W Chinach polska dopłata do auta elektrycznego wystarczyłaby na cały samochód
Wuling zaczął sprzedaż modelu Hong Guang MINI EV - najtańszego, czteroosobowego elektryka, który może legalnie wyjechać na ulice.
W ramach programu Zielony samochód osoby prywatne mogą liczyć na dopłatę do zakupu samochodu elektrycznego. Póki co nie ma mowy o jakimś spektakularnym zainteresowaniu, ale bardzo możliwe, że sprawy przybrałyby zupełnie inny obrót, gdyby i u nas można było kupić coś takiego:
To Wuling Hong Guang MINI EV
Kwadratowy, brzydki i w ogóle nie prestiżowy, ale za to elektryczny i kosztuje 4200 dolarów, czyli niecałe 17 tys. zł, a to mniej, niż można zaoszczędzić korzystając z dotacji.
Auto ma 2,92 metra długości i przestrzeń bagażową, która pomieści 741 litrów bagażu. Niestety tylko gdy złożymy tylną kanapę, bo z nią przestrzeni bagażowej właściwie nie ma. Tak, tylną kanapę, bo to auto jest czteromiejscowe.
Wuling wprowadził go do sprzedaży w Chinach, a chwilę wcześniej udostępnił teczkę prasową ze zdjęciami wnętrza. Polecam szczególnie przyjrzeć się układowi pedałów. Że niekoniecznie znajdują się dokładnie poniżej kierownicy? A komu to przeszkadza!
Zbliżenia podpowiadają, że w kabinie próżno oczekiwać miękkich materiałów i szczególnie porządnego wykończenia.
Esteci pewnie uciekną w popłochu na widok ekranu pełniącego funkcję panelu zegarów.
Ale to wszystko nieważne.
Liczy się to, że za równowartość 16 600 zł Chińczycy mogą kupić czteromiejscowy, elektryczny samochód zdolny do przejechania na jednym ładowaniu 120 km. Mało? za 22 tys. dostępna jest wersja z akumulatorem o pojemności prawie 14 kWh, a ta na jednym ładowaniu przejeżdża 170 km. Ładowanie z domowego gniazdka wersji o większej pojemności zajmuje ok. 9 godzin, mniejszą ładuje się w 6,5 h.
Czy takie pudełko miałoby szansę zelektryfikować ulice polskich miast?
(jakby dopłata była wyższa niż wartość auta, to stawiam że tak)
