Oto modele, które kupisz najtaniej w programie „Mój elektryk” – z dopłatą od rządu
Nawet 27 tys. zł – tyle można zaoszczędzić na zakupie samochodu elektrycznego w ramach programu „Mój elektryk”; sprawdzamy, jakie modele warto kupić.
Po spektakularnym sukcesie programu „Zielony samochód”, do którego przyjęto 241 zgłoszeń, rząd przygotował kolejne rozwiązanie, które ma zachęcić Polaków do oswojenia się z elektromobilnością. Tym razem do rozdania będzie w sumie 500 milionów złotych do podziału między osoby fizyczne, przedsiębiorstwa i instytucje, które zdecydują się na zakup samochodu elektrycznego, lub z napędem wodorowym.
Oczywiście nie da się nim sfinansować 100 proc. kwoty zakupu
Dla osób fizycznych bezzwrotna dotacja wyniesie 18 750 zł, o ile pojazd nie będzie kosztował więcej niż 225 tys. złotych. Uprzywilejowani będą rodacy korzystający z Karty Dużej Rodziny – oni będą mogli odzyskać 27 tys. zł i nie obowiązują ich limity ceny pojazdu – jak ktoś ma na utrzymaniu co najmniej trójkę dzieci, otrzyma zwrot nawet za Porsche Taycan, Hummera EV, albo Teslę Model S Plaid.
Ale gdyby ktoś chciał wydać jak najmniej na samochód jak najlepiej spełniający określone potrzeby, to spieszymy z informacją, że:
Dacia Spring po odjęciu dotacji może kosztować 49 900 zł
To przy założeniu, że kupi ją posiadacz Karty Dużej Rodziny – z familią się nie pomieści, ale jako wóz do podwożenia dzieci na skrzypce i taekwondo będzie jak znalazł. Mniej dzietni będą musieli wydać 58 150 zł. Przypominam, że 49 900 zł kosztuje też nowiutki Dusterek. Decyzja nie byłaby łatwa.
Najtańszym kompaktem w programie będzie Nissan Leaf
Według cennika egzemplarze z 2020 r. kosztują dziś 116 tys. zł. Duża rodzina może go więc kupić za 89, a mniejsza – 97 250 zł. Wersje z większym zestawem akumulatorów, czy lepszym wyposażeniem również łapią się do programu – można wybierać do woli. W poprzednim programie Leaf wychodził taniej – startował od 82 600 zł.
Duża rodzina pewnie chętniej wsiądzie w kombivana – najtańszym będzie Citroen e-Berlingo
137 140 zł – to cena podstawowej wersji elektrycznej odmiany Berlingo jeszcze przed odjęciem kwoty gwarantowanej przez program. Duża rodzina może je mieć za 110 140 zł, pozostali klienci indywidualni – za 118 390 zł. Jeśli rodzina będzie większa niż pięcioosobowa, trzeba by wybrać wersję Feel Pack kosztującą wyjściowo 143 250 zł, doliczyć 2 800 zł za dwa fotele do trzeciego rzędu i dopiero odejmować dopłaty. To oznacza finalnie 119 050 zł – dla posiadaczy wspomnianej wcześniej karty.
Fani najtańszych elektrycznych crossoverów powinni biec do Opla albo Citroena
Elektryczna Mokka w cenniku kosztuje 139 900 zł, z dotacją może to być 112 900 albo 121 150 zł. E-C4 będzie nawet o włos tańsze, bo wyjściowo stoi za 137 400 zł, więc finalnie dużą rodzinę kosztowałaby 110 400 zł, a mniejszą – 118 650 zł.
Jeśli tanie premium, to BMW i3
Oczywiście o ile wypada użyć słów „tanie” i „premium” w jednym zdaniu. Leciwe maluchy BMW kosztują co najmniej 169 700 zł, czyli po dopłatach 142 700 lub 150 950 zł. Jakby co, nie ma co zwlekać z decyzją, bo BMW w przyszłym roku zakończy produkcję tego modelu i nie doczeka się następcy.
Jeśli dużej rodzinie nie wystarczy kombivan, może spróbować vana – najtaniej wypada Zafira
Model E-Life startuje od kwoty 211 250 zł, czyli po rządowym rabacie – 184 250 albo 192 500 zł. To niestety auto w wersji Business, czyli z manualną klimatyzacją, bez przesuwanych kanap. Bardziej rodzinna odmiana Family kosztuje wyjściowo 220 150 zł, a to już kwota, przy której można przyglądać się Citroenowi E-Spacetourer.
Gdyby popatrzeć na procenty, najwięcej na programie mogą skorzystać kupujący elektryczne motorowery. Program obniża cenę sprzęta aż o 30 proc., ale nie więcej niż o 4 tys. zł. Można więc sprawić sobie np. Niu Mqi GT, które uważa się za odpowiednika spalinowej 125-ki.
Tymon jeździł i mówił, że to zaskakująco dobre. Zamiast 13 499 zł można by je teraz nabyć za 9 499 zł i wykorzystywać do fruwania po mieście. I kto wie, być może to najlepszy pomysł na zapoznanie z elektryczną mobilnością.
Czas pokaże, czy nowy program będzie skuteczniejszy od poprzedniego. Wiele na to wskazuje, bo tym razem mogą z niego skorzystać również przedsiębiorcy wybierający finansowanie leasingiem. Ale termin rozpoczęcia naboru dla tej grupy nie został jeszcze doprecyzowany. Nabór wniosków od osób fizycznych, które tym razem mogą wspomagać zakup kredytem, startuje 12 lipca.
Wielka szkoda, że w Polsce nie da się kupić najtańszego elektryka z Chin. Przy dobrych wiatrach, można by go mieć za darmo. Może kiedyś...