REKLAMA

Dziękujemy, nie chcemy już więcej chińskich marek. Chcemy regulacji, które powstrzymają inwazję

Nie ma nic dobrego w obecnej inwazji chińskich marek na rynek polski. Byłoby nieźle, gdyby ktoś zechciał jakoś uregulować ten stan rzeczy, bo na pewno nie idzie to w dobrym kierunku.

Dziękujemy, nie chcemy już więcej chińskich marek. Chcemy regulacji, które powstrzymają inwazję
REKLAMA

W ostatnich tygodniach nieustająco słyszę o tym, że jakieś chińskie marki wchodzą do Polski, a te, które już są, biją kolejne rekordy. Ledwo lekko przyzwyczailiśmy się do obecności MG, a tu już rozpycha się Omoda i Jaecoo, już nowości prezentuje BYD, ale to przecież dopiero początek – zaraz wchodzi Chery, Bestune, Dongfeng, właśnie pojawiło się Hongqi...

Nie wierzcie mi na słowo - zobaczcie, co się dzieje:

REKLAMA

Dalej nawet nie chce mi się przeklejać – prawie wszystkie te wpisy są z tego roku. Chińskie samochody świetnie wyglądają i mają mnóstwo dziwnych funkcji, które robią wrażenie na klientach – podskakują, mają wbudowane drony, potrafią częściowo same jeździć itp. niepotrzebne gadżety.

BYD YangWang U9 Nurburgring

Proponuję kubeł zimnej wody na opamiętanie

Ta sytuacja wcale nie jest na naszą korzyść. Wszyscy chińscy producenci oferują względnie to samo, tylko w nieco niższej cenie niż producenci z Europy czy Korei. Dziś to kupujecie, bo jest ładne i błyszczące, za pięć lat będziecie płakać, że nie ma części lub są bardzo drogie, a w międzyczasie znane i renomowane marki zdążą zniknąć, bo wszyscy przerzucą się na auta z Chin. A to nawet nie jest największy problem.

Problemem jest to, że mamy do czynienia z jawnie nieuczciwą konkurencją. Koncerny wielonarodowe jak Stellantis czy Nissan-Renault muszą działać w warunkach gospodarki rynkowej, tzn. ich istnienie jest uzależnione od pieniędzy, które zarobią. Wygląda na to, że firmy chińskie nie muszą się o to martwić i rząd chiński chętnie je wspomoże, gdy coś nie do końca im wychodzi. W samym roku 2022 BYD dostał od chińskiego rządu subwencję w wysokości 2,2 miliarda dolarów. To więcej niż roczny zysk Mazdy. Nie ma wątpliwości, że Chińczycy lecą na kodach, cheatują i ogólnie nie grają według tych samych zasad. Widać to też po statystykach sprzedaży w Polsce: nie mamy marki narodowej ani przemysłu jak Niemcy, nie jesteśmy specjalnie przywiązani do żadnego producenta lub koncernu, więc kupujemy to co jest tanie i ładnie wygląda. Pierwszy kwartał 2025 to ośmiokrotnie większa sprzedaż chińskich samochodów w Polsce niż w pierwszym kwartale 2024. Teraz pewnie tempo wzrostu spadnie, ale już teraz Chińczycy mają ok. 5 proc. polskiego rynku, a będą mieli więcej. Nie ma dnia, żebym nie widział w ruchu MG czy Jaecoo.

Nic na tym nie zyskamy, wręcz przeciwnie

Chińczycy nie wybudują u nas fabryki, to już wiadomo. Stawiam też, że będą bardzo mocno ograniczali sprzedaż zamienników, a jeśli już – to trzeba będzie kupować chińskie. Samochody będą robione tak, żeby po 7-10 latach nie nadawały się do naprawy, bo inaczej producent nie zyska. Ktoś powie: no ale czym to się różni od dominacji Toyoty na polskim rynku? Jednak trochę się różni: Toyota ma fabryki w Polsce i również musi sama na siebie zarobić. Z moich dotychczasowych spotkań z przedstawicielami marek chińskich wynika, że nie mają oni najmniejszych zahamowań, ich celem jest 100 proc. rynku i mają zamiar uzyskać ten rezultat w dowolny sposób. Macie kupować chińskie auta i płacić co miesiąc część waszych dochodów na rzecz koncernów z Chin, czego nie rozumiecie?

GWM Ora 03

Niestety, ta sytuacja z mojego punktu widzenia domaga się regulacji

Nie możemy po prostu stać i patrzeć, jak nasz rynek jest zjadany przez najsilniejszego gracza na świecie. Pora, aby Europa wprowadziła twarde ograniczenia liczbowe w imporcie samochodów z Chin. Jeśli w Polsce sprzedajemy 500-600 tys. aut rocznie, to limit powinien wynosić 10 proc. tej kwoty i więcej po prostu sprowadzić nie możesz. Wypadałoby również jakoś ograniczyć liczbę chińskich marek dostępnych w Polsce, bo przy tym tempie niedługo połowa znaków firmowych na samochodach na naszym rynku będzie pochodzić z Chin. Nie ma konieczności, by się na to godzić – i nie ma to nic wspólnego z wolnym rynkiem. Daliśmy się już zjeść w kwestii choćby elektroniki, może chociaż motoryzację dałoby się uratować. Proponuję, żeby Unia Europejska raz się na coś przydała i sprawiła, żeby nie wszystko, co mam do kupienia, pochodziło z Chin.

chiński samochód elektryczny HiPhi
REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-25T19:50:47+02:00
Aktualizacja: 2025-04-25T10:40:37+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T18:39:48+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T17:24:25+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T09:20:59+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T19:45:39+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T16:23:36+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T10:38:01+02:00
Aktualizacja: 2025-04-22T18:30:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA