Zakręt Śmierci istnieje i może cię skrzywdzić. Uważaj w górach
Stare ludowe porzekadło mówi, że długie proste są dla szybkich samochodów, a ciasne zakręty są dla szybkich kierowców. Zdarza się i tak, że zakręt bywa jednak za ciasny. Ale prędkość była oczywiście dobra.

Jest takie miejsce na drogowej mapie Polski, które owiane jest szczególnie złą sławą. Nosi złowieszczą nazwę Zakręt Śmierci i znajduje się na łuku drogi wojewódzkiej 358 pomiędzy Szklarską Porębą a Świeradowem-Zdrojem.
Miejska legenda głosi, że zaraz po Wojnie zginęło tutaj kilkudziesięciu żołnierzy Armii Czerwonej, kiedy jadące w konwoju wojskowe ciężarówki zaczęły po kolei spadać w przepaść. O ile samo zdarzenie z wypadkiem jest prawdziwe, o tyle rzeczywisty przebieg wydarzeń i statystyki owiane są tajemnicą. Tajemnice lubią przeradzać się w mity, a mity w prawdę głoszoną publicznie.
Pomimo swojej nazwy, więcej tutaj zwykłych kolizji niż poważnych wypadków
Zacznijmy właśnie od obalenia pewnego mitu: Zakręt Śmierci nie jest tak zabójczy, jak mogłaby wskazywać jego nazwa. To prawda, kolizji w tym miejscu na przestrzeni kilkudziesięciu lat było rzeczywiście mnóstwo, lecz rzadko kiedy zdarzenia były naprawdę poważne. Przeważnie ograniczały się do wjechania samochodem w bandy lub wywrotki motocyklisty, a straty były głównie materialne.
Niemniej, ostatnie tragiczne zdarzenie miało miejsce w bieżącym roku - w marcu doszło do czołowego zderzenia dwóch aut, gdzie jedno po wyprostowaniu zakrętu zaliczyło dzwona z drugim jadącym z naprzeciwka. To jednak niechlubny wyjątek na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. W przeszłości zdarzały się długie interwały bez żadnego nieszczęścia. Nie ma jednak żadnych statystyk, które mogłyby to zobrazować.
Genezą nazwy jest niekorzystny profil zakrętu
Skąd więc tak zła sława tego miejsca? Wynika bardziej niefortunnej geometrii drogi, gdzie na odcinku raptem kilkudziesięciu metrów ta wykonuje zwrot o 180 stopni. No dobrze, ale co w tym niezwykłego?, takich dróg przecież są w Polsce setki kilometrów, zwłaszcza na terenach górskich. Problem w tym, że Zakręt Śmierci ułożony został płasko, bez typowego dla takich zawijasów nachylenia w stronę wewnętrznej krawędzi. Z tego powodu prawa fizyki są w tym miejscu bezlitosne. Kiedy samochód wejdzie w zakręt zbyt zawadiacko, siła odśrodkowa bierze kierowcę za kudły i wyrzuca w kierunku zewnętrznej.
Pamiętać należy, że droga znajduje się na wysokości prawie 800 metrów n.p.m., przez co w mroźne dni narażona jest na gołoledź. Nieprzyjazny profil zakrętu połączony z kiepską przyczepnością nie tworzy udanego związku. Swoje robi też perspektywa potencjalnego upadku z wysokości. Jeżeli sytuacja już wymknie się spod kontroli i pojazd wyprostuje łuk drogi, wektor wypadnięcia z zakrętu prowadzi idealnie w przepaść.
Z wyżej wymienionych powodów, czyli w rezultacie licznych trudności z opanowaniem samochodu, do zakrętu przylgnęło owo złowrogie określenie.
Drogę w tym miejscu wybudowano w latach 30.
Na Dolnym Śląsku, jak to na Dolnym Śląsku, większość interesującej infrastruktury powstała przed 1939 rokiem. Zakręt Śmierci, zanim został w ten sposób ochrzczony, wybudowano jako fragment Drogi Sudeckiej. Trasa miała spinać wszystkie miejscowe ważne ośrodki miejskie, uzdrowiskowe i wczasowe.
Po drodze szosa miała wykonać ciasny zwrot wokół zbocza Czarnej Góry. Budowę drogi w tym miejscu rozpoczęto w 1935 roku. Konstrukcja stanowiła jednak poważne wyzwanie, ze względu na strome górskie zbocze. Aby wszystko trzymało się kupy, konieczne było wykucie drogi w skale, do czego wykorzystano m.in. całe ciężarówki materiałów wybuchowych. Utworzona w ten sposób półka skalna posłużyła później za podkład pod jezdnię późniejszego Zakrętu Śmierci. Od dołu drogę podtrzymuje zaś wysoki kamienny mur. Budowę infrastruktury ukończono w 1937 roku.
Walory turystyczne i walory militarne
Prawda ekranu mówi, że trasa w tym miejscu miała mieć przede wszystkim walory turystyczne, zapewniając przepiękne widoki. Jest to niewątpliwie prawda, a świadczą o tym chociażby ARCHIWALNE ZDJĘCIA. Możliwość podziwiania panoramy Kotliny Jeleniogórskiej w tym miejscu jest zdecydowanie dominującym motywem fotografii.
Prawda czasu jest natomiast taka, że w czasach III Rzeszy nie było inwestycji, która nie miałaby podtekstu militarnego. Droga gwarantowała możliwość sprawnego transportu wojskowego sprzętu wzdłuż granicy z Czechosłowacją, znajdującą się miejscami zaledwie kilka kilometrów na południe od Drogi Sudeckiej.
Nigdy nie przeprowadzono tutaj większych modernizacji
Nie licząc kilku remontów połączonych ze wzmocnieniem kamiennych barier, droga w tym miejscu nie uległa zasadniczym zmianom. Inna sprawa, że tych remontów przez kilkadziesiąt lat istnienia faktycznie przeprowadzono zaledwie kilka - ostatni w 2020 roku, a więc stosunkowo niedawno. Przez cały okres PRL-u była natomiast regularnie rozjeżdżana ciężarówkami i autobusami turystycznymi, przez co jej kondycja była daleka od korzystnej. Zbliżanie się do muru oporowego nie należało bezpiecznych pomysłów.
Z perspektywy własnej, o ile ktoś faktycznie nie przegina pałki z prędkością albo nie trafi na dramatyczne warunki drogowe, pokonanie Zakrętu Śmierci nie powinno stanowić poważniejszego wyzwania. Większym był dla mnie podjazd od strony Świeradowa-Zdroju, gdzie podczas ciągnącego się dłuższy czas wzniesienia temperatura silnika w moim gracie zaczęła zbliżać się niebezpiecznie do czerwonego pola.
Na szczęście, nie doszło do śmierci uszczelki pod głowicą.







































