Widziałem nowego Hyundaia z żółtymi szybami. Przypomina mi model, który będzie klasykiem
Podczas targów IAA w Monachium Hyundai wcale nie pokazał nudnego, rodzinnego SUV-a. W Korei ewidentnie nieźle się bawią, oglądając stare filmy, grając w gry video i chyba pijąc trochę soju.

Soju to koreański napój alkoholowy. Może mieć owocowy smak i nie ma zbyt wiele mocy - raczej kilkanaście procent. Czy chcę zasugerować, że w siedzibie Hyundaia podają go do obiadów? Niekoniecznie, bo to brzmiałoby niemiło. Ale wierzę, że styliści i kilku dyrektorów i księgowych czasami chodzą na kilka szklaneczek po pracy. Wymyślają tam różne ciekawe rzeczy, a następnego dnia zamiast o tym zapomnieć, siadają do komputera i zamieniają je w rzeczywistość.
Dobrze się na to patrzy
Marka Hyundai niedawno produkowała głównie nudne hatchbacki i jeszcze nudniejsze sedany. Wizyta w salonie groziła wyleczeniem problemów z bezsennością. Dziś to marka, która wyróżnia się stylistyką swoich modeli i odwagą w ich wprowadzaniu. Ioniq 6 wygląda trochę jak steampunkowe Porsche. Inster prezentuje się tak, jakby uciekł z japońskiego komiksu. Nawet flagowy Ioniq 9 zwraca uwagę nietypowo wymyślonym tyłem, a Santa Fe niektórym kojarzy się z bunkrem na kołach. Nie wiem, czy jest zawsze ładnie, ale zawsze jest jakoś. Trudno obok Hyundaiów przejść obojętnie.
Teraz witamy nowy prototyp

Podczas IAA w Monachium Hyundai pokazał model koncepcyjny o nazwie Three, czyli „trzy”. Oczywiście, prototypy zawsze są odważniejsze od aut produkcyjnych. Często z kosmicznej wizji zostaje tylko ogólny zarys, a wszelkie detale, o których warto było wspomnieć, księgowi po drodze wrzucają do kosza. To tak, jakby na plakacie przed restauracją pokazać zdjęcie wielkiego, czekoladowego tortu, a skuszonym klientom podawać zamiast tortu kiełki.
W tym wypadku jednak ponad 70 proc. tego, co widzimy, ma trafić do wersji, która pojawi się na rynku. Sam fakt, że Hyundai ma zamiar wprowadzić tego typu wóz, już stanowi przyjemny sygnał.
Wszystko dlatego, że to nie jest SUV

Nie wiem, czy możemy już mówić o ogólnorynkowym odwrocie od SUV-ów i przesycie podniesionymi autami, ale mam wrażenie, że od pewnego czasu producenci nieco chętniej zerkają w stronę sedanów i hatchbacków. Każda moda kiedyś musi się skończyć - i ta rzeczywiście mogłaby już przynajmniej trochę nam odpuścić.
Najciekawszą sprawą związaną z tym prototypem jest więc fakt, że mówimy o samochodzie zapowiadającym model grający w segmencie kompaktowym. Żadnych dodatkowych centymetrów prześwitu, będziecie musieli uważać na krawężnikach, jak za dawnych lat.
Czy z tyłu on wam kogoś nie przypomina?

Pamiętacie taki model, jak Veloster? To jeden z Hyundaiów, od których zaczęła się przemiana tej marki z producenta czterokołowych środków usypiających w firmę, która funduje czasem pracownikom soju i wieczorne karaoke. Miał jedną parę drzwi z jednej strony i dwie z drugiej. Tył Hyundaia Concept Three przypomina mi Velostera. Wóz mierzy 4,29 metra: to właściwie tyle, co Veloster (który - moim zdaniem - jest już kandydatem na youngtimera).
Jeśli chodzi o całą bryłę i detale - Concept Three nie jest szokujący, ale raczej miły dla oka. Kształt można określić mianem „dynamicznego”. Czy taki zostanie? Mam nadzieję. Czuć tu ducha retro, trochę jak w nowych piosenkach nagranych z użyciem analogowych syntezatorów.
Jestem fanem żółtych szyb
Nie spodziewam się, by mogły trafić do odmiany produkcyjnej, ale wyglądają świetnie. Świat, który się zza nich widzi, musi być trochę weselszy. Tęsknię też za „tuningowymi” żółtymi lampami.
Co do lamp: są „cyfrowe”, typowo dla nowych Hyundaiów. Zawsze kojarzą mi się trochę z latami 80.
Do środka wchodzi się nietypowo

Tylne drzwi otwierają się „pod wiatr”, co też niekoniecznie pojawi się w wersji produkcyjnej. Kokpit wygląda bardzo nowocześnie, a Hyundai podkreśla kilka ukrytych w środku „easter eggów”, czyli detali stanowiących puszczenie oczka do widza. To np. fotele z napisami „Trouble Maker” albo napis „Uśmiechnij się, jesteś w kamerze” przy pokładowym obiektywie obserwującym kierowcę. Na tylnym spojlerze napisano „Niech moc docisku będzie z tobą”, nawiązując do Gwiezdnych Wojen.
Concept Three jest zaprojektowany zgodnie z nową filozofią projektowania marki, o nazwie Art of Steel. Mam wrażenie, że producenci prezentują „nową filozofię” średnio co pięć minut, ale to chyba sposób na zdobycie zainteresowania mediów i klientów (całkiem udany, jak widać). Wcześniej zaprojektowano w tym duchu także nowe, wodorowe Nexo. Stal to dla Hyundaia „coś więcej”, bo koncern ma własne huty. W języku marketingowym: „samochód być użytkową rzeźbą wykonaną ze stali, której forma odzwierciedla nowe podejście marki do designu”. W normalnym: styliści się postarali.
Wersja produkcyjna ma trafić na rynek za około rok
To będzie już ósmy wóz elektryczny w ofercie marki. Do 2030 r. Hyundai zaprezentuje ich aż 21. Jak kompakt może się nazywać? Może Ioniq 3 albo 4? Niewykluczone. Liczę na żółte szyby. I na mniej pikających ostrzeżeń podczas jazdy (bo to choroba wszystkich nowych Hyundaiów), ale chyba jednak to życzenie związane z szybami ma większą szansę na realizację.