Zemsta za zakaz parkowania. Prawie 100 uszkodzonych samochodów na jednym osiedlu
Wrocław wyrasta na jedno z miast, gdzie kierowcy nie mogą czuć się bezpieczni. Ostatniej nocy mieszkańcy osiedla Krzyki-Partynice spieszący się do pracy musieli najpierw poczekać na wulkanizatorów. Uszkodzenie opon to akt zemsty za zakaz parkowania.

Osiedla mają to do siebie, że miejsca parkingowe są na nich bezcenne, a każdy milimetr wolnej przestrzeni jest natychmiast zajmowany przez parkujące auta. Chodniki, podjazdy do garaży, trawniki - wszystko jest zagrodzone. Miejsc nie ma dla mieszkańców, a przecież w okolicy znajdują się inne osiedla, które borykają się z podobnym problemem, więc powszechnym zjawiskiem jest parkowanie gdzie się da. Budzi to często sprzeciw i nawet kierowca poprawnie zaparkowanego auta może liczyć się z karą. Na starszych osiedlach nie ma miejsc prywatnych, ale z jakiegoś powodu nie wszyscy to uznają. Wieloletni mieszkańcy wiedzą, że pan Stasio z czwartej klatki parkuje pod drzewem, pani Wiesia przy wjeździe i ta mapa jest święta. Zaparkowanie na ich miejscu to zamach na tradycję.
Sam spotkałem się z taką sytuacją: nie chciałem parkować pod blokiem kolejnym samochodem, więc pojechałem dwie ulice dalej na ogólnodostępny parking przy bibliotece, na którym wieczorami jest tyle miejsca, że może tam lądować Jumbo Jet. Jednak rano znalazłem na swoim samochodzie kartkę zapisaną piękną kaligrafią (więc podejrzewam, że pochodziła od starszego człowieka). Znalazłem na niej zapytanie: czy nie mam miejsca na swoim osiedlu i żebym tu więcej nie parkował, bo będzie źle. Oczywiście to olałem i nic się nie wydarzyło, ale we Wrocławiu sprawy wymknęły się spod kontroli.
Prawie 100 samochodów uszkodzonych. To zemsta za parkowanie
Mieszkańcy wrocławskiego osiedla Krzyki-Partynice zastali w poniedziałkowy poranek smutny widok. W ich samochodach zostały poprzecinane opony. Niektórym przecięto jedną, innym więcej, a pechowcy stracili wszystkie opony. Policji udało się ustalić, że wandalizmu dokonało dwóch sprawców, którzy byli zamaskowani.
Co spowodowało taki wandalizm? Mieszkańcy w rozmowach z Gazetą Wrocławską mówią, że to akt zemsty. Z racji tego, że na ich osiedlu parkują samochody nienależące do mieszkańców, to zaczęto zwracać uwagę kierowcom takich aut i zostawiać im za szybą udawane mandaty za parkowanie - wiecie, chodzi o te kwity z wezwaniem do zapłaty, które nie mają żadnej mocy prawnej. Mieszkańcy rzekomo wprowadzili system weryfikacji, żeby osoby spoza wspólnoty nie parkowały na tym osiedlu. I to miało rozjuszyć sprawców. Te śmiałe założenia mają potwierdzać zamalowane tabliczki z zasadami parkowania na osiedlach.
Mieszkańcy mają problem, bo uszkodzone zostały boki opon, więc nie da się ich naprawić, tylko trzeba je wymienić. Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie, ale z racji tego, że sprawcy mieli kominiarki, to może nie zakończyć się sukcesem.
Więcej o oponach przeczytacie w:







































