Omoda odpowiada TVN-owi. Z tą kierownicą, to tak ma być
Poznaliśmy stanowisko marki Omoda w sprawie incydentu z kolumną kierownicy w modelu oznaczonym numerem 5. Nie ma wady konstrukcyjnej, jest konstrukcja.

Wierzę, że widzieliście już ten film. W trakcie promocji nowego programu stacji TVN, jeden z dziennikarzy wyrwał kierownicę z samochodu Omoda 5. Mówił przy tym, że prawie nie szarpał. Z oświadczenia Omody wynika, że chyba ma krzepę w rękach.
Brak spisku
Internet zaroił się od teorii spiskowych. Dziennikarzowi i stacji przypisywano udział w spisku wymierzonym przeciwko chińskim producentom samochodów. Właściwie jedną z delikatniejszych sugestii było rzekome poluzowanie mocowań w kolumnie kierownicy przed nagraniem.
Można było mieć uzasadnione przekonanie, że w sprawnym samochodzie w ten sposób nie da się wyrwać kierownicy. Pytanie o śruby i o wiązki przewodów wisiały do tej pory w powietrzu. Ze strony TVN płynął przekaz, że ustawki nie było. Teraz możemy zapoznać się z poglądem Omody.
Omoda — oświadczenie w sprawie kierownicy
Nie będę cytował całego oświadczenia, ale użyję jego najważniejszych fragmentów, więc jest przytoczone prawie w całości. Tytuł oświadczenia nadesłanego przed przedstawicieli marki Omoda to: Oświadczenie OMODA & JAECOO w związku z materiałem TVN Turbo w programie Moto Kombat.
Marka na wstępie podkreśla brak chęci do ingerowania w niezależność dziennikarską, ale też stwierdza, że nie ma żadnych danych dotyczących sprawy.
Sednem tego oświadczenia jest informacja, że ta kolumna kierownicy powinna właśnie tak się zachować.
konstrukcja kolumny kierowniczej modelu OMODA 5 została zaprojektowana z myślą o bezpieczeństwie kierowcy i jest zgodna z regulaminem ECE R12, dotyczącego zabezpieczenia kierowcy przed uderzeniem w układ kierowniczy w przypadku zderzenia
Marka wylicza, ile ważą poszczególne tego fragmentu układu kierowniczego i określa z jakąś siłą mógł zadziałać na kolumnę kierownicy dziennikarz.
Kompletna kolumna kierownicy waży ok. 9 kg, koło kierownicy - 1,3 kg, natomiast poduszka powietrzna - 1 kg. Testujący wykonał gwałtowne ruchy, które możemy oszacować na 1/3 wagi kolumny kierownicy (3 kg) wraz z kierownicą (1 kg) i poduszką (1,3 kg), uzyskując masę ok. 5,5 kg.
I informuje, że takie zachowanie kolumny, nie było przypadkowe. To nie wada, to cecha - chciałoby się rzecz.
Górne mocowania wykonane są w sposób intencjonalnie pozwalający na uwolnienie kolumny kierownicy w przypadku, kiedy siła na nią działająca przekroczy ich wytrzymałość.
Możemy przyjąć, że kiedy rosły mężczyzna używa całej siły swych rąk, połączonej z energią kinetyczną 5,5 kg masy, by przełamać intencjonalnie stworzone ku temu zabezpieczenie, to zadziała ono prawidłowo i ustąpi takiej sile.
Zdaniem marki, co sama podkreśla, zabezpieczenie zadziałało dokładnie tak, jak zostało zaprojektowane. Odnosi się także do kwestii wiązek elektrycznych, których nie da się dostrzec na filmie, zupełnie jakby były wcześniej rozpięte. Zdaniem marki jest to również zamierzone rozwiązanie konstrukcyjne:
zatrzaski elektryczne zabezpieczają złącza przed przypadkowym rozłączeniem, jednocześnie umożliwiając ich demontaż bez ryzyka uszkodzenia przewodów czy zwarcia.
Ich zdaniem kolumnę da się wyjąć bez rozłączania przewodów elektrycznych. Marka stara się też pokazać wszystko na zdjęciach (rozmiar zdjęć jest oryginalny).



Górne mocowanie kolumny kierowniczej w sprawnym samochodzie oraz po wyrwaniu elementu przykręcanego do wzmocnienia deski rozdzielczej, zobrazowano na załączonych zdjęciach (ZDJĘCIE 1 i ZDJĘCIE 2). Jak widać, trapezowy klocek ze stopu lekkiego jest wsunięty w blaszaną obejmę mechanizmu regulacji oraz zablokowany w swej pozycji za pomocą wtrysku plastiku. Strzałką zaznaczono odpowiednio: miejsce wtrysku plastiku pomiędzy elementami mocowania w sprawnym samochodzie (ZDJĘCIE 1) oraz pozostałości plastiku spajającego oba elementy mocowania po wyrwaniu elementu przykręcanego do wzmocnienia deski rozdzielczej (ZDJĘCIE 2).
Taka konstrukcja ma umożliwiać szybkie wydostanie kierowcy zza kierownicy w razie wypadku. Marka zaprzecza również tezie, iż miała miejsce jakaś wada materiałowa.
Mam tylko jedno ALE
Powstaje minimum jedno pytanie, zadane chyba w imieniu dealera marki. Wkrótce po tym filmie zaroiło się od innych produkcji, odwołujących się do tego zdarzenia. Wśród nich pojawił się nawet film dealerstwa Omody. Wynika z niego, że kierownicy w ten sposób wyrwać się nie da. Pokazywano nawet, jak wytrzymała jest to konstrukcja i że na zdarzenie z filmu nie ma najmniejszych szans. Niestety film został już zdjęty, ale w naszym tekście podlinkowanym w pierwszym akapicie tego tekstu możecie odnaleźć pochodzące z niego zrzuty ekranu.
Stoi to nieco w sprzeczności z zaprezentowanym dziś stanowiskiem marki. Omoda twierdzi, że to tak ma być, sprzedawcy zdążyli już stwierdzić, że to na pewno tak nie jest. Jeśli ktoś widział oba filmy, mógł już nabrać przekonania, że w samochodzie TVN było "coś dłubane". Może po prostu dziennikarz TVN ma tak niebywale silne ręce. Jedno jest pewne, dla TVN ten film nie jest jest kurą znoszącą złote jaja, tylko całą kurzą fermą pełną kurek niosek. Dla marki Omoda nieco mniej.