REKLAMA

Jest chiński i elektryczny. Oto Seres 3: jeździłem nim i wiem, że nie jest gorszy od rywali

Seres 3 to kompaktowy, elektryczny crossover produkowany przez chińsko-amerykańską spółkę. Jego sprzedaż lada chwila rusza w Polsce, a ja miałem okazję się nim przejechać.

Seres 3 test
REKLAMA
REKLAMA

Najciekawszym punktem mojej wizyty na Kongresie Nowej Mobilności w Łodzi było oglądanie polskiego samochodu elektrycznego Vosco EV2. Opisałem to w tym artykule. Nie była to jednak jedyna elektryczna nowość na Kongresie… a ta, o której właśnie napiszę, w przeciwieństwie do Vosco jest już gotowa do sprzedaży.

Oto Seres 3

Seres to chińsko-amerykańska firma (bo powstała początkowo jako SF Motors w Kalifornii), która jest częścią spółki Chongquing Sokon Group. Oprócz opisywanego modelu 3, ma w gamie również modele SF 5 i SF 7, które wkrótce pojawią się na rynku. Będą to mocniejsze, szybsze i droższe wozy. Tymczasem „Trójka” jest autem elektrycznym z nieco niższej rynkowej półki. Powstaje w Chinach. Za import aut do Polski odpowiada litewska firma Busnex, która działa już w krajach bałtyckich.

Seres 3 to nieduży crossover

Seres 3 test

Mierzy 4,3 metra, czyli odrobinę więcej niż Volkswagen ID.3. Jego silnik osiąga 164 KM i 300 Nm, a zasięg osiągany dzięki akumulatorowi o pojemności 53 kWh to 350 km według WLTP.

Miałem okazję najpierw przyjrzeć się Seresowi z zewnątrz, a potem odbyć nim krótką przejażdżkę. Do stylistyki trudno mieć zarzuty. „Wygląda jak…” – zaczną niektórzy i natychmiast znajdą jakiś model, do którego Seres jest podobny. Pomyślmy… może Suzuki Vitara? Może Mazda CX-3? Nissan Micra? Jakiś model Hyundaia? Można by się tak długo bawić, ale wóz na pewno nie jest dosłowną kopią żadnego auta, bo Chińczycy już się w takie rzeczy nie bawią. Nie wygląda źle – nie należy oczekiwać, że przechodnie będą się oglądać za Seresem, a inni kierowcy pokiwają z podziwem (mogą ewentualnie pytać, co to za marka), ale mówimy o normalnym, nowoczesnym crossoverze.

Seres 3 test

Środek nasuwa już mocniejsze skojarzenia z bardziej znanymi markami

Seres 3 w środku wygląda trochę jak zmniejszona Kia Stinger. Kokpit, oprócz koreańskiego coupe, może się też kojarzyć z niektórymi modelami Audi. Chodzi o okrągłe nawiewy i wygląd przycisków. Z kolei okrągły, wysuwający się przełącznik wyboru kierunku jazdy przypomina dawniejsze Jaguary i Fordy, a kluczyk... ma kształt trochę jak te z Porsche.

Seres 3 test

To wszystko całkiem niezłe wzorce - Seres 3 jest łatwy w obsłudze. Ma czytelny system multimedialny z doskonałej jakości kamerami, które pokazują obraz dookoła auta i dbają nawet o to, by kierowca nie porysował felgi o krawężnik. W testowym egzemplarzu napisy na ekranie po włączeniu kamer wyświetlają się po chińsku, ale samochody dla klientów mają mieć już menu w całości po angielsku.

Jeśli chodzi o jakość plastików – czyli coś, czego można by się obawiać w samochodzie z chińskim rodowodem – wcale nie jest źle. Myślę, że to jakość aut koreańskich poprzedniej generacji. Na pewno nie ma wstydu… ani nieprzyjemnego zapachu. Kto spodziewa się morza twardych tworzyw roztaczających aromat stoiska z klapkami na targu, temu gorąco polecam przejażdżkę Seresem, bo miło się zaskoczy.

Seres 3 test

Miłym zaskoczeniem jest też ilość miejsca z tyłu. Seres 3 nie jest dużym autem, ale na tylnej kanapie można się po prostu rozsiąść – również na środkowym miejscu, bo nie ma wystającego tunelu.

Ruszajmy. Seres 3 – jazda

Trudno nazwać krótką przejażdżkę po łódzkich ulicach testem, ale tamtejsze przejazdy przez torowiska nie oszczędzają żadnego auta. Seres 3 zdał tę próbę przyzwoicie. Jest całkiem wygodny (zawieszenie ustawiono bardziej w stronę komfortu niż sportu), a z podwozia nie dochodzą żadne niepokojące stuki.

Osiągi zapewniane przez 164-konny silnik są dobre. Na papierze, Seres rozpędza się do setki w 8,9 s, co stanowi przyzwoity rezultat. Tradycyjnie dla aut elektrycznych, świetna reakcja na gaz poprawia wrażenia z jazdy. Trochę tylko szkoda, że wóz tak słabo zwalnia po puszczeniu pedału gazu. Niby można to regulować, najpierw wybierając któryś z trybów jazdy - Eco, Normal i Sport - a potem wchodząc w opcje z poziomu ekranu dotykowego (skomplikowane, lepsze byłyby łopatki za kierownicą), ale w żadnym z ustawień nie ma mowy o jeździe z użyciem jednego tylko pedału.

Silnik jest dość głośny

Seres 3 test

Mocno słyszalne wycie (czas na małą onamatopeję: „łiii, łiiii”) przy przyspieszaniu może niektórym przeszkadzać. Kolejną wadą Seresa jest regulacja kierownicy w jednej tylko płaszczyźnie, czyli góra-dół. W tych czasach to już boli.

Ale Seres 3 nie jest złym samochodem. Wygląda, jeździ i jest wykonany po prostu „normalnie”. W Polsce będzie oferowany już za moment – jak mówił mi przedstawiciel firmy, trwają ostatnie rozmowy z dealerami. Salony i serwisy będą w tym samym miejscu, ale nie udało mi się uzyskać informacji, o jakich markach biorących nowy model „pod swój dach” mówimy – bo to, że Seres nie doczeka się jeszcze osobnej sieci, jest jasne. Gwarancja będzie trwać przez 5 lat, o ile mówimy o tej na samochód i przez 8 w przypadku tej na akumulatory.

Jedyna wersja, która będzie dostępna na naszym rynku, to ta z topowym wyposażeniem. Nie ma, niestety, LED-ów (to znaczy ma, ale tylko do jazdy dziennej, światła mijania są halogenowe), ale ma skórzaną tapicerkę, wspomniane kamery 360, automatyczną klimatyzację, panoramiczny dach i elektrycznie regulowane fotele.

Seres 3 kosztuje 37 000 euro

REKLAMA
Seres 3 test

Przy dzisiejszym kursie to 169 500 zł. Niestety, cena jest największym problemem tego wozu. Trudno będzie sprzedawać auto nowej, chińskiej marki za cenę europejskich czy koreańskich rywali. Gdyby Seres kosztował np. 100 czy nawet 120 tysięcy złotych, byłby ciekawą propozycją. Ale teraz nie widzę racjonalnego powodu, dla którego ktoś miałby go wybrać zamiast bardziej utytułowanych i zapewne łatwiejszych w serwisowaniu i odsprzedaży rywali, takich jak Hyundai Kona, Volkswagen ID.3 czy Kia e-Soul.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA