Szczyt bezczelności pobity. Nieprawidłowym parkowaniem załatwił sobie 120 dni w więzieniu
Nie wiem, jaki był dotychczasowy szczyt bezczelności, ale mężczyzna parkujący na Kurzym Targu na pewno go pobił.

Gdzieś obok nas jest świat ludzi, którzy nie kasują biletów miejskich, nie płacą za parkowanie, nie myją zębów, policji unikają jak ognia, a szkołę traktują jak parasol, chodzą do niej tylko kiedy pada. Dzięki nim nawet straż miejska może czasami kogoś złapać.
Kierowca przez straż miejską z Wrocławia
Nie mam szczególnych przemyśleń na temat tego, co robiłbym, gdybym był poszukiwany. Po prostu staram się nie być poszukiwanym. Ta trudna sztuka nie udaje co roku kilkudziesięciu tysiącom osób. Policja szuka ich z różnych przyczyn. Może to być list gończy, a może jest wyrok i trzeba stawić się do więzienia. Obławy po mieście raczej nie chodzą, więc wypadałoby po prostu nie rzucać się w oczy, żeby cieszyć się wolnością.
Odmiennego zdania był mężczyzna, który zaparkował na ulicy Kurzy Targ we Wrocławiu. Postawił auto na kopercie przeznaczonej dla straży miejskiej. Zignorował przy tym zakaz ruchu. Okazało się, że 41-letni kierowca nie ma prawa jazdy, a zamiast niego ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Do sądu poszedł już wniosek o ukaranie, niezależnie od mandatu w wysokości 5 tys. zł. Przybyła na miejsce policja ustaliła jeszcze, że jest on poszukiwany do odbycia kary 120 dni pozbawienia wolności. I go zatrzymali.
Nie jest to ostateczne kombo zbrodni z naszych ulic. Do bingo brakuje jeszcze, by pojazd był kradziony, bez badań technicznych i z fałszywymi tablicami. Kierowca powinien do kompletu okazać jeszcze prawo jazdy kupione w serwisie ogłoszeniowym. Powinien być też nietrzeźwy, pewnie zaciął się matrix.
Rzut kamieniem od patusiarza
W takich historiach zawsze rozczula mnie, jak łatwo jest trafić na taką osobę. To wjedzie w drzewo, albo kogoś goni, zamiast siedzieć pod radarem. W tym wypadku kierowca postanowił zaparkować w najgorszym możliwym miejscu. Zero refleksji i to jeszcze na trzeźwo.
Mam nadzieję, że sąd wlepi mu drugi sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, a do więzienia nie pójdzie, bo są przepełnione, albo z jakiejś innej przyczyny. Będzie mógł zaparkować w jeszcze lepszym miejscu.