Przegląd ofert: siedem aut z różnych segmentów za średnią krajową. Nie uwierzycie, ile już zarabiamy
8161,62 zł: tyle wynosi ponoć w tej chwili średnia krajowa pensja. Jaki samochód można za to kupić? Odpowiedź brzmi oczywiście „każdy”. I tym stanem rzeczy wypada się nam na razie cieszyć, bo zapewne długo on nie potrwa.
Przez wiele lat powtarzałem, że 5000 zł to zupełnie wystarczająca kwota na dobry samochód używany. Nikt raczej nie potrzebuje więcej do przemieszczania się. W obliczu inflacji zmieniłem swoje poglądy, teraz uważam że na dobry samochód używany potrzeba ok. 10 tys. zł, ale skoro jest to przegląd za średnią krajową, to będzie musiało wystarczyć 8161 złotych i 62 grosze. Nasza górna granica to dziś 8200 zł (38,38 zł dołożę z oszczędności), a auta wybiorę w siedmiu kategoriach:
- samochód miejski
- samochód rodzinny
- auto na trasę
- samochód do pracy
- fun-car/samochód rekreacyjny
- samochód terenowy
- samochód dla warszawiaków i okolic pod kątem SCT
Wszystko wiadomo, można zaczynać.
Samochód miejski - Honda City
Ale jak to, że sedanik do miasta? Prawda jest taka: przy cenie 8161,62 zł nie należy przesadnie narzekać. Model City bazuje na Hondzie Jazz – ma ten sam silnik, bardzo podobne wnętrze, tyle że zamiast hatchbacka, mamy do czynienia z sedanem. Wiele osób to zniechęca, nie brakuje też głosów że podobnie jak inne małe sedany, City jest niezbyt udane wizualnie. Wskutek tego ceny City są niższe niż Jazza. Odpowiem tak: możliwe że są ładniejsze auta, ale na zewnątrz nie jeździsz, a wóz do codziennego użytku przekonuje praktycznością, niskim spalaniem i niezawodnością. Być może pralki nim nie przewieziemy (jak Jazzem), ale bagażnik sedana nada się nawet na krótkie wakacje. A ile razy w roku wozimy pralkę?
Owszem, one mają pogniłe nadkola i to jest ich główna wada. Auto z ogłoszenia jest już po remoncie, a bąble znowu wylazły. Ale jest to na tyle prosta naprawa, że można zaryzykować, jeśli podłoga jest zdrowa.
Samochód rodzinny - Citroen Xsara Picasso
Chciałem tu dać C4 Picasso, ale okazuje się, że za 8000 zł nie da się kupić nic, co by normalnie działało. Przejrzałem kilka ogłoszeń i wszystkie opisy sugerowały, że wozy są do poważnych napraw lub wręcz na części. Tymczasem produkowana bardzo długo Xsara Picasso kosztuje zauważalnie mniej, bo i wygląda starzej, i nie ma siedmiu miejsc, i nie występuje w siedmioosobowej odmianie Grand. Uznaję jednak, że ta siedmioosobowość nie jest aż tak potrzebna, póki nie masz czwórki dzieci, więc zapewne Xsara Picasso wystarczy przeważającej większości rodzin. Prosty silnik 1.6 z LPG, osobne miejsca z tyłu i wielki bagażnik – to wszystko zapewnia Xsara Picasso z ogłoszenia. Na pewno nie gwarantuje idealnej niezawodności, ale ustalmy, 8000 zł to jeszcze nie są pieniądze na Toyotę Verso (która zresztą od takiej Xsary Picasso jest o wiele mniej praktyczna). W końcu chodzi o auto za miesięczną pensję.
Auto na trasę - Volvo S60
Te Volva wydają się niezniszczalne. Przebieg 360 tys. km niespecjalnie mnie odstrasza, one w Szwecji jako taksówki nawijały bez problemu 700-800 tys. km bez większych napraw. Są też nieźle zabezpieczone przed korozją, a w wersji turbo – całkiem dynamiczne. Ten egzemplarz ma LPG, założone dwa lata temu, co chyba najbardziej mnie niepokoi, bo to by oznaczało, że ktoś wrzucił gaz do silnika już dość „mocno dotartego”. Ale jak już wspominałem, przy cenie 8161,62 zł nie należy przesadnie narzekać, tylko cieszyć się, że auto jeździ. Poza tym te stare Volva są nieźle rozeznane przez mechaników, fora i grupy użytkowników, więc być może nie będzie tak jak z moim Hyundaiem, którego nikt poza profesorem Chrisem nie umiał zdiagnozować.
No dobrze, fotele w tym Volvo są trochę okropne – to powód, dla którego nie przepadam za starymi autami ze skórzaną tapicerką.
Samochód do pracy - Renault Kangoo
Nie zapraszam nawet do dyskusji, bo nie ma o czym. Renault Kangoo to rozum i godność człowieka, samochód który służy do wszystkiego i nie klęka. Silnik 1.2 16V nie zapewnia może rakietowych osiągów, ale jeździć się da całkiem normalnie. Znalazłem poliftowy egzemplarz z drzwiami przesuwnymi z każdej strony i jeszcze z lotniczymi schowkami pod sufitem. Nie ma tylko skrzydłowych drzwi z tyłu, ale nie można mieć wszystkiego. Przypomnę, że ten genialnie praktyczny pojazd ma zaledwie cztery metry długości, a pomieści tyle, że nawet Honda Jazz musi uznać jego wyższość. Co więcej, silnik 1.2 16V z Renault to chyba najtańsze w eksploatacji co da się znaleźć – występuje w co najmniej 20 różnych pojazdach kilku marek (Renault, Dacia, poza Europą też Proton i Nissan) i bez najmniejszego wysiłku przejeżdża 300 tys. km i więcej.
Fun car/samochód rekreacyjny - Fiat Barchetta
Przejechałem się Barchettą i uznaję, że ten wóz jest lepszy niż Mazda MX-5. Po pierwsze – wygodniejszy, po drugie – ładniejszy, po trzecie – przyjemniej brzmi. Nie ma napędu na tylne koła, ale to nie szkodzi. Zaskoczył mnie pozytywnie, chociaż trzeba mieć na uwadze trudności z częściami specyficznymi dla Barchetty. Jednak ostatecznie Barchetta za 8000 zł „do poprawek lakierniczych” wydaje się niezłą ofertą. Kupimy za osiem, poprawki lakiernicze wyjdą kolejne osiem i tym sposobem będziemy mieli Barchettę wartą 13-14 tys. zł. Ale takie myślenie jest zupełnie nietrafione, gdy chodzi o auto do lansu. Tu chodzi o tę przyjemność z jazdy, o zwinność w zakrętach, o ten włoski warkot silnika 1.8 16V i o wiatr we włosach. Jak ktoś bardzo nie chce, to za te same pieniądze jest Mercedes SLK, ale Barchetta lepsza.
Samochód terenowy - Daihatsu Rocky
Wprawdzie przeraża mnie opis „stan jak na zdjęciach”, bo na zdjęciach zwykle nie widać wycieków, rdzy od spodu czy popękanych przewodów hamulcowych, ale jako miłośnik marki Daihatsu (miałem 4 sztuki) mogę tylko powiedzieć „oto jest terenówka, której potrzebujecie”. Rocky to większy brat modelu Feroza, wyposażony w dużego, 2,8-litrowego diesla, zbudowany oczywiście na ramie i z dołączanym ręcznie napędem na cztery koła. Dokładnie tyle potrzeba w aucie terenowym, ponieważ – co też już podkreślałem – samochód terenowy to nie jest taki, który przejedzie przez trudny teren, tylko taki, którego da się w tym trudnym terenie naprawić. Dlatego żadne współczesne pojazdy typu Land Rover Defender nie są terenówkami, bo nie istnieją bez skomplikowanego serwisu, narzędzi, komputerów, diagnostyki itp. Daihatsu Rocky diagnozujemy oczami, naprawiamy młotkiem i śrubokrętem, i można pruć dalej w oparach ropki.
Samochód dla warszawiaków pod kątem SCT - Dacia Sandero
Sprawa jest bardzo prosta: liczy się tylko rok produkcji. Im późniejszy, tym lepszy i oczywiście wyłącznie silnik benzynowy. Gdyby udało się nam dorwać coś z roku 2014, bylibyśmy urządzeni, bo rok 2014 wjeżdża póki co bezterminowo, ale że za 8161,62 zł nie ma szans na tak świeży wóz, musimy pójść o ząbek niżej i kupić pojazd z rocznika 2010, czyli z Euro 5 w CEPiK. To będzie oznaczało możliwość wjazdu do roku 2032, czyli jeszcze przez osiem lat. W sumie to bardzo krótko, biorąc pod uwagę, że Euro 5 i Euro 6 dla silników benzynowych to jedno i to samo. Ale mam kandydata – jest z 2011 r., ma silnik benzynowy, klimatyzację i nie jest to może szczyt motoryzacyjnych marzeń, jednak do strefy wjedzie jeszcze długo. Dacia Sandero jest prosta jak drut i łatwa w obsłudze oraz parkowaniu. Idealne auto do Warszawy. To znaczy, przepraszam, idealnym autem do Warszawy jest Range Rover (ten duży), a Sandero wygląda jakbyśmy jeździli nią na dostawach, ale oba te pojazdy robią dokładnie to samo: dowożą nas w korku z jednej dzielnicy do drugiej.
I to już wszystko, co ciekawego znalazłem do 8200 zł. Pamiętajcie: tanie samochody są lepsze niż drogie, bo robią to samo, a są tańsze.