Tak jeździ Peugeot 2008 1.2 PureTech w bazowej wersji wyposażenia za okrągłe 100 tysięcy
Testowy Peugeot 2008 1.2 PureTech to egzemplarz w całkiem przystępnej i „realistycznej” wersji wyposażenia. Tłumaczę, dlaczego może być alternatywą dla Golfa i jakie wady ma jego… kamera cofania.
Samochody przeznaczone do testów dziennikarskich są zwykle wyposażone niczym łazienka sułtana Brunei. Mają wszystkie możliwe gadżety i nawet auta segmentu B rozpieszczają szklanymi dachami, skórzaną tapicerką i markowym zestawem audio. W droższych modelach wartość dodatków potrafi prawie podwoić cenę. Wozy na wielkich felgach i z agresywnymi pakietami stylistycznymi wyglądają dobrze, groźnie i drogo.
A potem nadchodzi rzeczywistość. Klienci, być może zachęceni zdjęciami topowych egzemplarzy w internecie i w gazetach, wybierają się do salonu. Tam otrzymują grobowe wieści: „proszę państwa, takie felgi występują tylko w połączeniu z tym pakietem, ten element łączy się z tym, a w ogóle to trzeba dopłacić do limitowanej wersji. Cena wszystkiego razem? Czternaście milionów złotych, ale możemy dorzucić darmowe dywaniki. Biorą państwo czy nie?”.
Oczywiście, niektórzy zagryzają wtedy zęby i ćwiczą w myślach, jak wytłumaczyć dzieciom, że jednak nie dostaną w tym roku prezentów pod choinkę. Inni obniżają wymagania.
Wtedy kończą z samochodem wyglądającym jak testowy Peugeot 2008
Gdy pierwszy raz zobaczyłem egzemplarz, który dostałem na kilka dni, byłem oburzony zdziwiony. Prezentował się… zadziwiająco normalnie, jak z parkingu flotowego albo zwykłego garażu pod blokiem. Głównie przez bardzo zwyczajne koła, z małymi felgami i dość „balonową” oponą. Świetnie, można spokojnie wjeżdżać na krawężniki i w dziury, a przecież o to chodzi w crossoverze.
Pierwsze chwile z testowym 2008 były festiwalem zaskoczeń. Odruchowo schowałem kluczyk do kieszeni, ale okazało się, że muszę umieścić go w stacyjce. Chciałem napisać o tym osobny tekst, ale red. prowadzący też ostatnio przeżył taką traumę w innym aucie koncernu PSA i zrobił to za mnie. Podobno nadal jest w szoku. Swoją drogą, ten kluczyk trzeba okropnie długo przekręcać, bo inaczej auto nie odpali.
Chwilę później okazało się, że LED-y, owszem, są: ale tylko do jazdy dziennej. W nocy świat oświetla stara, dobra, żółta żarówka – i wcale nie robi tego źle.
Poza tym, pod lewą nogą miałem jakiś dziwny przełącznik, a moja prawa ręka musiała obsługiwać dziwną dźwignię. „Manualna skrzynia biegów”, tak to się chyba nazywa.
To Peugeot 2008 1.2 PureTech w wersji Active
Active jest bazową odmianą: właśnie z halogenowymi reflektorami, bez żadnych chromowanych listewek i na 16-calowych kołach. Nie czuć tu ani odrobiny atmosfery premium, do której Peugeot chyba ostatnio aspiruje.
Nie tak bazowy jest za to silnik. Mówimy o wersji 130-konnej, czyli środkowej w ofercie benzyniaków. Bazowy jest 100-konny, a topowy: 155-konny, ale wszystkie to trzycylindrowe 1.2 PureTech z turbo.
Bardzo dobrze, że trafiła mi się taka wersja
Po pierwsze, zawsze miło jest wrócić na ziemię i sprawdzić „realistyczną” konfigurację. Dobrze, gdy gadżety nie odwracają uwagi od esencji. Po drugie, tym Peugeotem jeździło mi po prostu przyjemnie.
Ale – żeby nie było nudno – zacznę od wad. Nie będzie nią wcale „skromny” wygląd, bo 2008 i tak jest ładne i nie potrzebuje zbyt dużo dodatków, by się wyróżnić. Lubię jego kanciasty sznyt, lubię przetłoczenia, lubię „kły lwa”, które czasami nazywam zębami morsa.
Ach, no tak, miały być wady. No to zaczynamy.
Po pierwsze: fatalna kamera cofania
Pewnie już widzicie, że Peugeot 2008 nie jest kiepskim samochodem, bo gdyby był, to zacząłbym tę część od czegoś w stylu „ma tragiczny silnik i okropne zawieszenie”. Stwierdziłem jednak, że najgorsza jest kamera cofania. Swoją drogą, to element jednego z niewielu w tym egzemplarzu pakietów wyposażenia dodatkowego o nazwie VisioPark. Kosztuje 1100 zł. To niewiele, więc mimo wszystko warto dopłacić.
Ale kamera cofania w Peugeocie ma wszystkie wady, które może mieć urządzenie tego typu. Słaba jakość? Owszem, obraz wygląda jakby do tylnej klapy 2008 przymocowano kamerę z telefonu komórkowego z roku 2008 właśnie. Co gorsza, obraz nie działa płynnie, tylko klatkuje. Idealne podczas podjeżdżania na milimetry do innego auta… zwłaszcza że tuż przed przeszkodą obraz zmienia się na bezużyteczny. Miał chyba imitować widok z góry i trzeba go ręcznie przestawiać z powrotem na zwykły. Jakby tego było mało, kamera włącza się z lekkim opóźnieniem, a obraz jest dziwnie zakrzywiony. Gdybym polegał tylko na nim, musiałbym dzwonić do inspektoratu nadzoru budowlanego, że garaż w moim bloku właśnie się wali.
Ufff, chyba jeszcze nigdy nie narzekałem aż tyle na kamerę cofania. Dobrze, że mam to już za sobą i nie muszę patrzeć wstecz… czy jakoś tak.
Wadą może być też pozycja za kierownicą
Tak jak w większości nowych Peugeotów (a może nawet we wszystkich?), w 2008 mamy małą kierownicę i wysoko umieszczony daszek z „zegarami”. Chociaż nie, tutaj nie muszę brać tego słowa w cudzysłów. Peugeot w tej wersji ma analogowe wskaźniki, które nazwałbym zwyczajnymi gdyby nie to, że wskazówka obrotomierza podąża w drugą stronę niż w większości aut. Ciekawe, a w pierwszej chwili – dziwne.
Co jest nie tak z pozycją za kierownicą? Dla mnie jest bardzo dobra i nie mam jej nic do zarzucenia, ale już kilka osób – zwykle niższych ode mnie – zwracało mi uwagę na to, że nie są w stanie tak ustawić fotela i kierownicy, żeby widzieć wskazania prędkościomierza. Nie mogę się o tym wypowiedzieć, ale zanim ktoś z czytelników zamówi 2008, niech koniecznie to sprawdzi. Zresztą czy ktoś kupuje auta bez jazdy próbnej?
Poza tym, Peugeot 2008 1.2 PureTech nie ma wielkich wad
Siedzę i myślę, niczym Beata Kozidrak, i nie mogę przypomnieć sobie dużych wad, którymi zdenerwowało mnie testowe 2008. Mógłbym narzekać na zestaw audio, który nie wgniata w fotel albo kręcić nosem na to, że muszę sam zmieniać biegi – ale przecież i lepsze głośniki firmy Focal i automatyczna skrzynia są dostępne w innych wersjach.
Nie pozostało mi więc nic innego, jak tradycyjnie przyczepić się jeszcze do wyłączania systemu start stop tylko z ekranu (czyli trzeba wykonać kilka kliknięć) i do sterowania klimatyzacją rozwiązaną w ten sam sposób. Koniec, czas na zalety.
OK, może jeszcze tylko słowo o spalaniu, bo nie jest ani wadą ani zaletą, tylko jest „normalne”: 8 litrów przy spokojnej jeździe w mieście i 9 przy odrobinie korków, niemal 9 przy żwawej jeździe autostradą i średnia 6,5 z pięciu tysięcy kilometrów, które pokonał ten samochód z różnymi kierowcami i w różnych warunkach. OK, skoro były już plusy ujemne to idziemy do minusów dodatnich… rozumiecie?
Peugeot 2008 1.2 PureTech to bardzo dobry kompakt na co dzień
Wcale nie oszalałem, naprawdę napisałem tu „kompakt”. Wiem, 2008 teoretycznie gra w lidze o nazwie „B-crossover”, ale w dzisiejszym świecie takie samochody bardzo często zastępują dawną „klasę Golfa”. Nic w tym dziwnego. Peugeot 2008 ma 4,3 metra długości, czyli nawet odrobinę więcej od Golfa (4284 mm) i więcej niż kompaktowy Peugeot 308 (4253 mm). 2008 ma od nich minimalnie krótszy rozstaw osi, ale zapewniam, że z tyłu wcale nie brakuje miejsca ani na głowę, ani na nogi. Crossover wygrywa też z kompaktami w bitwie na pojemność bagażnika. Przebija Golfa i 308 o kilkanaście litrów. Mieści ich 405.
Oprócz tego, wygodniej się do niego wsiada, no i – zwłaszcza na tych kołach – można szybciej jeździć po błotnistych drogach dojazdowych do nowych osiedli na przedmieściach.
Peugeot 2008 1.2 PureTech: silnik
130-konny motor (jak na razie bez żadnej elektryfikacji) to idealne źródło napędu dla tego wozu, zarówno na przedmieściach jak i w drodze na wakacje. Szczerze mówiąc, w połączeniu z ręczną skrzynią PureTech jest na tyle żwawy, że na początku musiałem się upewnić, czy przypadkiem nie dostałem odmiany o mocy 155 KM. Ale ona występuje tylko z automatem i właściwie nie widzę sensu, by do niej dopłacać.
8,9 s do 100 km/h to bardzo dobry wynik, a zza kierownicy 2008 wydaje się jeszcze szybsze, mimo że przecież nie jest ani odrobinę usportowione. A może właśnie dlatego robi takie wrażenie?
O „dorosłości” 2008, która sprawia, że ten model może być pełnoprawną alternatywą dla kompaktów, świadczy też wyśmienite wyciszenie nawet przy dużych prędkościach. Miłym dodatkiem jest sprężysta praca zawieszenia. Kojarzy mi się trochę z wygodnym, miękkim… Peugeotem 406. Prowadzenie na zakrętach? Mało angażujące, ale stabilne. Takiego się tu oczekuje.
Peugeot 2008 1.2 PureTech ma też „kompaktową” cenę
Niestety, nie chodzi mi o „kompaktową” w znaczeniu „niedużą”. Raczej o to, że za cenę tego wozu można już przebierać w kompaktach. Opisywana – niezbyt bogata i niekoniecznie efektowna – wersja kosztuje równe 100 tysięcy złotych. Automat? Plus osiem tysięcy. No i można się jeszcze pobawić w dobieranie gadżetów. Uwaga: cena może wtedy przekroczyć 130 tysięcy. Jak w dobrze wyposażonym aucie segmentu C.
Z drugiej strony, skoro Peugeot 2008 1.2 PureTech jest równie dobrze wyciszony, wygodny, ale odrobinę większy i ma większy prześwit, chyba wcale nie powinien być tańszy od Golfa czy 308. Pora się do tego przyzwyczaić.