Norwegowie kupili więcej samochodów elektrycznych, niż jakichkolwiek innych
Sprzedaż elektryków w Norwegii osiągnęła najwyższy poziom w historii. W 2020 roku ich udział w rynku wyniósł 54 proc. Norwegia samochodom elektrycznym zapala zielone światło, a samochodom z napędem spalinowym – znicz.
Norwegia postawiła na samochody elektryczne już 30 lat temu. Gdy jeszcze nikt na poważnie o nich nie myślał i traktował jako fanaberię i ślepą uliczkę rozwoju motoryzacji, Norwegowie już czuli pismo nosem. Znieśli cło na elektryki, wprowadzili darmowe parkowanie. Później było coraz lepiej. Firmy, które kupowały samochody elektryczne płaciły o połowę niższy podatek. W 2001 roku samochody EV zwolniono z podatku VAT, który w Norwegii wynosi 25 proc. Elektryki zwolniono z opłat drogowych, pozwolono im jeździć buspasami, a w 2015 roku zwolnienie z VAT-u objęło również samochody w leasingu. System ulg i dopłat spowodował, że Norwegia jest jedynym krajem na świecie, gdzie elektryki mogą być tańsze niż ich spalinowi konkurenci. Cały czas powstają nowe punkty ładowania, tak żeby można było wygodnie naładować samochód w dowolnym miejscu w kraju. Nic dziwnego, że Norwegowie zakochali się w elektromobilności.
Sprzedaż elektryków w Norwegii na historycznym szczycie
Zgodnie z danymi przekazanymi przez tamtejsze urzędy, w 2020 roku zarejestrowano 141 412 samochodów, z czego 76 789 było samochodami elektrycznymi. Do obrazu zwycięstwa elektryków dodajmy jeszcze, że to samochody w pełni elektryczne. Tym samym udział samochodów elektrycznych w rynku nowych aut wyniósł ponad 54 proc. Pozostałe 46 proc. obejmuje samochody z silnikami spalinowymi (zarówno z silnikami Diesla, jak i z benzynowymi) oraz hybrydy. Procentowo wygląda to tak, że 20 procent stanowiły hybrydy plug in, 9 proc. hybrydy klasyczne, 9 proc. samochody z silnikiem Diesla, a tylko 8 proc. samochody z silnikiem benzynowym. Te szczegółowe dane pokazują jaki los czeka samochody z klasycznym silnikiem. Wymarcie.
W samym tylko grudniu 2/3 nowych aut stanowiły samochody elektryczne. Prognozy przewidują, że w 2021 roku udział samochodów elektrycznych przekroczy 65 proc. Analizy rynkowe są zgodne. Jeżeli w tym roku uda się osiągnąć ten współczynnik, to nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby spełnił się śmiały plan Norwegów. Zakłada on, że do 2025 roku na terenie kraju nie zostanie zarejestrowany żaden nowy samochód z klasycznym silnikiem spalinowym. Co ciekawe, jeszcze 10 lat temu udział elektryków w rynku wynosił skromny 1 proc. Natomiast rok temu wynosił 42 proc. Tej siły już nikt nie powstrzyma.
Sprzedaż elektryków w Norwegii zwiastuje koniec silników spalinowych w tym kraju
Smuci upadek samochodów z silnikami Diesla. W 2011 roku samochody z takimi jednostkami stanowiły 76 proc. sprzedaży nowych aut. W 2020 roku ich udział spadł do 8,6 proc. To pokazuje ogromną zmianę, jaka dokonała się na przestrzeni 9 lat. Diesle, które miały być oszczędne i ekologiczne znikają z rynku w szczytowym etapie swojego rozwoju, zabite przez normy ekologiczne oraz przywileje podatkowe dla samochodów elektrycznych. Chociaż nigdy nie byłem fanem diesli, to jednak trochę mi ich szkoda. Nie miały szans w walce z konkurencją mocno wspieraną pieniędzmi uzyskanymi ze sprzedaży ropy naftowej. Z roku na rok rośnie wydobycie ropy i gazu z Norweskiego Szelfu Kontynentalnego. Dzięki temu kraj się bogaci, a Norwegia może bawić się w ekologiczną rewolucję. Jednocześnie musi mocno trzymać kciuki za to, żeby inne kraje nie wprowadzały zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. Bo przecież jak wprowadzą, to Norwegowie zostaną sami z elektrykami i ropą, jak Himilsbach z angielskim.
Co się najlepiej sprzedawało w Norwegii z samochodów elektrycznych?
Pierwsze miejsce należy do Audi e-trona z wynikiem 9 227 sztuk. Drugie miejsce powędrowało do Tesli Model 3 z 7 770 egzemplarzami. O włos wygrała z Volkswagenem ID.3, który sprzedał się w liczbie 7 754. Czwarta lokatę zajął Nissan Leaf. Piąte miejsce wędruje do klasycznego Golfa, który sprzedał się w liczbie 5 068 egzemplarzy. Kolejne miejsca należą do Hyundaia Kony, Toyoty RAV4, MG ZS, Mercedesa EQC, a na dziesiątym uplasował się Mitsubishi Outlander. Co ciekawe, w top 20 sprzedanych modeli nie ma chińskich elektryków poza MG.
Jako ciekawostkę podam, że 60 proc. nowych aut w Norwegii było wyposażonych w napęd na cztery koła. Inną kwestią jest to, że Norwegowie prawie nie sprowadzają samochodów używanych. W 2020 roku zarejestrowano ich ledwie 12 tysięcy. Ale jak się jest bogatym społeczeństwem w bogatym kraju, to można na używane samochody patrzeć z pogardą.