Hybryda, która jeździ jak elektryk, ale nie ma jego wad. Leapmotor C10 REEV: wrażenia z jazdy
Duży, przestronny SUV z zasięgiem niemal 1000 km, ale prezentujący podczas jazdy pełen wachlarz zalet samochodu elektrycznego: czy to możliwe? A jeśli tak, to ile kosztuje? Sprawdzałem to, jeżdżąc Leapmotorem C10 REEV.
Co wybrać? Samochód spalinowy czy elektryczny? Ten dylemat towarzyszy kierowcom już od kilku lat - mniej więcej od czasów, w których „elektryki” stały się bardziej przystępne i dopracowane. Ilu klientów, tyle odpowiedzi. Obydwa rozwiązania mają swoje zalety.
Auta spalinowe gwarantują przede wszystkim brak konieczności planowania ładowania. To ma znaczenie dla osób, które dużo jeżdżą w trasy. Jeśli dziennie pokonuje się sporo kilometrów - na przykład służbowo, ale to nie jest warunek konieczny - niekoniecznie chce się szukać ładowarek i spędzać przy nich cenne minuty. Mimo że ładowanie aut EV trwa już coraz krócej, wciąż nalanie do baku benzyny zajmuje mniej czasu.
Ale samochody elektryczne potrafią oczarować. Przekonują ciszą w czasie jazdy, doskonałą dynamiką i reakcją na gaz, a także oszczędzaniu na paliwie. Jeśli ktoś ma możliwość np. taniego ładowania w domu, może załatwiać codzienne sprawy, dojeżdżać do sklepu czy na zakupy, właściwie za grosze.
Te światy da się połączyć
Istnieją samochody, które zapewniają brak konieczności ładowania w trasie (zamiast tego można podjechać na stację benzynową i zatankować w trzy minuty), a przy tym pozwalają na tanią i cichą jazdę po mieście. To hybrydy plug-in, łączące silnik spalinowy z elektrycznym i z akumulatorem doładowywanym z gniazdka czy z ładowarki. Tyle że przez wiele lat ich możliwości w zakresie jazdy wyłącznie elektrycznej były skromne. 50 kilometrów „na papierze”, realnie wychodziło może ze 30… bez szału.
Ale teraz technologia poszła do przodu i plug-iny mają już większe akumulatory. Dlatego gdy odebrałem testowego Leapmotora C10 REEV, na ekranie za kierownicą zobaczyłem zasięg w trybie elektrycznym na poziomie 131 km (akumulator ma 28,4 kWh). To naprawdę dużo - zwłaszcza że do tego dochodził jeszcze zasięg 813 km na paliwie (zbiornik 50 litrów). Razem: 944 km. Być może gdyby było cieplej, zasięg w trybie elektrycznym osiągnąłby deklarowane przez producenta 145 km.
To oznacza, że Leapmotora można ładować mniej więcej raz w tygodniu
Albo i rzadziej, jeśli ktoś jeździ niewiele, np. tylko do sklepu, a dopiero w weekend wybiera się w trasę. Można go też, oczywiście, nie ładować wcale. Traci się wtedy możliwość korzystania z zasięgu w trybie EV, ale to też zaleta hybrydy plug-in: do niczego nie zmusza. Jeśli ominiemy wszystkie ładowarki, wciąż dojedziemy do celu.
Leapmotor C10 REEV to SUV mierzący 4,74 m - gra więc w klasie średniej. Jak wygląda? Atrakcyjnie: i to nie tylko moje zdanie, ale i kilku osób, którym C10 pokazałem. Ostre, minimalistyczne linie, a do tego ładne felgi (to w tych czasach rzadkość: obręcze są estetyczne i klasyczne, bez silenia się na aerodynamiczne wzory) to zestaw, który udanie maskuje spore wymiary i zwraca na siebie uwagę. Inni kierowcy zerkają na Leapmotora z zainteresowaniem.
Wsiądźmy do środka
Samochód można otworzyć telefonem z fabrycznie zainstalowaną aplikacją, sparowaną z samochodem. W praktyce oznacza to, że smartfon staje się kluczykiem bezdotykowym (nie trzeba przykładać karty do lusterka, ale w taki sposób też można dostać się do wozu), a start silnika potwierdzamy kodem PIN. W aplikacji mamy zdalny podgląd lokalizacji, sterowanie klimatyzacją (wygodne: można schłodzić wóz przed wyjściem z domu), status ładowania czy informacje o tym, czy auto jest otwarte.
Jak wygląda kokpit? Minimalistycznie. Jego głównym elementem jest 14,6-calowy ekran z układem opartym na Snapdragonie 8295. Całość działa szybko i bez zadyszki, nawet wtedy, gdy każe się mu wykonywać wiele zadań naraz (nawigacja, media, ustawienia pojazdu). Większość rozwiązań soft-hard to własna technologia Leapmotor, a aktualizacje Over the Air obejmują 96 proc. funkcji. Auto może być więc długo „świeże”, bo na bieżąco pobiera nowinki z chmury.
C10 korzysta z jednego „superkomputera”, który zarządza kokpitem, napędem, nadwoziem i układami wspomagania kierowcy. W praktyce przekłada się to na spójne reakcje (np. hamowanie rekuperacyjne „zgrywa” się z działaniem tempomatu) i płynniejszą współpracę systemów wsparcia. Asystenci działają stabilnie i nie miewają „humorów” przy zmianie pasów czy w deszczu. Pikanie ostrzegające np. o prędkości można dość łatwo wyłączyć.
Wróćmy do zwiedzania wnętrza. Drugi rząd to mocny punkt C10: jest przestronnie. Miejsca nad głową też nie brakuje, a wizualnie jest jeszcze lepiej, bo niemal cały sufit zajmuje dach panoramiczny. Dzięki niemu w środku jest jaśniej i przyjemniej, zwłaszcza teraz, gdy dni stają się coraz krótsze. Bardzo przyjemnie gra audio Leap Sound 7.1 z 12 głośnikami. Plastiki robią dobre wrażenie, są solidnie zmontowane, nic nie trzeszczy.
Jak jeździ Leapmotor C10 REEV? Jak samochód elektryczny
I o to chodzi. To dość nietypowa hybryda plug-in. Nie ma tu mowy o szarpaniu, bo napędy się nie przełączają między sobą i nie ma męczących chwil zawahania, znanych z wielu rywali.
Koła C10 są napędzane wyłącznie przez silnik elektryczny. Moc zestawu to 215 KM, a moment obrotowy wynosi 320 Nm. Auto osiąga 100 km/h w 8,5 s. Reakcja na gaz jest taka, jak w aucie elektrycznym. Nie czeka się na redukcję biegu, np. gdy chcemy szybko zmienić pas. W mieście C10 jeździ cicho i miękko, a rekuperacja działa naturalnie (samochód płynnie zwalnia po zdjęciu nogi z gazu, można to łatwo wyczuć). Faktycznie pokonanie ok. 130 km w trybie EV nie stanowi problemu, o ile pamiętamy o kilku podstawowych zasadach płynnej jazdy. Kiedy bateria zbliża się do dolnego progu poziomu naładowania, włącza się jednostka spalinowa, ale tylko w roli generatora - za napęd kół wciąż odpowiada elektryk. W praktyce słychać tylko cichy pomruk motoru, ale w dalszym ciągu nic nie szarpie.
Wóz można użytkować w czterech trybach zarządzania energią: EV+ (dopóki akumulator nie spadnie poniżej ok. 9 proc., jedziemy w 100 proc. elektrycznie), EV (priorytet prądu, generator włącza się dopiero przy niższym stanie naładowania i wyższym zapotrzebowaniu na energię), spalinowym (bateria jest doładowywana z motoru spalinowego, by utrzymywać jej poziom - np. doładowujemy ją na autostradzie, by potem móc jeździć bezszelestnie w mieście) i POWER+ (generator pracuje ciągle, by zapewnić najlepszą dynamikę i rezerwę energii).
Leapmotor C10 REEV potrafi być naprawdę żwawy
Poza tym, jest stabilny w trasie i dobrze wyciszony. Zawieszenie zapewnia wysoki poziom komfortu, a przy tym samochód nie buja się na nierównościach, co czasami zdarza się w konkurencyjnych SUV-ach z ciężkim układem hybrydowym.
Ładowanie: ile to trwa?
Korzystając z ładowarki DC (obsługa takich rozwiązań to zaleta Leapmotora) można doładować akumulator na 50 proc. w ok. 18 minut - czyli robimy sobie szybką przerwę na kawę i gotowe. Większość klientów skorzysta jednak z ładowania domowego AC.
Ile kosztuje Leapmotor C10 REEV?
Duży, przestronny i mocny SUV, który jeździ jak samochód elektryczny, ale jest pozbawiony jego wad: to brzmi jak zestaw, za który należy słono zapłacić. Jak wyceniono C10 REEV? Cena takiego samochodu to zaledwie 169 575 zł brutto. Co więcej - obecnie samochód jest dostępny z wyprzedażowym rabatem 30 000 zł, co obniża cenę, jaką realnie zapłacisz, do okolic 140 000 zł.
Warto pamiętać, że w ramach grupy Stellantis marka ma zaplecze dystrybucyjne i serwisowe oraz oferuje pełną gamę finansowania (leasing, najem). Za takie pieniądze C10 REEV staje się naprawdę doskonała propozycją dla rodziny. Sprawdzi się zarówno przy codziennych, miejskich dojazdach, jak i w trasie. Nawet tej dalekiej. Niemal 1000 km łącznego zasięgu to dziś rzadko spotykana, ale bardzo przyjemna cecha.
