Nissan odebrał telefon od fotowoltaiki. Nie rozłączył się po pierwszym sygnale
Nissan, podobnie zresztą jak wiele jego kolegów po fachu, szuka rozwiązań mających ulepszyć samochody elektryczne. Postanowił zatem poeksperymentować z panelami słonecznymi, ale to połączenie to pomyłka.

Nissan Sakura to nazwa, która w Europie może nie mówić zbyt wiele. Jednak w Japonii jest oferowany od 2022 r. i cieszy się sporą popularnością w segmencie elektrycznych kei-carów - w zasadzie można go nawet nazwać jego liderem.
Teraz Sakura dostała ciekawy prototyp na swojej bazie. Choć jej zasięg na poziomie 180 km (WLTP) jest uznawany za wystarczający do miasta (w końcu to tylko kei-car), to teraz ma być ona doposażona w baterie słoneczne.
Nawet 3000 km gratis
Sakura z pakietem paneli słonecznych nosi nazwę Ao-Solar Extender. Pakiet jest rozkładany - podczas postoju może się rozszerzyć, zwiększając powierzchnię, by pobierać dodatkową energię. Jak deklaruje Nissan, po rozłożeniu panel może potencjalnie generować nawet do 500 W energii podczas słonecznej pogody. Gdy jest on złożony, może generować do 300 W, a w czasie deszczu może wytwarzać nawet do 80 W. Wytwarzana energia ma zapewnić 3 tys. km rocznie gratis.

Choć na razie mamy do czynienia z prototypem, to Nissan planuje wprowadzić Ao-Solar Extender do produkcji seryjnej. Więcej szczegółów mamy poznać na targach Japan Mobility Show (30 października), gdzie Sakura z panelami słonecznymi będzie miała swoją premierę.


Z jakiegoś powodu, panele nie są popularne na samochodach
Panele słoneczne na autach nie są niczym nowym - już kilku producentów wprowadzało je do swoich modeli jako wyposażenie dodatkowe. Na pierwszy rzut oka wydaje się to sensowne - dostajesz dodatkową energię dla swojego elektryka w zamian za absolutnie nic. Nie jest to jednak tak idealne, jakby mogło się wydawać.
Przede wszystkim, wszystkie panele słoneczne są narażone na utratę mocy wyjściowej. Każdy panel ma swój współczynnik temperaturowy (w zakresie 0,2-0,5 proc.), który wskazuje przewidywaną stratę mocy wyjściowej na każdy stopień powyżej 25 st. C. Panel wystawiony na bezpośrednie działanie promieni słonecznych w upalny, letni dzień może się nagrzać do temperatur powyżej 65 st. C, przez co jego degradacja sięga 8-20 proc. A panele w wielu autach są wbudowane tak, że ich wymiana jest niemal niemożliwa, przez co degradujące, tracące walory użytkowe panele, dalej będą siedziały w samochodzie.
Do tego dochodzi kwestia reakcji paneli na cień - one naprawdę go nie znoszą, niemal tak jak kierowcy BMW ograniczeń prędkości. Ogniwa są zazwyczaj połączone szeregowo, przez co nawet jeśli zacieniona jest tylko połowa pojedynczego ogniwa 36-ogniwowego panelu, moc całego panelu spada o połowę, nie pobierając tyle energii, ile może. To teraz powodzenia w szukaniu miejsca do parkowania, gdzie nigdy nie ma nawet odrobiny cienia od drzew, bloków, czy SUV-a twojego sąsiada.
Dochodzą jeszcze oczywiście ceny (w USA konwersje kosztują do kilkunastu tys. dol.), czy efektywności. Co do tej drugiej, Nissan zapowiada, że Sakura Ao-Solar Extender ma zyskiwać do 3 tys. km rocznie. Gdy podzielimy to przez ilość dni w roku otrzymamy ok. 8 km dziennie. Czy to dużo, czy mało, pozostawię każdemu do oceny. Ale dodam tylko, że z czasem ta wartość będzie tylko maleć - wtedy już nie wiadomo, czy warto się tak z nimi bawić.
Więcej o samochodach elektrycznych przeczytasz tutaj:







































