Co kupić? Toyota Corolla Cross czy Renault Symbioz, czyli starcie superoszczędnych hybryd
Niedawno odświeżona Toyota Corolla Cross musi mierzyć się na rynku z Renault Symbioz wyposażonym w zupełnie nowy układ napędowy z pełną hybrydą. Co lepiej kupić? Oto nasze w pełni subiektywne porównanie poparte obiektywnymi wartościami.

Jeśli Polacy chcą kupić jakiś nowy samochód, to koniecznie musi to być SUV-crossover i najlepiej z hybrydą. Toyoty od lat okupują pierwsze miejsce listy sprzedaży, jednak Corolla Cross mimo niewątpliwych zalet funkcjonalnych nigdy nie przebiła się do pierwszej trójki. Z drugiej strony Renault miało w ostatnich latach gorszą passę, ale teraz za sprawą nowego układu hybrydowego 1.8 stosowanego w modelu Symbioz czy w Dacii Bigster Hybrid, ma szansę sporo namieszać. Postanowiłem więc pokazać te dwa wozy w zestawieniu porównawczym.


Wymiary
Toyota Corolla Cross ma 446 cm długości i 264 cm rozstawu osi. To typowa klasa kompaktowa. Renault Symbioz przy tym samym rozstawie osi jest krótsze o 5 cm, więc w tej kategorii mamy remis. Bagażnik Corolli Cross mieści 473 litry – Renault podaje dwie wartości, tj. 548 l przy tylnej kanapie przesuniętej do przodu, a 434 l przy odsuniętej do tyłu. Oczywiście, że jeździ się z kanapą w maksymalnie tylnej pozycji, bo inaczej pasażerowie nie mają co zrobić z nogami, więc należy przyjąć tę drugą wartość jako realną. Przewaga Toyoty jest jednak pomijalna. Corolla Cross pociągnie przyczepę niehamowaną o masie do 750 kg, Renault tylko o 20 kg mniej (co jednak niechcący wycina bardzo dużo lekkich przyczep, bo mają one dopuszczalną masę 750 kg, a nie 730). Dla odmiany Renault może ciągnąć ważącą tonę przyczepę z hamulcem najazdowym, a Toyota – nadal 750 kg. Nie mam faworyta w tym zestawieniu, ale jeśli chcesz żeby twój nowy SUV czasem mógł ciągnąć przyczepę kempingową, to jednak Renault. Takich do 1000 kg znalazłem sporo, a do 750 kg to mało realne.


Układ napędowy
W obu przypadkach działa to podobnie: elektronika sama decyduje, który silnik napędza koła – benzynowy lub elektryczny. Toyota ze swojego układu uzyskuje moc 140 KM przy momencie obrotowym 142+185 Nm (tak podają). Do 100 km/h przyspieszy w 10 sekund. Renault ma aż 160 KM, moment obrotowy podany łącznie – 265 Nm przy 1800 obr. i zauważalnie lepszy czas przyspieszania: 9,1 s do 100 km/h. Niby to niewielkie różnice, ale mogę powiedzieć z własnego doświadczenia z obydwiema tymi hybrydami, że Renault ze swoją kłową skrzynią biegów jest po prostu żwawsze niż Toyota trzymająca się e-CVT. Owszem, w Renault zmiana biegów jest dość wyczuwalna, w Toyocie przyspieszenie jest płynne, przy jednostajnie wysokich obrotach – co się komu bardziej podoba, to już kwestia preferencji. Subiektywnie i obiektywnie dynamiczniejsze jest Renault. A spalanie? Oczywiście mocno zależne od stylu jazdy kierowcy, ale w obu przypadkach osoba o lekkiej nodze może zejść do mniej niż 5 l/100 km. W trasie Renault spali nieco więcej, choć dane fabryczne tego nie odzwierciedlają. Toyota podaje zużycie paliwa na poziomie 4,9-5,0 l, Renault jest wielce optymistyczne ze spalaniem 4,4-4,5 l/100 km. Powiedziałbym tak: Toyota pali pięć, czego by się nie robiło, a w Renault to zużycie jednak waha się znacznie mocniej. Z ciężkim sercem, jako wieloletni toyociarz-hybrydziarz, daję lekką przewagę Renault.
Symbioz:

Corolla:

Wyposażenie
Toyota ma 12 kolorów do wyboru, a Renault ma 6. Pozamiatane, można się rozejść... a nie, chwila. Spośród tych dwunastu kolorów Corolli Cross, siedem to szarość i biel, a dwa to czerwony. Gdzie jest granatowy, który wyglądał tak dobrze w wersji przedliftowej? Gdzie błękitny? Nie trzeba dopłacać tylko za biały albo za khaki. Granatowy mamy za to w Renault, gdzie też można wybrać czerwień (bez dopłaty) albo kolejne nudne szarości. Proponuję rozwiązanie z Afryki Południowej: kupujesz nowe auto, to bierzesz białe i koniec. Kolorem się nie jeździ.


Renault ma cztery wersje wyposażenia według tego cennika. Są to Evolution, Techno, Esprit Alpine i Iconic. Bazowa odmiana już posiada klimatyzację automatyczną i kamerę cofania, a w wersji Techno dochodzi do tego ładowarka indukcyjna do smartfona (moim zdaniem – pomijalne wyposażenie) i aktywny tempomat. Dopiero najdroższy Iconic ma seryjnie podgrzewane fotele i kierownicę oraz elektryczną klapę bagażnika. Wariant podstawowy zniechęca brakiem tempomatu, co jest zupełnie niepojęte biorąc pod uwagę, jak tani jest to element dla producenta – wszystko odbywa się na poziomie elektroniki. Co ciekawe, do najtańszego wariantu Evolution można dokupić parę sensownych opcji jak podgrzewane fotele za 1000 zł i gdyby nie brak tempomatu, to powiedziałbym, żeby przy niej zostać, ale jednak się złamię i polecę wariant Techno z pakietem „zimowym” za 1800 zł obejmującym podgrzewane fotele i kierownicę. Wszystkie multimedia są na miejscu, nie trzeba już za nic dopłacać. Jedyne, czego tu nie ma, to system kontroli martwego pola, ale jest on elementem pakietu za kolejne 2700 zł. Można więc przyjąć, że Renault kosztuje ostatecznie 137 900 zł + 1800 zł, co daje 139 700 zł, ewentualnie 142 400 zł z pakietem obejmującym monitorowanie martwego pola i kamerę 360 stopni.


Co na to Toyota? Są dwie wersje, ale właściwie to trzy. Comfort, Style i Tour de Pologne, która kosztuje tyle samo co Style. Na razie jednak rzut oka na wyposażenie standardowe. Corolla Cross Comfort ma:
- dwustrefową klimatyzację automatyczną
- światła główne LED
- elektryczną regulację podparcia lędźwiowego w fotelu kierowcy
- podgrzewane fotele przednie
- zdalne sterowanie apką
- kamerę cofania bez czujników
- inteligentny tempomat
I parę innych gadżetów. I to wszystko kosztuje 141 300 zł. Brutalnie się obchodzą z konkurencją – pewnie sprawdzili dokładnie co ludzie kupują, wrzucili to do bazowej wersji i dali cenę odrobinę niższą niż podobnie skonfigurowane auto rywala. Style za 153 100 dodaje do tego elektrycznie sterowaną klapę bagażnika i bezkluczykowy dostęp. Oczywiście bazowa odmiana Comfort nie ma stacyjki, uruchamia się przyciskiem – ale trzeba najpierw otworzyć auto pilotem, jak w 1995 r. Reszta dodatków do odmiany Style nie jest chyba warta dopłaty 12 tys. zł. Limitowana seria Tour de Pologne to Style+parę kolarskich gadżetów, co można zupełnie śmiało pominąć. Mamy więc:
- 139 700 zł za Renault
- 141 300 zł za Toyotę
Renault by wygrało, ale pozostaje jeszcze kwestia gwarancji i utraty wartości. W tej drugiej dziedzinie Toyota bryluje, a samochody francuskie zwykle przegrywają (często niesłusznie), co sprawia że ostateczny koszt użytkowania Renault będzie wyższy niż Toyoty.
Toyota oferuje gwarancję na 3 lata i 100 tys. km, a na układ hybrydowy – 5 lat. Renault jest bardzo oszczędne w udzielaniu informacji na temat gwarancji. Zasadniczo jest to dwa lata bez limitu kilometrów, niestety nie udało mi się znaleźć ile wynosi ochrona producenta na układ hybrydowy. Niektórzy piszą, że 8 lat, ale w cenniku Symbioza nic o tym nie ma.
Renault:

Toyota:

Werdykt:
Toyota w ostateczności wyjdzie taniej. Ma lepsze wyposażenie w bazowej wersji (nieznacznie, ale...), mniej straci na wartości i ma dłuższą gwarancję. Gdybym szukał auta na 3 lata, to bym kupił Toyotę. Ale gdy nie trzeba oglądać każdego grosza, a z samochodem planujemy zostać na dłużej, to wolałbym Renault. Jest lżej zaprojektowane i przyspiesza mniej „wysiłkowo”, a przy okazji mógłbym bić rekordy oszczędnego spalania, denerwując użytkowników hybryd Toyoty.