Kiedyś ten węzeł był potężny. Dzisiaj ukrywa się w lesie i jest idealny na zlot
Zanim Polska dorobiła się sensownej sieci autostrad, odziedziczyła garść kilometrów wybudowanych za Niemca na terenach Ziem Odzyskanych. Ostatnim używanym “autostradowo” fragmentem był węzeł drogowy w Rzęśnicy.

Pamiętam z dzieciństwa, kiedy rodzinnie jechaliśmy na wakacje w dolnośląskie rejony, podróż charakterystyczną wyboistą drogą mniej więcej od Wrocławia na zachód. To była dawna, poniemiecka autostrada - Reichsautobahn. Charakteryzowała się nawierzchnią z betonowych płyt, które podczas jazdy powodowały charakterystyczny stukot kół. Ten odcinek poddany został remontowi dawno temu.
Polska po 1945 roku dysponowała siecią około 200 kilometrów autostrad
Na tę liczbę składało się kilka odcinków rozproszonych w różnych fragmentach Polski. Wspomniany odcinek prowadzący od Wrocławia na zachód do granicy kraju był z nich najdłuższy, ale to nie na nim się skupimy. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę, że jego modernizację na całej długości od przejścia granicznego w Olszynie zakończono ostatecznie w 2023 roku. Niemniej, historyczny odcinek na zachód od węzła Krzyżowa i tak już od co najmniej kilku lat nie był wykorzystywany w ruchu. Samą autostradę natomiast podzielono na A4 i A18, z podziałem właśnie na owym węźle.
Węzeł drogowy w Rzęśnicy stanowił fragment nigdy nie zrealizowanej “Berlinki”
Tymczasem, w innym miejscu Polski, kierowcy poruszali się po autostradzie będącej częścią wielkiego projektu - Reichsautobahn Berlin - Koeningsberg. W telegraficznym skrócie, miała to być kilkusetmetrowa droga łącząca stolicę III Rzeszy ze stolicą Prus Wschodnich, przecinając po drodze wąski korytarz znajdujący się na terytorium Polski. Tak się niefortunnie złożyło, że zanim projekt został ukończony, zdążyła wybuchnąć Wojna, którą Niemcy przegrali, a rozgrzebany plac budowy po 1945 roku znalazł się na terenie Polski.
Co udało się zbudować? Licząc od granicy państwa, dwujezdniową autostradę od Kołbaskowa do Rzęśnicy i jednojezdniową od Rzęśnicy mniej więcej do miejscowości Chociwel. Dalszy zrealizowany odcinek znajdował się już na terenie dawnych Prus Wschodnich, na wschód od Elbląga, ale to temat na inne opracowanie.
Węzeł drogowy w Rzęśnicy szybko okazał się wąskim gardłem
W momencie budowy omawianej infrastruktury, suwak osi czasu ustawiony był na drugiej połowie lat 30. Ruch drogowy był wówczas nieporównywalnie mniejszy, a właśnie pod jego ówczesne natężenie projektowano wszystkie elementy węzła. W oryginalnej wersji miał on kształt koniczyny, z główną drogą prowadzącą delikatnym łukiem na wschód. Wyłożone kostką łącznice kierowały ruch lokalny m.in. na północ, w stronę Wolina i Świnoujścia.
Kłopot w tym, że znacznie więcej kierowców zmierzało właśnie na północ, nad morze, aniżeli na wschód, gdzie droga zasadniczo kończyła się w czarnej dziurze. W związku z tym, węzeł stał się niewydolny. A skoro niewydolny, to trzeba chwycić za łopatę i ogarnąć problem.
Modernizacji infrastruktury dokonano w sposób doraźny
Nie licząc gwałtu na historycznej infrastrukturze, co akurat dla statystycznego kierowcy miało marginalne znaczenie, stworzono “potwora” - jedno z najbardziej skomplikowanych i kolizyjnych miejsc drogowych w Polsce.
Modernizacja polegała na wybudowaniu kilku dodatkowych łącznic przez doraźne wylanie asfaltu oraz odwrócenie kierunku ruchu na istniejących. Z jednej strony, główną drogę ułożono w relacji północ-południe, z drugiej zaś w rezultacie powstało skomplikowane skrzyżowanie z kolizyjnymi przecięciami ruchu i bardzo krótkimi pasami rozbiegowymi. Na skrzyżowaniu można było dostać oczopląsu próbując zrozumieć, kto, skąd, dokąd i którędy. Dochodził również problem gwałtownego hamowania na głównym pasie autostrady, wywołany ciasnymi łącznicami i włączajacymi się z innych łącznic pojazdami. Głowa mogła rozboleć.
Węzeł drogowy w Rzęśnicy ostatecznie zmodernizowano w 2020 roku
Po trwającej kilka wiosen przebudowie, w 2020 roku oddano do użytku zmodernizowany węzeł drogowy, który raz na zawsze rozwiązał wszystkie kłopoty. Autostrada prowadzi naturalnie z południa na północ i z północy na południe, zaś na wschód jedynie odnoga. O jakiejkolwiek kolizyjności ruchu nie ma już mowy. A co ze starym węzłem?
Stary węzeł drogowy pozostawiono jako zabytek techniki
Czy rzeczywiście pozostawiono go jako pomnik inżynierii drogowej, czy po prostu został odłożony do unicestwienia w późniejszym terminie - nie wiem. Fakty są natomiast takie, że o ile historyczny fragment drogi nie jest już jej częścią, to nadal przy odrobinie wysiłku da się na niego wjechać samochodem.
Z oryginału pozostała charakterystyczna, betonowa nawierzchnia, a także wyłożone kostką łącznice. Pozostawiona infrastruktura nosi również ślady przeprowadzanych w czasach PRL doraźnych modernizacji, polegających na dobudowaniu dodatkowych fragmentów i opisania ich przez znaki poziome. Nie przetrwał niestety wiadukt, który został zburzony - droga wspinająca się po nasypie po prostu się urywa.





Dzisiaj miejsce idealnie nadaje się pod zlot klasyków
Ale niczego nie sugeruję, tak tylko głośno myślę.







































