Renault Talisman z silnikiem 1.3. Złośliwa Renata czy zmiennik Passata?
Tu nie ma nic do się bania, to jest test Renault Talismana (kombi).
Kiedyś mój mało interesujący się motoryzacją kolega twierdził, że ma samochód, który pali więcej w trasie niż w mieście. Jego żona wniosła w posagu Renault Megane I i pojazd ten szybko, za sprawą swego złego sprawowania, zyskał sławę Złośliwej Renaty.
Gdy kolega mówił o tym spalaniu, głaskałem go troskliwie po głowie, kroiłem mu jabłuszko i cierpliwie tłumaczyłem, że trzeba naprawdę specyficznych warunków i stylu jazdy, by pojazd zużywał paliwo w proporcjach odwrotnych, niż zużywa je większość z samochodów. Bronić dobrego imienia Złośliwej Renaty nawet nie zamierzałem.
Nie minęło lat 10, a może nawet 15, a trafił do mnie Renault Talisman Grandtour, który uparł się udowodnić, że to mój kolega miał rację. Niestety, to mu się udało.
Renault Talisman Grandtour - test
Straciwszy jednego kolegę (bo nie można kolegować się z kimś, komu trzeba byłoby przyznać rację, nawet po dekadzie) pojechałem odwiedzić innego, z nadzieją, że ten będzie się mylił.
Jako że mam pracę marzeń i denerwuje swoich znajomych przyjeżdżając do nich różnymi samochodami, zapytał mnie na wejście: Czym dzisiaj przyjechałeś? Talismanem? Chcieli mi to dać w pracy, ale wolałem poczekać na Passata.
Tym razem nie dostrzegłem ukłucia zazdrości, byłem zawiedziony. Próbując ratować swój status jako człowieka wyposażanego w fajne samochody, zepsułem tę proszoną herbatkę, mówiąc: Wiesz, ale on nie jest zły, trzeba było brać. Wtedy już zapadała cisza. Nawet z tym silnikiem 1.3 – kontynuowałem, ale wieczór był już zepsuty na skutek naruszenia świętości. Niemieckie jest dobre, a francuskie przecież złe.
Zamiast czarnej kawy, dostałem kakao z kożuchem, a gdy wszyscy goście jedli rurki z bitą śmietaną, ja musiałem zmęczyć ciasto marchewkowe. Nieśmiało usiłowałem ponownie zagaić, podkreślając łagodną linię pojazdu, gustowny, chromowany grill, nowe wzory felg, ale wtedy zabrano mi nawet pieczoną marchew w przebraniu piernika i od tej pory dzieliłem miskę z psem.
Nie muszę dodawać, że walorów niewielkiego silnika połączonego z 7-biegową automatyczną skrzynią EDC nie dane było mi przedstawić. Pies nie chciał słuchać, a z balkonu wypuszczono mnie dopiero tuż przed końcem imprezy. Tak się kończy podważanie autorytetu Passata w Polsce.
Prawda o Talismanie
Gdyby ktoś chciał słuchać, to do powiedzenia miałem sporo. Przejechałem Talismanem z tym słabszym, benzynowym, ale wciąż 160-konnym silnikiem, grubo ponad 1000 kilometrów i wiem, że wygoda w czasie długich podróży to jego podstawowa zaleta.
Kilkaset kilometrów dziennie nie robiło wrażenia na moich plecach. Wolałbym, żeby w środku było znacznie ciszej, ale o dziwo, mimo szybko pojawiającego się szumu, zawsze wysiadałem względnie mało zmęczony.
Nie trzeba się też bać silnika, może i jest mały, ale przez większość pokonywanych kilometrów nie dało się tego odczuć.
Jeździłem już z silnikiem 1.3 połączonym z ręczną skrzynią w Renault Kadjar. Badałem go również w zestawieniu z automatem w dużym SUV-ie. Sprawdzał się za każdym razem i sprawdził się w Talismanie. Pretensje do 1.3 z EDC może mieć wyłącznie człowiek, który dla pedału przyspieszenia zna tylko pozycję 1 oraz pozycję Prokurator Generalny. Skrzynie DSG z koncernu VAG powinny działać tak płynnie, jak ten zestaw.
Talisman z czterocylindrowym, benzynowym 1.3 ma w trasie tylko jedną, malutką wadę.
Talisman 1.3 a zużycie paliwa
Osoby rozpatrujące właśnie oferty na zakupy flotowe segmentu D, nadstawcie tabelki, jeśli chcecie wiedzieć, ile oferowany wam benzynowy Talisman naprawdę pali.
Przy spokojnym i przepisowym tempie, na autostradzie nie da się zejść poniżej 8 litrów na setkę. 8,3 litra to najczęstszy wynik mojego długodystansowego badania. Tenże wynik, połączony z pojemnością zbiornika paliwa wahającą się od 51 do 47 litrów, nie czyni Talismana wymarzonym kompanem dla kogoś, kto będzie nim codziennie służbowo pędził po autostradzie.
Talisman Grandtour, tak jak Złośliwa Renata, potrafił mniej paliwa zużyć w mieście i w trakcie jazdy miejskiej zejść poniżej 8 litrów. Potrafił też w trakcie przejazdu przez niewielkie miasteczko w chłodny poranek, pokazać wynik równy 12 litrom.
I to spalanie sprawia, że trudno odgadnąć do kogo dokładnie taki Talisman jest skierowany.
Renault Talisman Grandtour - cena
W korpotabelce ta wersja silnikowa może wypaść blado. Pamiętajmy, że jeździłem delikatnie, w przeciwieństwie do nóg, które będą pedał wciskać służbowo. Najtańszy Talisman Grandtour kosztuje 123 400 zł i jest wyposażony właśnie w silnik 1.3, połączony z automatem. Jeździłem drugą wersją wyposażenia Intens, bo najdroższa Initiale z tym silnikiem nie występuje. Do diesla trzeba dopłacić minimum 7000 zł i będzie miał wtedy manualną skrzynię biegów i taki zestaw jest dostępny tylko w najsłabszej wersji wyposażenia. Raczej to diesel skusi floty.
Prywatny nabywca jeżdżący głównie po mieście, będzie z benzynowego silnika zadowolony, do momentu wyruszenia w wakacyjną podróż. Tam nagle się okaże, że 572 litry pojemności bagażnika to mniej niż w Octavii liftback, która kosztuje mniej i mniej pali. Przede wszystkim odkryje jednak, że spalanie w trakcie wycieczki nad morze przebija to, którym cieszył się w mieście.
Nawet nie doszedłem do mody na SUV-y. Renault Kadjar, też z silnikiem 1.3, w trasie będzie palił podobnie, a zapewni większą wygodę w krążeniu po mieście. System 4Control (wersja Initiale Paris) zapewniający skręt kół tylnej osi, może przegrać z wygodą wsiadania i wysiadania z najtańszego Kadjara.
Oprócz wewnętrznej konkurencji trzeba walczyć też z całym światem. Czy francuskość tego pojazdu tej walce nie zaszkodzi?
Just French things
Tylko klucze francuskie, tak to się chyba tłumaczy. Zbiorę tu kilka rzeczy, których sensu nie do końca pojmuję i zaistnieć mogły tylko we francuskim samochodzie.
Wiem gdzie powinno się trzymać ręce na kierownicy, ale nie wiem, ile eurocentów oszczędza producent wstawiając ogrzewanie kierownicy tylko po jej bokach. Zimna góra i dół, tak podgrzewa się kierownicę w Talismanie.
A już zupełnie nie wiem, dlaczego podgrzewanie kierownicy trzeba włączać sięgając ręką w okolice lewej łydki. Jakie przeszkody napotkali francuscy projektanci, że włącznika nie mogli umieścić w tym samym miejscu, gdzie włącza się podgrzewanie lub wentylację foteli?
Dostrzegam też duże zamiłowanie do ramek, ale mu nie kibicuję. Sporą ramkę od strony kierowcy zapewniają wycieraczki, zostawiając niewycierany pas grubości dłoni przy słupku A na przedniej szybie. Szerokie ramki ma też ekran systemu multimedialnego Easy Link i to ten w rozmiarze 9,3 cala. Wersja 7-calowa musi mieć już prawdziwą blejtramę.
Sam system multimedialny mógłby zwiększyć czytelność, to byłby miły gest wobec bardziej konserwatywnych użytkowników. Za dużo się tu dzieje, po co obrazkowi wskazującemu źródło dźwięku, aż trzy odcienie tego samego koloru? Sposób prezentacji włączonych systemów wspomagających kierowcę wygląda jak strona z komiksu. Jest to niewątpliwie oryginalny pomysł by samochód informował, że włączone jest Zzz.
Jeszcze kilkoma rzeczami Talisman chciałby zabłysnąć i zasygnalizować, że nadąża za rynkowymi trendami, ale ambientowe oświetlenie nie sprawia, że wnętrze wygląda jak sala w Luwrze, a fotele z masażem to bardziej fotele z masarzem.
Francuzi potrafią stworzyć też coś dobrego
Choć bardzo się starają zatrzeć dobre wrażenie. Pozytywnym akcentem jest nawigacja. Działa poprawnie, nie bombarduje nas komunikatami i czasami nawet rozpozna, jaki adres podaliśmy za pomocą komunikatu głosowego. Da się z nią żyć, telefon możemy odłożyć na bezprzewodową ładowarkę, która tylko raz poinformowała mnie, że się przegrzała. Warto go tam odkładać, bo zobaczymy wtedy rzecz zbędną, ale jaką uroczą. Na ekranie ładującego się telefonu pojawia się napis Talisman, wyświetlony gdzieś z góry.
Na tunelu środkowym umieszczono pokrętło, mające ułatwiać nawigowanie po systemie, taki francuski iDrive. Do pewnego etapu można za jego pomocą przemieszczać się po ekranie, ale wszystko ma swój kres. Przy wyborze niektórych funkcji, na przykład rodzaju masażu, trzeba i tak kliknąć w ekran, zamiast w pokrętło. Podważa to sens istnienia pokrętła, skoro nie zawsze da się za jego pomocą nawigować do końca czynności, którą zamierzaliśmy wykonać.
Niestety na start systemu, trzeba długo czekać po uruchomieniu silnika. To kłopotliwie, bo czekanie na obraz z kamery o przyzwoitej jakości, utrudni poranną pogoń za targetami.
Świetnie działa system bezkluczykowy. W teorii każdy taki system powinien działać tak, że odblokuje pojazd, gdy się do niego zbliżymy z kluczykiem w kieszeni i zablokuje po oddaleniu. Niestety w niektórych autach przypomina to zabawę w chowanego, system jest zbyt wyluzowany lub zbyt czuły. W Renault blokowanie i zwalnianie blokady działa idealnie, czyli we właściwym momencie i zgodnie z intencjami posiadacza kluczyka.
Prawie zapomniałem napisać o bagażniku, a to przecież kombi. Jest spory i ma przydatny separator. Z tyłu miejsca jest dużo. Koniec sekcji tematycznej bagażniki, powróćmy do porównań z Passatem, bo od tego przecież się zaczęło i rozstrzygnijmy, czy trzeba się bać, gdy w firmie zamiast Passata przydzielą nam Talismana?
Nie czekajcie na Passata
Porównanie cenowe tych dwóch samochodów, jak zwykle utrudnia konstrukcja cennika. Passat Variant swoje ceny rozpoczyna od 108 490 zł (92 490 zł po rabacie), a wersja z automatyczną skrzynią biegów to koszt 118 990 zł (po rabacie 102 990 zł). Dopiero trzecia wersja wyposażenia Elegance delikatnie przebija ceną najtańszego Talismana kombi. Bez szczegółowej lektury cennika nie da się wskazać, żeby francuskie kombi wygrywało ceną, to może chociaż wyposażeniem?
Talisman ma automatyczną klimatyzację w standardzie, Passatowi nie udała się ta trudna sztuka. Ma za to aktywny tempomat już w wersji drugiej od dołu, a w Talismanie trzeba za niego dopłacać lub kupić najwyższą wersję wyposażanie, która przecież z silnikiem 1.3 nie występuje. W dodatku ten element wyposażenia bywa umieszczany w bazowych wersjach samochodów plasowanych klasę niżej. Wiem, czy was przekonam.
Siatka przytrzymująca bagaże w bagażniku w Passacie kosztuje 450 zł, czyli o 100 zł taniej niż siatka w Talismanie. To może być totalny szach mat w tej bitwie.
Cennik Talismana stanowczo mi nie pomaga zachęcaniu do tego modelu kosztem Passata, a szkoda, bo samochód na to zasługuje. Musicie uwierzyć mi na słowo, że Talismana nie trzeba się bać. To nie Złośliwa Renata, to wygodny samochód, mimo kilku drobnych udziwnień.