanim dotrze do nas, ze to bez sensu. Pojawiła się potrzeba polskiego samochodu elektrycznego, powstała spółka, którą na taką potrzebę odpowiedziała, jest państwo, które wspiera spółkę setkami milionów złotych, są dziennikarze, którzy temu przyklaskują, są również czytelnicy, którzy wierzą, że uda się postawić fabrykę i uruchomić produkcję nowoczesnego samochodu elektrycznego w mgnieniu oka. Są również tacy ludzie jak NIK, czy ekipa Autobloga, którzy dostrzegają, że coś tu zgrzyta. Właśnie ukazał się raport NIK o Izerze, który potwierdza, że od początku mieliśmy rację.
Nie ma Izera najlepszej prasy ostatnio - okazuje się, że nadal nie ma tytułu własności do działki, na której miała powstać fabryka, coraz częściej mówi się o tym, że zakład będzie montownią chińskich samochodów.
Wszystko co dotyczy Izery przeczytasz w naszych artykułach:
- Co tam słychać u Izery? Jest plan, żeby produkowała nie tylko swój samochód
- Izera przedstawiła dostawcę platformy. Jak to miało mi zamknąć usta, to nie wyszło
- A Wy co dostaliście na święta? Bo projekt Izera dostał 250 mln z Waszych podatków
- Nie uwierzycie, kto zajmie się projektowaniem samochodu Izera. Będzie to firma designerska
Raport NIK o Izerze odziera ze złudzeń
W telegraficznym skrócie raport NIK wytknął spółce, że projekt nie jest realizowany terminowo, że wystąpiły nieprawidłowości związane z wypłatą 250 milionów złotych przez Skarb Państwa oraz to, że istnieje ryzyko, że projektu nie uda się dowieźć na czas. Skoro mamy za sobą ogół, to czas na szczegóły.
Zacznijmy od pieniędzy, bo to, co nas podnieca to się nazywa kasa, jak mówiła wielka filozofka Rodowicz. Według NIK-u dofinansowanie projektu kwotą 250 milionów złotych było działaniem nierzetelnym i niosącym za sobą ryzyko wydatkowania środków publicznych w sprzeczności z zasadą gospodarności. Według NIK:
A później robi się jeszcze lepiej. Rząd nie skorzystał z prawa do kontroli wydatkowania przyznanych środków, mimo że projekt utknął. Według NIK:
Odstępstwa od harmonogramu miały pojawiać się w kolejnych miesiącach.
Rozumiecie to? Wiedziałem, że nie jest dobrze, ale i tak zdołali mnie zaskoczyć.
A teraz najlepsze
Na moment zakończenia kontroli Spółka nie posiadała wciąż praw do dysponowania wytypowaną nieruchomością w Jaworznie pod budowę zakładu produkcyjnego. I z tego co wiem - nadal jej nie ma, bo jeszcze nie zakończyło się postępowanie przetargowe. Mamy wrzesień 2023 r., już za chwilę z taśm produkcyjnych miały wyjeżdżać pierwsze Izery, tymczasem nawet nie wbito łopaty, bo to nie ich teren. Dopiero 26 września zostaną otwarte oferty na ponad 100 hektarów w Jaworznie. Jak dobrze pójdzie i spółka ElectroMobility Poland wygra przetarg, to do końca roku może podpisze dokumenty u notariusza.
NIK grzmi:
To może dlatego do pomocy zawołano Pininfarinę, żeby zrobić lifting modelu, zanim trafi do produkcji. W końcu głupio tak sprzedawać samochód, który jest już stary, a jeszcze żaden nie został zbudowany. Trochę bawi mnie to, że po kontroli NIK spółka dostała kolejne 250 milionów złotych dofinansowania. Tymczasem w raporcie i wnioskach pokontrolnych czytamy, że:
To dobrze, że hajs się przynajmniej zgadza.
Ale i tak to wszystko jak krew w piach
Znowu usłyszymy o hejterach, którzy krytykują wstającą z kolan Polskę. Dowiemy się za chwilę, że projekt jest już na ukończeniu i zaraz zamknie gęby wszystkim niedowiarkom, a otworzy im oczy. I najsmutniejsze jest to, że w Izerę nadal będą pompowane publiczne pieniądze i nadal znajdą się klakierzy, którzy będą przyklaskiwali temu szaleństwu. Raport NIK tego nie zmieni.