Tarcza hamulcowa rozpadła się na dwie części. Zadziwiająca usterka w nowym aucie premium
Kierowca tego samochodu stracił nagle siłę hamowania na jednym z kół przedniej osi. Po weryfikacji okazało się, że doszło do najbardziej absurdalnej awarii z możliwych.

Nie sposób przewidzieć wszystkich awarii, do jakich może dojść w samochodzie na etapie jego projektowania. Czasem zdarzają się rzeczy, które jeżą włos na głowie, a jak się nad nimi głębiej zastanowić, to wychodzi na to, że po prostu musiało do nich dojść. Tak było w opisywanym przypadku. Oto BMW serii 540d z pakietem M Performance ma z przodu powiększone, dwuelementowe tarcze hamulcowe składające się ze stalowego rotora nitowanego z aluminiowym dzwonem, czyli częścią centralną. Nie zgadlibyście, co się stało i dlaczego obecnie wyglądają tak:

Widoczna na zdjęciu po prawej stronie blaszka to separator między klockami a zaciskiem. Blaszka ta ma niwelować wibracje, żeby klocki nie piszczały przy hamowaniu. Z bliżej nieznanego powodu element ten wysunął się z mocowania i oparł o aluminiowy dzwon tarczy hamulcowej. Blaszka jest cienka i ostra, więc zaczęła działać jak skalpel, powoli przecinając aluminium. Na zdjęciu widać, że nity mają się dobrze, żaden nie został zerwany. Po prostu aluminiowe mocowanie zostało przepiłowane i odpadło. Od razu powiem: nikt nie został poszkodowany, nie doszło do wypadku, usterka została wykryta podczas normalnej jazdy, a samochód trafił do warsztatu. Zadziałały systemy bezpieczeństwa i samochodem można było normalnie się zatrzymać.
Tej awarii nie dało się zapobiec ani uniknąć
Nie uda się zastosować ulubionego hasła polskich kierowców „jak dbasz, tak masz”. To chyba musieli wymyślić producenci samochodów, bo to hasło eliminuje wszelką ich odpowiedzialność za ewidentne wady fabryczne. Być może jest to przypadek jeden na milion, a być może w ogóle aluminiowe rotory tarcz hamulcowych w tak mocnych samochodach to nie jest najlepszy pomysł. Pomijam już, że w pogoni za milionem koni mechanicznych musimy konstruować coraz to bardziej skomplikowane układy, podnosząc w konsekwencji ryzyko awarii.

Czy takie przypadki już się zdarzały?
Trafiłem na bardzo szczegółową analizę pęknięcia tarczy hamulcowej odlewanej z jednego elementu. W opisywanym powyżej przypadku przyczyna była jasna, tutaj głowili się dłuższy czas, żeby znaleźć powód. Ostatecznie ustalono, że materiał, z którego wykonano tarczę był zły, bo w metalu znalazły się „wstawki niemetaliczne”, które pracują inaczej niż metal i doprowadziły do powstania mikropęknięć.

Analiza jest naprawdę szczegółowa, co prowadzi do takiego wniosku: producent tego samochodu powinien naprawdę się cieszyć, że sytuacja nie zdarzyła się w Stanach Zjednoczonych. Tamtejsi prawnicy wycisnęliby z tego jakieś siedem pociągów pieniędzy. A u nas wystarczy wymienić tarcze i klocki, i można latać dalej, z lekką obawą z tyłu głowy czy tym razem uda się zahamować.
Zdjęcia ze strony SzybkieCzesci







































