Nowa Wołga przyłapana. To zwykły przebieraniec
Do Internetu wyciekło nagranie, na którym uchwycono samochód reaktywowanej marki Wołga. Jednak jest to zupełnie inny samochód, niż radziecka limuzyna - nie zaprojektowali go nawet sami Rosjanie.

Obok Łady, Wołga to najbardziej znany (choć niekoniecznie lubiany) samochód ze Związku Radzieckiego. Dzieci z Bloku Wschodniego były straszone legendami o Czarnej Wołdze, a dorosłym włosy stawały dęba na widok służb specjalnych jadących właśnie limuzyną z zakładów GAZ.
Ostatnia prawdziwa Wołga (tj. ostatnia bazująca na rozwiązaniach modelu 24), oznaczona 31105, zakończyła swój żywot w 2009 r., a rok później ten sam los spotkał Wołgę Siber, będącą licencyjną odmianą Chryslera Sebringa sprzed lat. Od tego czasu Rosjanie czekali na powrót ich narodowej limuzyny jak na promocję na ogórki kiszone w Magnicie. No i dostali ją w 2025 r. - choć nie wiem, czy to jest to, na co tak czekali.
To nie żadna Wołga, tylko SUV
Nową Wołgę pokazuje nagranie, gdzie widzimy ją załadowaną na pace samochodu ciężarowego, zabezpieczoną zaczepami i z odrobiną kamuflażu na przednim grillu. Pierwszym, który je udostępnił był kanał TAGAZ: Awtożurnał na Telegramie, zaś do anglojęzycznej części Internetu trafiło za pośrednictwem oficjalnego profilu telewizji Nexta na platformie X.
Nie da się ukryć, że nie jest to samochód, jakiego można by się spodziewać, gdy słyszymy o "nowej Wołdze". Nie jest to powiem limuzyna, ani nawet zwykły sedan, tylko średniej wielkości SUV, na którym emblematy "Volga" wyglądają trochę jak biały garnitur na górniku, choć z drugiej strony idealnie wpasowuje się w trendy, że wszystko musi być SUV-em. Nazwa modelu - jeżeli w ogóle jakaś jest - pozostaje tajemnicą.
To chiński Geely Atlas L
Od samego faktu, że owa Wołga jest SUV-em, ważniejsze jest to, że jest to SUV produkcji chińskiej. A dokładniej jest to Geely Boyue L, na rynkach eksportowych znany jako Atlas L. Jest to zatem inny model niż Wołga prezentowane w zeszłym roku, bowiem tamte trzy modele bazowały na autach marki Changan.




Atlas L czwartej już generacji to nowość na rok 2025. Poprzedni model jest za to dobrze znany Rosjanom, gdyż jest dostępny na ich rynku i sprzedaje się nieźle. Nowy model został zbudowany na tej samej platformie co poprzednik - CMA - lecz jest jednak od niego nieco większy: ma 4730 mm długości, 1910 mm szerokości i 1710 mm wysokości. W Chinach Atlas L jest oferowany z dwoma silnikami benzynowymi: turbodoładowanym, 1.5-litrowym o mocy 181 KM i momencie obrotowym 290 Nm oraz dwulitrowym o mocy 218 KM i momencie obrotowym 325 Nm. Oba są łączone z automatyczną skrzynią biegów i mają napęd na przednie koła.
To co widzimy na filmie jest na razie egzemplarzem serii przedprodukcyjnej - jednak wątpliwym jest, żeby auto miało przejść jeszcze jakieś zmiany w swoim wyglądzie (może chociaż usuną napisy "Geely Design" z reflektorów). Dostajemy zatem kolejny po Moskwiczu przykład jechania na rosyjskich sentymentach za Związkiem Radzieckim, poprzez naklejenie historycznego znaczka na losowy, chiński samochód. Podobnie też jak Moskwicz, będzie produkowany w "swojej" fabryce - w Niżnym Nowogrodzie (dawniej Gorki). Czy Rosjanom się spodoba? Patrząc na to jak sprzedaje się Moskwicz - czyli "mocno tak sobie" - nie wróżyłbym jej zbyt wielkiej popularności. Ale to już rynek zweryfikuje.
Więcej o rosyjskiej motoryzacji przeczytasz tutaj: