Znany dziennikarz sprzedaje swoje Porsche. Z tyłu dużo się dzieje
James May, znany głównie z programu „Top Gear”, miał w swoim garażu m.in. Fiata Pandę i Dacię Sandero. Nie tylko. Teraz sprzedaje pewnego białego Garbusa.

Założę się, że Jamesa Maya nie muszę tu nikomu szczególnie przedstawiać. Znany brytyjski prezenter słynie ze specyficznego gustu do samochodów (zresztą gdyby miał bardziej szablonowy, nie byłby tak sławny). Jednym z jego pierwszych materiałów po dołączeniu do Top Geara BBC był opis przygód z użytkowania leciwego Bentleya T2. Z drugiej strony, oprócz klasycznego, brytyjskiego luksusu, May ceni sobie także prostotę. Miał m.in. Dacię Sandero i Fiata Pandę II. Trudno o bardziej różnorodny zestaw. To tak, jakby słuchać gangsta rapu, disco polo i jazzu. Zaraz, zaraz, ja tak przecież robię.
James May ma też Porsche 911

Na pierwszy rzut oka, ten model niekoniecznie do niego pasuje i kojarzy się raczej z ludźmi z trochę bardziej modnymi fryzurami. Z drugiej strony, mówimy o dość purystycznej konfiguracji. To generacja 997 po liftingu, z 2010 roku, w wersji „S”. Czyli: żadnej „przesadnej” mocy rodem z odmian Turbo czy Turbo S i żadnego napędu na cztery koła. Zamiast tego: wolnossący silnik 3.8 o mocy 385 KM i ręczna skrzynia biegów. Wspaniała reakcja na gaz, świetne wyważenie i wrażenia niczym z samochodu klasycznego. Tyle że szybkiego i z nawigacją (ale - co dziwne - bez czujników parkowania).
911 Maya jest teraz na sprzedaż

Auto trafiło na aukcję w Wielkiej Brytanii, bez ceny minimalnej. Ma niski przebieg, delikatnie przekraczający 50 tysięcy kilometrów. Z zewnątrz pokryto je lakierem Carrara White (to były początki mody na biel na drogich autach - pamiętam, że podobnym 997 jeździła w Polsce Doda), a w środku dziennikarz pozwolił sobie na odrobinę ekstrawagancji w postaci granatowej tapicerki Ocean Blue.

Samochód był oczywiście regularnie serwisowany, niedawno dostał m.in. nowe opony z przodu. Klient dostanie w komplecie pełen zestaw dokumentów: oryginalny formularz zamówienia, instrukcje, faktury, certyfikaty MOT, a do tego… pędzelek do czyszczenia należący do samego Jamesa Maya.
A teraz spójrzcie na tył tego Porsche

Pamiętam felieton Maya z drukowanego „Top Gear”, w którym pisał, że uwielbia 911 z tylną wycieraczką i jest oburzony, że Porsche każe za tę opcję dopłacać. Jednocześnie, wycieraczka bywa też krytykowana przez fanów marki: że źle wygląd, zaburza czystość linii i z tyłu za dużo się dzieje. Moim zdaniem, wycieraczka dodaje uroku i robi z 911 prawdziwie codzienny samochód - a poza tym, dzięki niej po prostu więcej widać. Po co widzieć mniej, skoro można więcej? James May by się ze mną zgodził, ale większość miłośników 911 raczej już nie.

Za ile może sprzedać się takie 911? Nawet gdyby nie należało do kogoś znanego, mówimy o coraz wyższych kwotach i o łakomym kąsku dla kolekcjonerów. Tego typu konfiguracje są rzadkie i cenne. Obecna cena to jeszcze w miarę rozsądne 56 tysięcy funtów (270 tysięcy złotych), ale na pewno jeszcze wzrośnie, bo do końca aukcji zostało kilkanaście godzin. Biały egzemplarz może trafić do kogoś, kto delikatnie za niego przepłaci ze względu na nazwisko w dokumentach. Oby tylko nie demontował wycieraczki. Wtedy zepsuje cały urok wozu, a potem nikt nie uwierzy, że to był samochód Maya.







































