Spieszysz się? To poczekaj, bo twój samochód się aktualizuje
Przyszłość jest dzisiaj stary człowieku. Zdanie z kultowego filmu pasuje dzisiaj jak ulał. Nie możesz jechać swoim samochodem, bo właśnie się aktualizuje.

Nowoczesne samochody to w gruncie rzeczy komputery na kołach i to właśnie oprogramowanie często decyduje o ostatecznym odbiorze auta. Spędzamy w menu tak dużo czasu, że chcemy, żeby było płynne, działało wybitnie i kontrolowało najważniejsze funkcje samochodu. Jedną z zalet nowoczesnych samochodów jest możliwość dokonywania zdalnych aktualizacji, zwanych jako over the air. Okazuje, że się jedną z wad też jest over the air.
Aktualizacje over the air
Wystarczy kilka minut, żeby wszystkie modele danego producenta mogły cieszyć się nowym oprogramowaniem, bez konieczności wizyty w serwisie. W przeszłości takie aktualizacje ratowały nawet życie, bo podczas ostatnich huraganów w USA Tesle znajdujące się na zagrożonym obszarze dostały błyskawiczną aktualizację, która optymalizowała zasięg auta, tak żeby mogły bez trudu opuścić niebezpieczną strefę.
To przypadek ekstremalny, bo zazwyczaj aktualizacje dotyczą poprawek bezpieczeństwa, lekkich zmian w działaniu niektórych funkcji, a także za ich pomocą eliminuje się błędy. Problem zaczyna się wtedy, gdy samochód zaczyna przejmować kontrolę nad naszym życiem.
Nie możesz nigdzie pojechać, bo samochód się aktualizuje
Nietypowy problem napotkał jeden z użytkowników chińskiego samochodu marki BYD, który postanowił podzielić się swoim pechem.
A jeżeli post wam się nie wyświetla, to tutaj macie zrzut ekranu:

Według opisu autora - otrzymał wcześniej powiadomienie o aktualizacji, nie mógł jej przeprowadzić wcześniej, więc poprosił o odłożenie jej w czasie. Zapomniał o tym i gdy ponownie wsiadł do samochodu to przywitał go ciemny ekran, a później wyskoczyła informacja o aktualizacji pojazdu. Niesamowita sprawa, bo przez ten czas samochód jest niesprawny do działania, bo potrzebuje około 55 minut na ukończenie całego procesu.
Oczywiście możecie pisać w komentarzach, że oezu komunizm, elektryki to zło i w ogóle Chiny nas wykończą (to akurat prawda, ale nie z powodu aktualizacji), ale mamy tutaj do czynienia z prawidłową sytuacją - system poinformował o aktualizacji, użytkownik przesunął ją w czasie i auto postępuje dokładnie tak jak było zaplanowane. W normalnych warunkach zaktualizowałoby się przez noc i nie byłoby żadnego problemu, ale tutaj akurat użytkownik przyszedł do samochodu i był świadkiem działania aktualizacji.
Powiecie: chcemy mieć kontrolę nad samochodem i taka sytuacja jest niebezpieczna, bo np. akurat o 19 żona miała rodzić i co teraz? Otóż nic. Wystarczy przytrzymać przycisk odpowiedzialny za reset systemu (w BYD będzie to rolka od głośności, znajdziecie takie informacje w instrukcji), system przerwie aktualizację. Wtedy będziecie mogli korzystać z samochodu normalnie, a komunikat o aktualizacji wyskoczy ponownie, więc odroczycie go znowu. A na drugi raz będziecie pamiętać, żeby ustawiać sobie godzinę aktualizacji na 3 czy 4 w nocy.
To nie problem BYD, to znak czasów
Takie same przypadki będą w BMW, Audi czy Volvo. Producenci nieustannie aktualizują oprogramowanie, ale nie dzieje się to bez wiedzy i ingerencji użytkownika. Chyba że zaznaczymy opcję automatycznych aktualizacji w nocy, ale to też jest nasza świadoma decyzja. Co ciekawe - o tych rzeczach jesteście informowani w salonie. Ostatnio znajomy odbierał nowego Lexusa RX i przechodził szkolenie z obsługi ekranu i systemu. Podobnie jest w BYD, więc to akurat nie jest kwestia konkretnego producenta. Przyzwyczaicie się albo nie kupujcie nowych samochodów.
Więcej o samochodach przeczytacie w:







































