REKLAMA

Minister skrupulatnie bierze się za temat. Za eksperymentalne wersje hulajnóg

W końcu nasze ulice będą wolne od eksperymentalnych wersji hulajnóg. Tak zapowiada minister. Uf. Szkoda, że żadnych eksperymentalnych wersji nie ma.

Minister skrupulatnie bierze się za temat. Za eksperymentalne wersje hulajnóg
REKLAMA

W pełni rozumiem to, że żadna komunikacja polityków ze społeczeństwem nie istnieje i jest to wyłącznie puste hasło. Trzeba do ludzi mówić, jakby byli niepiśmienni, a bez odpowiedniej instrukcji ciągle kłuliby się widelcem w oko, próbując zjeść kotlet.

Stąd zapewne słowa Ministra Infrastruktury o bacie na eksperymenty elektryczne. Poczuwam się do roli tłumacza, bo zakładam, że minister wie, o czym mówi, tylko sprawę nieco uprościł, kierując się szczytną ideą prostej komunikacji z ludem.

REKLAMA

Dziwnym wersjom eksperymentalnych wersji hulajnóg mówimy gromkie NIE

Minister Infrastruktury, Dariusz Klimczak udzielił wywiadu radiu RMF. Jedną z poruszanych w nim spraw były elektryczne hulajnogi. Minister powiedział, że za pomocą ustawy o homologacji pojazdów chcą znaleźć bat na tych, którzy sprowadzają różnego typu eksperymenty elektryczne.

Bardzo to chwalebne, tylko że żadnych eksperymentalnych wersji na naszych ulicach nie ma. Ale też nie narzekajmy, bo teraz nie będzie ich jeszcze bardziej. Co zatem jest na naszych ulicach?

Niezarejestrowane motorowery

Minister prawie jeszcze słuszniej zauważa, że część hulajnóg elektrycznych to tak naprawdę motorowery. Tak nie do końca jest, ale przynajmniej już gramy na tej samej planszy. Może i nie są to dozwolone prawem pojazdy, ale żadne z nich eksperymenty.

Problem jaki mamy to zbyt mocne, zbyt szybkie i często za ciężkie pojazdy elektryczne. Te cechy sprawiają, że część nieodpowiedzialnych użytkowników stwarza zagrożenie na chodnikach i drogach dla rowerów. Nie mieszczą się one w definicjach hulajnogi elektrycznej, czy roweru elektrycznego, określonych przez przepisy. Nie są nielegalne same z siebie, ale niedozwolone jest korzystanie z nich na drogach publicznych. Faktycznie część z nich można nazwać motorowerami, ale nie da się ich zarejestrować, bo nie posiadają odpowiedniej homologacji, ani nie są w stanie spełnić takich wymogów.

Większość z tych konstrukcji funkcjonuje na rynku od lat, a na rynkach zagranicznych jeszcze dłużej. Żadne z nich eksperymenty. To po prostu pojazdy przekraczające ramy przepisów i ich kwestię trzeba uregulować. Pojawią się obowiązkowe kaski na głowach młodych użytkowników, ale to nie jedyna droga, jaką obrał rząd. Przecież ma być ustawa o homologacji.

Nie będzie można... czegoś

Wiemy już, że trwają pracę nad przepisami, które nadzór na hulajnogami elektrycznymi mają powierzyć Dyrektorowi Transportowego Dozoru Technicznego. To na myśli ma minister mówiąc o zdejmowaniu obowiązków z policji i straży miejskiej. Jednocześnie chce te służby wyposażyć w hamownie, czyli chyba miałaby więcej pracy, ale może nie rozumiem koncepcji odejmowania pracy.

Wprawdzie w nie tylko tej rozmowie pada wyrażenie "homologacja", ale nikt niczego homologował nie będzie. Przepisy mogą co najwyżej utrudnić sprzedawanie w Polsce pojazdów, które nie wypełniają ustawowej definicji. Na pewno będzie to formalnie i organizacyjnie bardzo trudne do wykonania.

To, że kilka zdań o tym traktujących wrzucono do ustawy o homologacji ciągników rolniczych, nie świadczy jakoś wybitnie dobrze o najwyższym stopniu przygotowania do ogarnięcia tego problemu. Minister w ogóle nie wspomniał o dość istotnej kwestii, o której ja wspomniałem wyżej.

To nie pojazdy są nielegalne

Te pojazdy nie są nielegalne, nie jest nielegalne ich sprzedawanie, nabywanie i posiadanie, tylko wykorzystywanie na drogach publicznych. Na to dobrej odpowiedzi ministerstwo na pewno nie ma. Prościej jest oczywiście mówić o eksperymentalnych tworach, zupełnie jakbyśmy mieli się bać elektryczności.

Dziwny eksperymentalny twór, rozganiający wszystkich z chodnika - tak minister określa elektryczne pojazdy w tym samym wywiadzie i jednocześnie poleca urządzenia napędzane wyłącznie siłą nóg. Wrzuca tym samym całą elektromobilność do jednego wora, jakże niesłusznie. Na pewno prościej ministerstwu by się żyło, gdyby każdy chciał tylko pedałować i odpychać się nogą, bo nie musiałoby nic robić.

REKLAMA

Inne kraje jakoś żyją

Z problemem elektrycznych pojazdów inne państwa radzą sobie na różne sposoby. Niektóre wypowiadają ostrą walkę wypożyczalniom elektrycznych hulajnóg, inne potrafią wydawać tablice rejestracyjne niektórym typom jednośladów (Holandia). W jeszcze innych (np. Austria) zwykłym rowerom towarzyszą na drogach rowerowych elektryczne motorowery, które gdzie indziej muszą poruszać się po ulicach i jakoś wszyscy żyją w zgodzie.

Tych urządzeń jest tak wiele, że nie jest łatwo to uregulować. Rzekłbym, że całkiem ładnie mamy to już opisane w prawie o ruchu drogowym. Nie trzeba dużo więcej regulacji, przydałaby się tylko lepsza egzekucja przepisów. Nie wiem, czy straszenie ludzie elektrycznością prowadzi do tego celu.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-23T09:54:09+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T18:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T15:16:32+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T13:46:20+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T12:49:23+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T11:12:35+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T10:36:15+02:00
Aktualizacja: 2025-10-20T18:11:46+02:00
Aktualizacja: 2025-10-20T16:50:49+02:00
Aktualizacja: 2025-10-20T12:52:34+02:00
Aktualizacja: 2025-10-20T10:41:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA