REKLAMA

Dwa duże auta elektryczne znikają z Polski. Możecie je dalej zamówić w Niemczech

Tesla Model S i Model Y nie jest już dostępna do zamówienia w Polsce. Konfigurator zniknął, można tylko obejrzeć i zakupić samochody dostępne od ręki. Ale lepiej wybrać się do Niemiec, tam jest dużo taniej.

Dwa duże auta elektryczne znikają z Polski. Możecie je dalej zamówić w Niemczech
REKLAMA

Jeśli macie ok. 40 lat, to na pewno pamiętacie, jak w latach 90. czy wczesnych 2000. oferta producentów samochodów różniła się znacząco na rynki Europy zachodniej i wschodniej. U nas sprzedawano Fiaty Siena i Renault Thalie, których w Niemczech nigdy nie widziano. Do Polski z dużym opóźnieniem trafiały mocniejsze wersje, zwłaszcza z dieslem. Niektóre modele – i to od popularnych marek – nie pojawiły się u nas w ogóle, omijały nas też pewne marki dostępne na zachodzie, jak np. Daihatsu. Te czasy nie minęły i nadal linia naszej zachodniej granicy wyznacza podział między motoryzacją nowoczesną a tą trochę mniej nowoczesną. Na pierwszy rzut oka tego aż tak nie widać, ale potem wjeżdża Tesla.

Możesz poznać, ale nic nie zamówisz
REKLAMA

W Polsce zostało 20 sztuk Modelu S i 29 egzemplarzy Modelu Y

Jest tyle i więcej nie będzie. Koniec. Co miały zrobić, to zrobiły, a teraz pora, żeby zniknęły. Wprawdzie pozostawi to Teslę z dwoma modelami w ofercie, z czego realnie sprzedaje się jeden, ale to najwyraźniej im nie przeszkadza, jako że nie jesteśmy zapewne rynkiem o wysokiej ważności. Pewnie na skali rynków strategicznych mieścimy się gdzieś między Słowenią a Finlandią.

Co można jeszcze kupić rzutem na taśmę, jeśli marzycie o modelu S albo X? Nie za wiele. W ofercie są wyłącznie egzemplarze Dual Motor, czyli z napędem AWD. W przypadku modelu S ceny zaczynają się od 497 tys. zł, Model X kosztuje od 524 tys. zł. Nie znam drugiego przypadku wśród producentów, gdzie występowałyby tak absurdalne różnice cenowe. Bez problemu dałoby się kupić trzy sztuki Modelu Y w cenie jednego Modelu X. Różnice techniczne między nimi są tymczasem dość pomijalne w codziennym użytku. Model S to jeszcze większy ewenement, bo nie dość że jest stary (ma 13 lat), to również horrendalnie drogi. Są to być może najbardziej oderwane cenowo od rzeczywistości samochody na polskim rynku. Do Polski trafiły oficjalnie w roku 2020, ale co ciekawe – od zeszłego roku znowu znacząco podrożały. W 2024 r. dawało się kupić model S za niecałe 450 tys. zł.

Spodziewam się, że sprzedaż tych pojazdów od dawna była zerowa

Jednak w początkach polskiej elektromobilności, gdy w jazdę autem elektrycznym bawili się tylko ekscentryczni bogacze, Tesla Model X miała swój moment popularności jako „dziwne auto premium”. W chwili obecnej jest już tylko dziwne. Ale gdyby ktoś chciał, to może ją sobie zamówić w Niemczech, podobnie jak Model S. Występuje tam nadal wybór między wersją AWD a Plaid, której w Polsce nie ma. Co więcej – wersja Plaid, ta rozpędzająca się do 100 km/h w rzekome 2,1 sekundy, kosztuje w Niemczech 511 tys. zł. U nas ta zwykła, AWD, przebija tę cenę nawet o 20-30 tys. zł. Zatem na zachodzie Tesla Model S nie tylko jest dostępna do zamówienia, ale również znacznie tańsza.

REKLAMA

Inne modele też są o wiele tańsze na zachodzie, pora więc na dygresję i podsumowanie

Model Y w wersji Standard – w Polsce 185 tys. zł, w Niemczech 170 tys. zł. Inne wypadają podobnie jeśli chodzi o procentową różnicę. Sprawdziłem więc z ciekawości, ile życzy sobie Kia za model EV4, ale w Holandii. Wyszło na to, że ok. 160 tys. zł, a u nas cena zaczyna się od 174 tys. zł. Volvo EX30 w Polsce i w Niemczech to tylko 5000 zł różnicy na korzyść naszego zachodniego sąsiada, pewnie da się wynegocjować tyle rabatu w salonie – ale różnica cennikowa nadal istnieje.

Ja wiem, że Polska to kraj drugiego świata, jednak nastawałbym na Komisję Europejską, aby monitorowała ceny nowych samochodów w Polsce, bo przy tym podejściu producentów niespecjalnie mamy szanse doszlusować do potęg elektromobilności. Za Teslą Model S i Y nikt nie będzie u nas płakał, jednak polityka różnicowania krajów UE na „kupują elektryczne, to im sprzedamy” i „nie kupują elektrycznych, więc szkoda wysiłku” jest co najmniej dziwna w perspektywie całkowitego zakazu sprzedaży aut spalinowych za 10 lat. Wtedy Niemcy czy Francuzi będą już pewnie znacząco zelektryfikowani, a my obudzimy się trochę z ręką w spalinowym nocniku.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-23T18:46:54+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T18:13:37+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T18:01:24+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T15:57:16+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T12:35:03+02:00
Aktualizacja: 2025-10-23T09:54:09+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T18:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T15:16:32+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T13:46:20+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T12:49:23+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T11:12:35+02:00
Aktualizacja: 2025-10-22T10:36:15+02:00
Aktualizacja: 2025-10-20T18:11:46+02:00
Aktualizacja: 2025-10-20T16:50:49+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA