Niewyobrażalny pech. Koło odpadło od Opla na przejeździe kolejowym
Żadne miejsce na odpadnięcie koła nie jest dobre, ale jeśli ma miejsce na przejeździe kolejowym, sytuacja staje się dramatyczna. W tym przypadku nie stało się nic złego, ale tylko dzięki pomocy postronnej osoby, dobrej organizacji i opanowaniu.

Miałem zamiar zacząć od żartów z Opla i odpadającego koła, uznałem jednak że sam tak bardzo nie chciałbym mieć podobnej sytuacji (a gratami jeżdżę regularnie), że pominę tym razem heheszki. Sytuacja wyglądała naprawdę źle – kierująca Oplem wjechała na przejazd kolejowy z zaporami i w tym momencie od auta odpadło koło. Nie wiadomo, co dokładnie się urwało – czy odkręcone były śruby, czy wypięło się ze sworznia wahacza (ale wtedy trzymałoby się na amortyzatorze), ale w takiej sytuacji samochód staje się momentalnie nieruchomy. Mechanizm różnicowy w skrzyni biegów będzie bezsilnie kręcił pustą półosią, a drugie koło nie będzie się obracać. Mało który pojazd ma tzw. szperę, czyli mechanizm różnicowy o ograniczonym tarciu – w takim przypadku oba koła kręciłyby się równocześnie.
Jedyne wyjście to unieść opadnięty element zawieszenia i dopiero wtedy pchać samochód
W tym przypadku trzeba było do tego trzech osób - na szczęście sytuację zobaczył przejeżdżający policjant i ruszył na pomoc. Ostatecznie udało się zepchnąć pojazd z przejazdu kolejowego. Kilka sekund później czerwone sygnalizatory zaczęły migać, informując o nadjeżdżającym pociągu. Nikt jednak nie ucierpiał, poza Oplem, który stracił koło. Można powiedzieć, że w tej sytuacji wszyscy zachowali się wzorowo.
Przejazd przez tory to duże obciążenie dla zawieszenia pojazdu
Dlatego to już nie pierwszy przypadek, gdzie zawieszenie akurat poddaje się na przejeździe kolejowym. Odpadnięcie koła czy wypięcie się sworznia wahacza to nie jest coś, co dzieje się z dnia na dzień. Obstawiam, że obydwa te samochody miały ważne badanie techniczne, co w ogóle mnie nie dziwi. Nie od dziś wiadomo, że stacje kontroli pojazdów dzielą się na restrykcyjne i takie, gdzie pracują chyba niewidomi diagności, a użytkownicy samochodów typu stary Opel czy 25-letni Volkswagen maskują stukanie z zawieszenia przez pogłośnienie radia. Obstawiam więc, że i w tym przypadku są to tzw. kłopoty własnej roboty, których można było naprawdę łatwo uniknąć.
Na koniec warto przypomnieć, że gdy utkniemy na przejeździe, można śmiało wyłamać szlaban
Jeśli mamy możliwość zjechać, a zapory są zamknięte – należy po prostu wjechać w szlaban, a on się z łatwością wypnie. Nie znaczy to że unikniemy mandatu, ale jest to znikoma szkoda w porównaniu z tym, co może się stać, jeśli samochód zostanie na torach. Jeśli nie da się przepchać pojazdu, trzeba jak najprędzej opuścić, zabierając tylko najpotrzebniejsze rzeczy i zadzwonić od razu na 112, informując na jakim przejeździe utknął samochód – być może operator zdąży się skontaktować z maszynistą, a ten w porę zatrzyma pociąg.







































