REKLAMA

Znak podpowiada, jak skręcić w lewo. Nie ma na to żadnych papierów

Polskie przepisy nie rozstrzygają, w jaki sposób należy wymijać się podczas lewoskrętu. To kierowcy sami decydują, jak to zrobić, aby przeżyć i nie wywołać detonacji. Czasami jednak nie ma dowolności, a sprawa jest ustalona przez specjalny znak drogowy. Problem w tym, że ten… nie ma żadnej mocy prawnej.

Znak podpowiada, jak skręcić w lewo. Nie ma na to żadnych papierów
REKLAMA

Czasami, na niektórych większych skrzyżowaniach, pod znakiem pierwszeństwa przejazdu umieszczona jest dodatkowa tablica, na której w sposób graficzny przedstawiony jest sposób wymijania się pojazdów skręcających w lewo. Na żółtej planszy narysowane są dwie strzałki, które odzwierciedlają tor jazdy jadących z naprzeciwka samochodów. Mogą się one wymijać po wewnętrznej, lewą stroną, albo po zewnętrznej, prawą stroną - dokładnie tak, jak czynią to auta na środku skrzyżowania. Założeniem jest oczywiście uporządkowanie tego, w jaki sposób na danym skrzyżowaniu należy się wymijać podczas skrętu w lewo.

Chociaż kształt i kolorystyka tarczy wskazują na kategorię znaków uzupełniających, oznaczanych literą T i numerem porządkowym, próżno jest wspomnianego znaku drogowego szukać w tabelce.

REKLAMA

Takiego znaku drogowego nie ma w rozporządzeniu

Jest to zatem, dawnym wzorem tzw. "Agatki", nieoficjalny znak drogowy, który nie istnieje nigdzie w sensie formalnym. Co to oznacza? Dokładnie to, o czym pomyśleliście - że skoro nie jest nigdzie zdefiniowany i skatalogowany, za jego zignorowanie nie można otrzymać mandatu. 

Czy do znaku należy się stosować, czy można go zignorować?

Jeżeli chodzi o moc sprawczą tego znaku, wszystko zależy od podejścia. Jeżeli ktoś będzie sprawę traktował bardzo formalnie, wręcz służbowo, ignorowanie znaku nie napotka żadnych konsekwencji. Przynajmniej dopóki, dopóty nie dojdzie do kolizji na owym skrzyżowaniu - wówczas analiza przebiegu zdarzeń uwzględni sugerowany wariant przejazdu i zweryfikuje, czy uczestniczący w kolizji kierowcy do owej sugestii się stosowali. Jeżeli śledztwo wykaże, że jeden z kierowców zignorował znak, może mu zostać przypisana wina za zdarzenie.

Należy jednak popatrzeć na wszystko po ludzku, z pominięciem rozporządzeń, paragrafów i ustępów. Obecność znaku ma za zadanie uporządkować ruch i wyeliminować dowolność w podejmowaniu decyzji, a więc i uniknąć chaosu, że każdy kierowca samowolnie zdecyduje, w jaki sposób ustawi się na skrzyżowaniu. Czyli o ile za nie zastosowanie się do znaku nie grożą domyślnie żadne sankcje, o tyle jego umyślne lekceważenie jest po prostu, nazywając rzeczy po imieniu, przejawem drogowego cebulactwa wysokich lotów.

To zarządca drogi decyduje o ustawieniu takiego znaku

Podsumowując kwestię mocy prawnej, warto zwrócić uwagę, kto za umieszczenie takiego znaku w danym miejscu jest odpowiedzialny. Tablice te są domeną dużych i zatłoczonych miast, dlatego przeważnie decydujący głos ma prezydent miasta. W teorii, jeżeli rzecz dotyczy drogi krajowej, za oznakowanie odpowiedzialna jest sama królowa matka, czyli GDDKiA.

Zasadniczo, to właśnie narastający ruch w dużych miastach stał się przyczyną do opracowania i ustawiania na drogach takiego znaku. Z uwagi na to, że znak oficjalnie nie istnieje i nie stoi za nim żadna ustawa, nie da się precyzyjnie określić, kiedy ustawiono taki pierwszy. Z archiwalnej prasy i wiedzy własnej wydedukowałem, że były to już lata 2000., ale takie bliżej końca, niż początku pierwszej dekady. Pierwsza prawdopodobnie była, a jakże, Warszawa, ale znaki takie widywano wówczas także we Wrocławiu.

Znak nie ma jednoznacznie określonego wyglądu

Ciekawym efektem tego, że znak oficjalnie nie istnieje, jest duża dowolność w jego szacie graficznej. Wspólnym mianownikiem pozostaje wątek wymijania się, natomiast promień łuku linii, jej grubość, kształt grotu strzałki czy nawet sam fakt wyrażenia sytuacji strzałką cechuje się bardzo dużą dowolnością.

Oto przykładowa galeria różnych wariacji omawianego znaku:

W tej sytuacji tabliczka zawieszona jest bez towarzystwa znaku pierwszeństwa przejazdu.
Tutaj z kolei nie ma strzałek, zaś jedynie same linie. Wydźwięk jest jednak taki sam.
Dla odmiany, lewoskręt "na zakładkę", po zewnętrznej. Strzałki narysowane są na planie prostokąta, co w zestawieniu z geometrią skrzyżowania nawet dobrze obrazuje ten manewr sytuacyjnie.
REKLAMA
Ten lewoskręt "na zakładkę" natomiast jest bardziej zaokrąglony. Bo tak.
A to, w ramach ciekawostki i wiedzy kompletnie bezużytecznej, którą nikomu nie zaimponujecie - prawdopodobnie pierwszy (lub jeden z pierwszych) tego typu znak, który pojawił się na drodze.
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-25T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-25T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-25T11:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-25T10:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T20:45:46+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T20:00:11+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T18:04:54+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T17:19:35+02:00
Aktualizacja: 2025-10-24T15:31:34+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T18:46:54+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T18:13:37+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T18:01:24+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T15:57:16+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T12:35:03+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T09:54:09+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T18:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T15:16:32+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T13:46:20+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T12:49:23+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T11:12:35+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA