REKLAMA

Pojechałem obejrzeć używane BMW i3 po InnogyGo. Są o wiele lepsze niż sądzicie

Rzadko się trafia, by tak duża pula pojazdów elektrycznych trafiła jednocześnie na rynek wtórny.

używane bmw i3
REKLAMA
REKLAMA

O tym, że Innogy wycofuje się z projektu carsharingowego, pisaliśmy całkiem niedawno. Wycofywanie idzie z ogniem, bo o ile na ulicach Warszawy jeszcze widuje się elektryczne BMW i3 na minuty, o tyle spora partia samochodów trafiła już na aukcję dla odbiorców hurtowych. Na licytacje BMW i3 trafiłem w serwisie autorola.pl. Jeszcze 2 dni temu były aktywne i ceny oscylowały wokół 30-50 tys. zł za sztukę. Obecnie wszystkie już się zakończyły.

Sprawdziłem więc z ciekawości, po ile „chodzą” używane BMW i3

Najniższe ceny to ok. 60 tys. zł za mało atrakcyjne egzemplarze amerykańskie. Samochód w specyfikacji europejskiej, z polskiego salonu, potrafi kosztować 85-95 tys. zł. Za ile „poszły” i3 po warszawskim carsharingu, tego nie wiadomo, ponieważ na polskiej stronie brak takiej informacji. Można za to znaleźć porównywalne dane na stronie włoskiej. Lista dostępna tutaj podaje, że średnio takie auta sprzedają się za 13-17 tys. euro (59-77 tys. zł). Jeśli w przypadku polskich aut przedział cen jest taki sam – a tak podejrzewam – to nabywca będzie musiał je wystawiać bliżej 90 tys. zł, żeby coś zarobić i mieć pole do negocjacji.

Ciekawe, jak zareaguje rynek

BMW i3 to świetny samochód, ale niszowy. Czy znajdzie się kilkuset odbiorców na używane i3 po carsharingu? Nieraz pisaliśmy, że auta w carsharingu są delikatnie mówiąc źle traktowane przez użytkowników. Skontaktowaliśmy się nawet z przedstawicielem firmy, która ubezpieczała i3 i potwierdził on, że tzw. szkodowość w przypadku tych aut była wyższa od normy. Zresztą biorąc pod uwagę regularne doniesienia o kolizjach białych i3 można było ten wniosek wysnuć samodzielnie. 

używane bmw i3

Druga sprawa to ogólne nastawienie klientów do samochodów elektrycznych. Nadal jest ono bliższe podejściu „to coś dziwnego, lepiej zostanę przy soku z dinozaurów”, a jeśli już nawet rozważają auto elektryczne, to nie używane, tylko nowe. A już używane i to w dodatku nie po jednym, a po bardzo wielu użytkownikach? Czarno to widzę.

Musiałem pojechać to zobaczyć

Choć aukcje się już zakończyły, auta nadal masowo stoją na placu firmy obsługującej flotę. Można tam wejść i je obejrzeć, nikt nie robi problemu, nie zaczepia i nie każe się wynosić w podskokach. Zrobiłem nawet parę beznadziejnych zdjęć. Owszem, obcierki i odpryski na zderzakach są w tych autach powszechne, ale ogólnie wyglądają na bardzo mało zużyte. Podejrzewam, że napędowi elektrycznemu nijak nie szkodził carsharingowy sposób użytkowania (włączasz i ogień), pod warunkiem że akumulatory nie stały przez długi czas rozładowane. 

Wnętrza wydają się być w idealnym stanie. Felgi, choć ogromne, praktycznie nieporysowane. Nawet opony były w dobrym stanie, z uczciwym bieżnikiem. Wygląda to tak, jakby poza tymi egzemplarzami, które udało się rozbić, reszta zachowała się bardzo dobrze. Zapewne ten, kto je kupił, zrobił więc dobry interes. Teraz pozostaje mu tylko znaleźć nabywców na używane, kompaktowe, elektryczne BMW. Ja tego nie widzę, ale jest duża szansa że nie znam się na trendach rynkowych i może po te wozy ustawi się kolejka. 

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA