REKLAMA

Zajrzał do garażu. Był w szoku i wrócił z lawetą

Wszystkie garaże są już dawno przeczesane, nic ciekawego nie da się już znaleźć. Tylko same Maluchy, ewentualnie Duże Fiaty. A nie, chwila… Albo w sumie, dobra. Nieważne.

Zajrzał do garażu. Był w szoku i wrócił z lawetą
REKLAMA

Okazuje się, że w tym specyficznym kalendarzu adwentowym nadal można otworzyć złote okienko. Jedni łapią na haczyk małe płotki, a drudzy wyciągają grube ryby. Albo właściwie wieloryba. Konkretnie, Chevroleta Impalę z 1962 roku. Jak Państwo słyszą, akcja dzieje się w Krakowie.

REKLAMA

Samochód jest w Polsce od 1964 roku

Z tego, co udało mi się ustalić, a sprawa jest dość tajemnicza, rzeczona Impala trafiła do Polski w 1964 roku jako używany dwulatek. Być może kanałem był popularny w tamtym czasie import marynarski, być może nie - postać pierwszego właściciela tego wozu jest bardzo mglista, dlatego pozostawiam tę kwestię niedopowiedzianą. Można się jedynie domyślić, że posiadanie takiego auta w czasach PRL wymagało dobrze umięśnionych pleców, albo dobrego zmysłu strategicznego, albo jednego w połączeniu z drugim.

Kolejny i, jak dotąd, ostatni właściciel posiadał ten wóz od 1989 roku. Właściwie, na dzisiaj to już przedostatni. Na rok 1989 wskazują natomiast wydane właśnie wtedy tablice rejestracyjne o prefiksie KKG. 

Chevrolet Impala był znany z tego, że stał gdzieś w garażu

Krakowska Impala z jednej strony była wozem nieco zagadkowym, z drugiej zaś zarazem dobrze znanym. Ludzie z okolicy wiedzieli, że jest od wielu lat zaparkowana w zamkniętym boksie garażowym, ale nikt nie wiedział, kto, co, kiedy, komu, ile i dlaczego.

Pewnego dnia zdarzył się incydent godny pożałowania, że ktoś uszkodził drzwi do wspomnianego boksu garażowego, tak że samochód stał się częściowo widoczny z zewnątrz. Po pewnym czasie włamanie się powtórzyło, lecz tym razem sprawa wyglądała poważniej i istniało realne zagrożenie, że ktoś o złych zamiarach Impalę może bez większego trudu skrzywdzić.

Wybite okno w drzwiach garażowych, przez które Chevrolet Impala był widoczny z zewnatrz.

Są jeszcze na świecie dobrzy ludzie, którzy ratują takie samochody

Na szczęście, jeden człowiek zamiast dołączyć do chóru “niech ktoś coś zrobi”, postanowił załatwić sprawę sam. Z pomocą marketingu szeptanego, udało się ustalić właściciela pojazdu, po czym się z nim bezpośrednio skontaktować. Ta część historii owiana jest już tajemnicą handlową, niemniej jej finał okazał się pomyślny - Impala zmieniła właściciela, a ten postanowił się nią zaopiekować. Dotychczasowy posiadacz pojazdu, z racji wieku i gorszego zdrowia, nie był w stanie poświęcić mu właściwej uwagi.

Samochód stał w zamknięciu od co najmniej 30 lat. Zdarzyło się tak, ponieważ podczas jazdy uszkodzeniu uległ silnik - według słów poprzedniego właściciela przekazanych przez obecnego, coś zaczęło stukać wewnątrz. Impala została lawetą zawieziona w bezpieczne miejsce i wciśnięta do ciasnego boksu garażowego.

Naturalnie, po tak długim okresie bezczynności wóz nie był w stanie opuścić go o własnych siłach. Pomimo wynikłego z tego faktu ogólnego zastania, zapieczone hamulce po kilku szarpnięciach wyciągarką się poddały, tak że ostatecznie wóz wyturlał się na zewnątrz siłą rozpędu i ujawnił w całej okazałości.

Pod maską znajduje się rzędowa “szóstka”

Zatrzymajmy się na chwilę przy samym aucie. Jak wcześniej wspomniałem, Chevrolet Impala wyprodukowany został w 1962 roku, a więc jest to model trzeciej generacji. Napędza go 3,8-litrowy silnik o sześciu cylindrach w rzędzie - był to podstawowy, czyli najmniejszy i najsłabszy motor do wyboru. Napęd przekazuje zaś trzybiegowy “manual”, z charakterystyczną długim drągiem przy kierownicy do zmiany przełożeń.

Wóz zachował się w bardzo dobrym stanie, zarówno na zewnątrz, jak i w środku. Owszem, nosi na sobie pewne blizny świadczące o długiej karierze w Polsce, ale blacharsko jest w obiecującej kondycji. Z tyłu ma zamontowane tylne kierunkowskazy od Żuka - typowy “tuning” rodem z epoki PRL, polegający na budżetowym dostosowaniu oświetlenia do polskich przepisów ruchu drogowego. Na szczęście, nikt nie posunął się do gwałtu w biały dzień i przekładki na S-21 od Warszawy albo diesla z Mercedesa, a historia zna i takie przypadki.

REKLAMA

Samochód w niedługiej przyszłości ma wrócić na drogę

Plany na samochód? Przede wszystkim, przywrócenie do pełnej sprawności, aczkolwiek wóz nie wygląda na mocno zapuszczony, więc rokowania są dobre. Na pierwszy ogień ma pójść silnik, który po wstępnej rewizji obraca się bez żadnych trudności. Niedługo ma znowu zagrać dla widowni.

I tak trzeba żyć!

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-11-22T10:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T19:41:30+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T17:19:27+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T15:25:08+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T12:40:14+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T11:12:42+01:00
Aktualizacja: 2025-11-20T10:19:59+01:00
Aktualizacja: 2025-11-19T18:49:05+01:00
Aktualizacja: 2025-11-19T15:58:18+01:00
Aktualizacja: 2025-11-19T12:55:20+01:00
Aktualizacja: 2025-11-19T11:25:48+01:00
Aktualizacja: 2025-11-19T11:00:59+01:00
Aktualizacja: 2025-11-18T12:18:41+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA