Nowa Honda HR-V nie będzie miała łatwego życia na rynku. Oto jej konkurenci
Nowa Honda HR-V jest hybrydowa, ma 131 KM i kosztuje co najmniej 123 700 zł. Jacy są jej konkurenci i ile kosztują? Ja już to wszystko wiem, teraz pora na was.
ILE?! - oto prawdopodobnie najczęstsza odpowiedź na ceny nowych Hond. Jeśli ktoś chce słuchać rocka albo disco polo w Jazzie, musi wydać blisko sto tysięcy złotych. Nowa Honda HR-V została wyceniona na 123 700 zł. Japończycy odpierają zarzuty o drożyźnie, broniąc się dość bogatym wyposażeniem wersji standardowych, przewidywaną niską utratą wartości i obecnością układu hybrydowego. Czy mają rację? To oceni rynek. Werdykt wydadzą klienci, którzy pewnie będą też rozważać...
Honda HR-V - konkurenci
Zanim napiszę, kto zawalczy z japońskim crossoverem, czas na szybkie przypomnienie jego parametrów. Długość tego wozu wynosi tyle, co w przypadku obłego poprzednika - czyli nieco ponad 4,3 metra. Moc układu hybrydowego, składającego się z motoru benzynowego 1.5 i jednostki elektrycznej, wynosi 131 KM. W materiałach prasowych Hondy napisano, że HR-V może się pochwalić przyspieszeniem od 0 do 100 km/h w 10,6 s. Nie jestem pewien, czy takie przechwałki zrobią wrażenie na kimś, kto jeszcze nie osiągnął wieku emerytalnego, ale za to Honda pewnie będzie mało palić. Inne jej zalety to m.in. system unoszenia siedziska tylnej kanapy, dzięki czemu można zaoszczędzić 20 zł na zamawianiu transportu pralki, a także zwiększona w stosunku do poprzednika (i podobno imponująca) ilość miejsca we wnętrzu. Poza tym, nowa Honda HR-V genialnie się prezentuje.
W wyposażeniu standardowym wersji za bazowe 123 700 zł, ujęto reflektory LED, podgrzewane fotele przednie, 18-calowe obręcze kół oraz łączność ze smartfonami... a przynajmniej tylko tyle wymieniono w informacji prasowej na ten temat. Topowa odmiana za ponad 150 tysięcy (z tym samym silnikiem, innego nie ma) ma na pokładzie m.in. system audio premium i dwukolorowe nadwozie.
No to jeszcze raz: Honda HR-V - konkurenci
Rynek średnich crossoverów jest zatłoczony jak śródmieście Tokio, więc potencjalnego klienta może rozboleć głowa od mnogości opcji. Oprócz wymienionych niżej aut, można kupić jeszcze m.in. Seata Atecę, Peugeota 2008 albo Jeepa Compassa. A może odrobinę dłuższe Subaru XV (niektórzy mówią na ten wóz Subaru Piętnaście)? Droższe BMW X1? A gdyby zaszaleć i zamówić SsangYonga Tivoli? Da się tak wymieniać do jutra. Ale wybór wyjątkowo często będzie pewnie podejmowany między HR-V, a którymś z pięciu samochodów opisanych poniżej.
Toyota C-HR
Jest japońska, może być hybrydowa, mierzy 4,39 m, ma nazwę pisaną w podobny sposób. Toyota C-HR jest naturalnym i najgroźniejszym konkurentem Hondy. Są jak Coca Cola i Pepsi, Nike i Adidas albo kotlet schabowy i mielony. Cena bazowej wersji hybrydowej o mocy 122 KM wynosi 108 900 zł. Jest więc taniej i o włos wolniej (setka w 11 s), ale Toyota daje klientom możliwość zamówienia mocniejszej hybrydy, a w Hondzie nie ma propozycji dla tych, którym się spieszy. Odmiana 184 KM kosztuje od 125 400 zł, czyli w cenie 131-konnej Hondy da się zamówić Toyotę mocniejszą o ponad 50 KM.
Ostatecznie, oprócz osiągów i cen, znaczenie będzie miał głównie wygląd. Toyota jest na rynku od dłuższej chwili (czyli już od pięciu lat, niesamowite!), ale nadal niektórych szokuje. C-HR nie da się nie zauważyć... chyba że siedzi się z tyłu innego C-HR, bo stamtąd nic nie widać.
Mazda CX-30
Jest japońska, mierzy 4,39 m, ma nazwę pisaną z dywizem. Wychodzi na to, że to też naturalny konkurent Hondy. Główna różnica jest taka, że Mazda nie może mieć pod maską klasycznego układu hybrydowego. CX-30 jest oferowane tylko jako miękka hybryda. Owszem, takie rozwiązanie pewnie obniża zużycie paliwa o jakieś 0,2 litra na sto kilometrów, no i sprawia, że układ start-stop działa płynnie, ale nie da się takim autem straszyć pieszych, pojawiając się znienacka za ich plecami.
104 900 zł: taka kwota otwiera cennik CX-30. Dostaje się za to 122 KM (setka w 10,6, jak w Hondzie), ale niehybrydowość Mazdy oznacza konieczność samodzielnego zmieniania biegów. Odmiana z klasycznym, hydrokinetycznym automatem (zapraszam wrogów CVT) kosztuje już 112 900 zł. W gamie są też silniki o mocy 150 KM (szybszy, droższy od wersji 122 KM tylko o 4000 zł) i 186 KM. Ten ostatni motor to Skyactiv-X po modernizacji. Nareszcie jest taki, jaki powinien być od początku, czyli dynamiczny i oszczędny. Też nie zabija ceną. Wersja z automatyczną przekładnią kosztuje więcej od HR-V, ale trzeba dopłacić tylko 3200 zł.
Kia Xceed
Kia nie jest japońska i nie ma dywizu w nazwie, ale też mierzy 4,39 m. W kwestii hybrydowości, klient jest skazany albo na miękką hybrydę z dieslem, albo na wersję plug-in. Paleta silników Xceeda jest szeroka jak Atlantyk, choć akurat klasycznej hybrydy nie obejmuje. Plug-in ma 141 KM i - jak na hybrydę z wtyczką - nie kosztuje tak dużo. Start cennika: od 129 990 zł, maksymalny zasięg w trybie EV: 59 km. Xceed w takiej odmianie przegra wyścig spod świateł z HR-V (100 km/h w 11 sekund). Jeśli ktoś chce jeździć szybszym autem, albo po prostu nie ma garażu z gniazdkiem, może kupić np. 160-konną odmianę benzynową 1.5 turbo. Z automatem kosztuje od 93 990 zł. Za cenę Hondy, da się dostać Xceeda z motorem 1.6 T-GDI o mocy aż 204 KM i z bogatszym wyposażeniem Business Line. Za taką przyjemność i możliwość osiągania setki w 7,5 sekundy trzeba przelać na konto salonu Kii 121 490 zł. Niezły interes, ale Xceedów na ulicach widzę trochę mniej niż się spodziewałem. Może ma w sobie za mało genów SUV-a?
Volkswagen T-Roc
Nareszcie koniec z tymi podobieństwami. VW T-Roc jest niemiecki jak ciężkie żarty i piwo Paulaner, krótszy (4,23 m) i nie jest hybrydą. To, co łączy go z Hondą, to dywiz w nazwie modelu. Co-za-moda...
Konkurentem dla Hondy HR-V może być wersja z motorem 1.5 TSI o mocy 150 KM. Lubisz hybrydy? Kochasz skrzynie bezstopniowe? Uwielbiasz kupowanie aut w gotowych pakietach, bo nie znosisz dodawania pojedynczo różnych opcji? Lepiej odpuść sobie wizytę w salonie Volkswagena. W innym przypadku, możesz dać T-Rocowi szansę. Przekonuje do siebie przyspieszeniem do setki zaledwie w 8,6 s, ale jeśli ktoś przesadzi z odczuwaniem sportowego klimatu i zamówi 19-calowe felgi, pożałuje na pierwszym wyboju. Testowałem tak wyposażony egzemplarz i nie polecam, bo robi się za twardo. Na szczęście w wersji bazowej z motorem 1.5 TSI, zamontowano dość balonowe opony. Cena: od 113 490 zł już z DSG.
Lexus UX
Wracamy do Japonii, zapominamy o dywizach w nazwie, a na hybrydę nas nie stać. Ale za to mamy dodatkowe centymetry nadwozia (długość: niemal 4,5 metra, choć na drodze do rodzinności staje nieduży bagażnik), no i znaczek marki premium. Lexus UX kosztuje bazowo 124 900 zł, czyli gra w tej samej lidze, co Honda HR-V. Na obronę Hondy warto dodać, że mówimy tu o Lexusie w wersji 200 z wolnossącym (!) motorem benzynowym 2.0 171 KM. W takim aucie na szczęście nikt nie każe nam zmieniać biegów samemu, a poza tym możemy wyprzedzić kierowcę Hondy (9,2 s do setki), ale o jeździe na prądzie i niskim zużyciu paliwa w mieście należy zapomnieć. Hybryda, czyli Lexus UX 250h kosztuje 137 900 zł. Dostępna za taką cenę wersja Pure ma m.in. Apple CarPlay albo LED-y, ale nie ma podgrzewanych foteli. Nie da się ich dokupić osobno, bo to w końcu japoński samochód. Trzeba dopłacać do bogatszej wersji albo założyć grubsze spodnie. Prestiż czasami wymaga poświęceń.
Honda HR-V a konkurenci: co wybrać?
Jak widać, sytuacja nowego modelu nie jest łatwa. Rywale są zwykle tańsi i szybsi, choć niekoniecznie hybrydowi. Niestety, HR-V pewnie nie stanie się hitem rynkowym. Szkoda, bo uważam, że Hondy jeszcze nigdy nie wyglądały tak dobrze.