Rząd zadbał, żebyś kupił auto do 100 tys. zł. Te samochody będą przebojami roku 2026
Wskutek obniżenia limitu amortyzacji dla samochodów emitujących powyżej 50 g CO2 na km ze 150 do 100 tys. zł, wiele osób w przyszłym roku wybierze tańsze auta. Tańsze – niekoniecznie oznacza emitujące mniej dwutlenku węgla. Zapraszam na przegląd pojazdów, które będą przebojami roku 2026.

Obstawiam, że w przyszłym roku Toyota Corolla spadnie z polskiego podium. Wszystko przez nowe limity dotyczące amortyzacji auta w firmie. W tym roku wciąż można zamortyzować w całości samochód z silnikiem spalinowym o wartości do 150 tys. zł, ale w roku przyszłym ten limit zmniejszy się do 100 tys. zł. Natomiast limit 150 tys. zł zostanie dla pojazdów emitujących mniej niż 50 g CO2 na km, co oznacza że w rzeczywistości będą się „bawić” tylko hybrydy plug-in. Nie jest ich wiele za 150 tys. zł, a obniżony limit dla pojazdów spalinowych oznacza zmianę preferencji nabywców firmowych w stronę tańszych pojazdów.
Spowoduje to wzrost, a nie spadek emisji CO2
Jeśli wyrzuci się hybrydy zamknięte z limitu amortyzacji, to firmy zaczną kupować zwykłe auta spalinowe, które spalają więcej niż hybrydowe. Ktoś to dobrze przemyślał tam w rządzie, ale kimże jestem, aby komentować poczynania demokratycznie wybranej władzy? Jedyne co mogę zrobić to przedstawić sześć ciekawych propozycji aut do firmy za mniej niż 100 tys. zł. Żadne z nich nie jest hybrydą, wszystkie spalają benzynę w sposób zupełnie tradycyjny. Ustawiłem je w kolejności alfabetycznej, to znaczy że nie ma tu żadnego twardego faworyta.
BAIC 5 Business
99 000 zł: tyle życzą sobie Chińczycy za tego całkiem sporego SUV-a. Wersja Business ma pewien problem: została radykalnie zubożona, do poziomu którego Unia Europejska już nie dopuszcza – ale producent stosuje trik pod nazwą „dopuszczenie jednostkowe” i tym sposobem można wyjechać nowym, dużym autem z salonu za mniej niż 100 tys. zł. Brakujące elementy wyposażenia dotyczą głównie bezpieczeństwa. Jestem niemal pewien, że to nie będzie nikomu przeszkadzało, ponieważ zniknęło to, na co kierowcy narzekali, twierdząc że niepotrzebnie ich strofuje.
W naszym teście BAIC 5 został oceniony jako bardzo wygodny i praktyczny, ze słabym układem kierowniczym i bardzo wolno pracującym zestawem multimedialnym. Miałbym chwilę zawahania, gdybym miał go komuś polecić jako jedyny samochód prywatny, ale jako wóz do floty firmowej – niezły, pomijając niepokojąco duże zużycie paliwa. W rzeczywistości jednak kupujesz tanio, jeździsz 3-4 lata, póki wszystko działa dobrze, a potem cieszyć lub martwić się będzie kolejny właściciel.

Dacia Jogger
Obstawiam, że Dacia będzie istotnym beneficjentem nowych przepisów. Być może nawet wjedzie do pierwszej trójki producentów w Polsce. Przejrzałem dostępne od ręki pojazdy i moją uwagę przykuł model Jogger Eco-G z fabryczną instalacją LPG i siedmioma miejscami w najbogatszej odmianie Extreme+. Taki wóz wyceniono na 95 450 zł, co jest okazyjną ceną za auto 7-miejscowe. Pomijam tu Citroena C3 Aircross, bo jego siedmioosobowość budzi co najwyżej politowanie. Jogger wprawdzie zmusza do ręcznej zmiany biegów, ale napęd gazem płynnym sprawia, że ten wóz będzie niesamowicie tani w eksploatacji. Jogger w tej wersji ma kamerę cofania, klimatyzację automatyczną i LED-y. Widzę nadchodzący przebój polskich flot AD 2026.

Fiat Grande Panda
Jest kilka powodów, aby zainteresować się akurat Grande Pandą z całej szerokiej gamy Stellantis. Po pierwsze – do 100 tys. zł można mieć najbogatszą wersję La Prima w wersji hybrydowej. Czyli za 97 900 zł wyjeżdżamy autem z automatyczną skrzynią biegów i znośnym wyposażeniem. Nie ma wprawdzie podgrzewanych foteli, ale teoretycznie można by jeszcze dokupić pakiet, który je zawiera i skończylibyśmy konfigurację na 99 900 zł. Bez wątpienia Grande Panda cieszy oko i zwraca na siebie uwagę na ulicy, chociaż nie jestem pewien czy trzycylindrowy 1.2 T od Stellantis na pewno został już poprawiony. Być może największą zaletą Grande Pandy jest to, że cieszysz się, kiedy do niej wsiadasz, zamiast usypiać widząc propozycje z dalekiego wschodu. Wadą – to, że jak zaczniesz wyszukiwać inne propozycje za te pieniądze od koncernu Stellantis, to trafisz choćby na dużo większego Opla Fronterę z mocniejszym silnikiem.

MG 3 Hybrid+
Nie mogło być tej listy bez samochodu chińskiego, choć początkowo miał być tylko jeden – ostatecznie pojawiły się aż dwa. Niestety, nie jeździłem MG 3 z hybrydą, miałem okazję tylko w nim usiąść. Wnętrze nie odbiega od średniej jakości aut japońskich lub koreańskich w podobnej cenie. Za 98 500 zł można kupić najbogatszą wersję tego miejskiego hatchbacka z układem hybrydowym o niezwykle wysokiej mocy 195 KM. Pojazd ten będzie musiał być biały, ponieważ dopłata za dowolny inny lakier winduje cenę powyżej 100 tys. zł, ale z pewnością nie przeszkadza to w żaden sposób firmom kupującym takie pojazdy dla pracowników. MG 3 z hybrydą to oczywiście automat, a odmiana Exclusive ma między innymi podgrzewane siedzenia i kamerę cofania. Kiedy ten pojazd pojawiał się w Polsce w sprzedaży mniej więcej rok temu, sądziłem że momentalnie stanie się przebojem, tymczasem na ulicach widzę głównie nowe HS-y. Ale to może się zmienić po nowym roku.

Hyundai Bayon - ale z rabatem dealerskim
Auto za 114 tys. zł (katalogowo) w ofercie dealera Hyundaia z Radomia kosztuje 99 900 zł. Pewnie to z powodu przebiegu 250 km zamiast typowych 5-7 km. Ma pod maską trzycylindrowe 1.0 T-GDI i automatyczną skrzynię biegów. Do tego długa gwarancja i nadwozie typu crossover. Czegóż chcieć więcej? Można być niemal pewnym, że ten wóz niewiele straci na wartości, a całkowity koszt użytkowania wypadnie bardzo atrakcyjnie. W dodatku ma dość imponującą jak na ten segment listę wyposażenia, gdzie znajdziemy dostęp bezkluczykowy, kamerę cofania czy charakterystyczną dla Hyundaia i Kii podgrzewaną kierownicę. Postawiony przed wyborem: Bayon czy BAIC, nie miałbym sekundy zawahania, ale mówimy o samochodzie do floty i tu BAIC wygląda bardziej prestiżowo, a znowuż Jogger przewiezie więcej towaru...
Jeszcze taniej można mieć Kię Stonic z automatem.

No i na koniec auto, które i tak wszystkich zamiecie we flotowych zakupach...
Skoda Fabia 1.0 TSI DSG
Fabia z automatem DSG za niecałą stówę – to żaden problem, można trafić nawet na wariant Monte Carlo. Ustalmy: firmy, którym obniży się limit wydatków objętych amortyzacją nie będą specjalnie wyważać otwartych drzwi i szukać jakichś wynalazków. Do tej pory wiele z nich kupowało Skody i przy tym zostaną, przechodząc na 3-cylindrowe Fabie. Niestety, o ile Fabia ma wiele zalet, o tyle wyposażeniem przegrywa z innymi pojazdami z tego zestawienia. Nawet podlinkowana powyżej wersja Monte Carlo nie ma Climatronica i kamery cofania. To taki zwykły samochód dla zwykłych ludzi, rozsądny wybór z przymusu, kupujesz białą Fabię, oklejasz w nazwę firmy i gotowe. Jak się będzie w niej czuł pracownik, to nie aż tak istotne. Ostatecznie liczy się przecież tylko tabelka w Excelu.

Ale pamiętajcie: do końca roku tego limitu jeszcze nie ma i możecie kupić coś droższego. Czarno widzę ten rok 2026 w wynikach sprzedażowych. Kto ma kupić, to kupi teraz, a potem wszystko będzie leżeć odłogiem.
A najlepsze, że w ogóle nie należy się tym martwić. Koncerny samochodowe to przeżyją, zapewniam.