Nowy Hyundai wjeżdża na rynek. Pod maską klekocze mu diesel
Hyundai odmładza swoją gamę, ale pewne kwestie pozostają niezmienne. Na przykład to, że najlepszym wabikiem na klientów wciąż będzie crossover z silnikiem spalinowym.

Niektórzy producenci wciąż potrafią robić analogowe samochody. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy trzeba zdecydować, które elementy znane ze starszych modeli wciąż będą mile widziane, a które trącą już myszką. Hyundai spróbował i znalazł złoty środek. Zaraz sami stwierdzicie, że mu to wyszło. Ale najpierw przywitajcie nowe Venue.

Nowy Hyundai Venue to prosty crossover
Historia tego modelu zaczęła się w 2019 roku. Hyundai uznał, że potrzebuje crossovera, który pomoże mu znaleźć nowych klientów. Venue nie jest najpopularniejszym wyborem wśród nabywców, ale wyróżnia go cena i prostota. W 2022 roku samochód przeszedł lifting, który go uatrakcyjnił, ale od tego czasu upłynęło już dużo wody w Wiśle. Właśnie dlatego Hyundai zaprezentował drugą generację Venue.
Na pierwszy rzut oka nowy Hyundai Venue wygląda na masywny samochód, ale tak naprawdę to niewielki crossover. Mierzy 3995 mm długości, 1800 mm szerokości i 1665 mm szerokości, a jego rozstaw osi to 2520 mm. Mowa więc o samochodzie, który jest krótszy od Volkswagena Polo. Albo bardziej po koreańsku – jest 1,7 cm dłuższy niż Inster, ale też o 4,8 cm wyższy i 3 cm szerzy od poprzedniego Venue.
Samochód wyraźnie dojrzał i nie wygląda już jak połączenie Kugi, Jaecoo i Ibizy. Teraz jest po prostu jak nowy Hyundai, czyli bardziej kwadratowy. Z przodu i z tyłu pojawiły się listwy świetlne. Oprócz tego dolne reflektory wkomponowano w atrapę chłodnicy, która łączy się ze srebrnym elementem zachodzącym od dołu. W tej cenie nie ma co się łudzić – to pewnie plastik.
Venue wyróżniają też dziwne nadkola i ostro rozpoczęta linia dachu. Felgi mogłyby być odrobinę większe. Te na zdjęciach mają 16 cali. Za tylnymi drzwiami widać jeszcze srebrny element z nazwą modelu, a na dachu znajdziecie relingi. Crossover jest dostępny w sześciu kolorach nadwozia. Decydując się na niebieski lub biały można mieć go z kontrastującym czarnym dachem.

Wnętrze to ekrany, ale i fizyczne przyciski
Nowy Venue ma więcej fizycznych przycisków niż pierwsza generacja. Hyundai wie, że klienci lubią tradycyjne sterowanie podstawowymi ustawieniami samochodu niż szukanie opcji ukrytych w cyfrowym menu w czasie jazdy. Oczywiście nie zabrakło dwóch 12,3-calowych wyświetlaczy połączonych jedną taflą o długości 62,5 cm.
Fotel kierowcy reguluje się w 4 kierunkach. Te z tyłu mają 2-stopniowe odchylanie. Hyundai wyprofilował je w taki sposób, by pasażerowie siedzący z tyłu mieli jeszcze więcej miejsca na nogi. Podsufitkę wykończono jasnym materiałem, a klimat zadba oświetlenie ambientowe. Są też osłony przeciwsłoneczne z tyłu, a nawet szyberdach.
Hyundai Venue będzie dostępny w trzech wersjach silnikowych. Najmniejszy to benzynowe turbodoładowane 1.0 GDi. Jest też benzynowe 1.2 MPi. Największa jednostka to wysokoprężne 1.5 CRDi. Generują kolejno 120, 83 i 100 KM. Klienci będą mogli wybrać samochód z manualną i automatyczną skrzynią biegów, w tym z DCT.
Już teraz można dokonywać rezerwacji za równowartość 1000 zł. Poprzedni Venue kosztował mniej więcej 80 000 zł i był dostępny chociażby w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Indiach, Korei Południowej czy Australii. W Europie raczej go nie uświadczymy, a szkoda, bo w takiej cenie stylowy crossover mógłby okazać się hitem. Muszą wystarczyć nam nieco większe Kona i Bayon.
Dowiedz się więcej o marce Hyundai:







































