REKLAMA

Ferrari Testarossa wróciło w nowej formie. 1050 KM i V8 to dopiero początek atrakcji

Nowe Ferrari 849 Testarossa to następca SF90. Producent z Maranello postanowił wskrzesić legendarną nazwę, która przyciągnie klientów.

Ferrari Testarossa wróciło w nowej formie. 1050 KM i V8 to dopiero początek atrakcji
REKLAMA

Na początku sierpnia informowaliśmy o zakamuflowanym prototypie Ferrari, który rzekomo miał być następcą SF90 Stradale. Oprócz tego producent zaplanował tajemnicze wydarzenie, które miało odbyć się 9 września w Mediolanie. Plotki okazały się prawdą. Ich owocem jest nowe Ferrari 849 Testarossa o jeszcze wyższej mocy niż poprzednik.

REKLAMA

Nowe Ferrari 849 Testarossa – trzeba umieć je zrozumieć

Ferrari wie, że przywrócenie nazwy Testarossa wiąże się z dużymi oczekiwaniami, dlatego brak jakichkolwiek odniesień stylistycznych mógłby zostać źle odebrany przez klientów. Na pierwszy rzut oka 849 Testarossa opracowana przez dział projektowy kierowany przez Flavio Manzoniego mimo wszystko nie przypomina pierwowzoru z 1984 roku, ale wystarczy umieć to dostrzec.

Nowe Ferrari 849 Testarossa, czyli następca SF90 Stradale, wyróżnia się płaską sylwetką, ale ogólne wymiary są stosunkowo podobne. Przód nawiązuje do modeli z lat 80., a w reflektorach łatwo znaleźć podobieństwo do 12Cilindri i F80. Dolny poziomy wlot wydaje się odniesieniem do kultowej Testarossy, choć widać je również w bocznej części samochodu.

W 849 Testarossa nie doświadczymy charakterystycznego poziomego żebrowania ciągnącego się wzdłuż drzwi aż do wlotu, ale jego umieszczenie jest mocno zaakcentowane i znajduje się w identycznym miejscu – tuż za drzwiami. Innym istotnym nawiązaniem jest linia boczna, która mniej więcej od połowy samochodu delikatnie się unosi.

Z tyłu najtrudniej dojrzeć podobieństwo, ale między końcówkami układu wydechowego widać poziome wloty, a cały zderzak na tej wysokości zdaje się mieć podłóżny prostokątny kształt jak w klasycznej Testarossie. Dwie tylne lotki nawiązują natomiast do wyścigowego modelu 512 S, a między nimi znajduje się aktywny spojler.

W środku łatwo się odnaleźć

Wnętrze c przybrało formę znaną ze współczesnych modeli, dlatego kierowcy będzie łatwo się w nim odnaleźć. Do wyboru jest pięć różnych foteli, a wnętrze może zostać obszyte materiałami w różnych kolorach na życzenie klienta. Za kierownicą znajduje się cyfrowy zestaw wskaźników, choć pasażer również ma wyświetlacz przed sobą.

Kierownica nie wydaje się tak wyczynowa, jak w Ferrari F80, ale już od kilku modeli ponownie znajdują się na niej fizyczne przyciski. Ferrari 849 Testarossa wyróżnia się stosunkowo wysokim umieszczeniem przełączników trybów jazdy, a kierowcy zdaje się być otulony przez ramię na tunelu środkowym. Oczywiście samochód obsługuje Apple CarPlay, Android Auto, a nawet oferuje bezprzewodową ładowarkę.

Liczy się moc i aerodynamika

Legendarna Testarossa korzystała z silnika V12, ale w tym wypadku też nie ma na co narzekać, zwłaszcza że na horyzoncie pojawiły się głosy o rezygnacji z silnika V8 w następcy SF90 i użyciu jednostki V6. Na szczęście okazały się nieprawdziwe, a Ferrari 849 Testarossa jest hybrydą typu plug-in wykorzystującą 4-litrowy silnik V8 z poprzednika.

Jednostka spalinowa generuje 830 KM i 842 Nm, a trzy silniki elektryczne – dwa z przodu i jeden z tyłu – zapewnia dodatkowe 220 KM. To łącznie 1050 KM, czyli o 50 KM więcej niż w Ferrari SF90 Stradale. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje mu 2,3 sekundy, czyli o 0,2 sekundy szybciej. Prędkość maksymalna wynosi 330 km/h, a okrążenie toru Fiorano zajęło mu 1:17.500. To o 1,5 sekundy szybciej niż SF90 Stradale, a na torze taka różnica to duża przepaść.

Jeśli zamiast torowej jazdy na granicy możliwości wolicie weekendowy wyjazd po bułki do piekarni, możecie skorzystać z akumulatora o pojemności 7,45 kWh, żeby nie budzić sąsiadów. W trybie całkowicie elektrycznym ogranicza moc do 163 KM i pozwala przejechać 25 km. Pojemność zbiornika paliwa to 68 litrów, a bagażnik ma 74 litry.

Rozkład masy samochodu to 45:55, a trakcja jest przenoszona na dzięki oponom w rozmiarze 265 i 325 mm, które założono na 20-calowe felgi. Aerodynamika odpowiada za 415 kg docisku przy 250 km/h, czyli o 25 kg więcej od poprzednika. Poprawie o 15 proc. uległa też wydajność chłodzenia, a kierowca ma do dyspozycji system ABS Evo i FIVE, które poprawiają hamowanie i umożliwiają mniej doświadczonym kierowcom wyciśnięcia jeszcze więcej w bezpieczny sposób.

Ferrari poszło na całość, dlatego równolegle z 849 Testarossa pokazało też wersję Spider. Samochody ważą kolejno 1570 i 1660 kg na sucho. Dach waży więc dodatkowe 90 kg, a jego składanie zajmuje 14 sekund i można to robić do prędkości 45 km/h. Miłośnicy bardziej wyczynowych wrażeń mogą też dobrać pakiet Asetto Fiorano, który dzięki zastosowaniu jeszcze większej ilości tytanu i włókna węglowego redukuje masę o 30 kg. Dodaje też większy spojler i specjalne malowania.

Nowość od włoskiego producenta z pewnością przyciągnie klientów. Ferrari SF90 Stradale wydawało się piekielnie szybie, ale 849 Testarossa pokazało, że da się pójść jeszcze dalej. Podstawowa wersja kosztuje 460 000 euro, a decydując się na wersję Spider, trzeba zapłacić minimum 500 000 euro. To kolejno 1 959 000 i 2 130 000 zł, a mało kto wyjeżdża bazowym Ferrari z salonu. Na przebicie 3 000 000 zł potrzeba kilku kliknięć w konfiguratorze, ale za taki samochód chyba warto. To przecież oszczędna hybrydka.

REKLAMA

Dowiedz się więcej o marce Ferrari:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-09-09T17:16:14+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T15:27:28+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T13:29:50+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T11:29:57+02:00
Aktualizacja: 2025-09-08T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-08T11:40:25+02:00
Aktualizacja: 2025-09-08T06:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-07T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-07T10:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-06T14:00:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA