Markę samochodów dostawczych ma uratować rodzinny van. Może nim być osobowe Ducato
Trudne sytuacje wymagają nietypowych rozwiązań. Ram to marka specjalizująca się w samochodach dostawczych i może spróbować poprawić swoją sprzedaż, wprowadzając rodzinnego vana. A może i reaktywować słynny model tego segmentu.
Ram to jedna z marek koncernu Stellantis, która zanotowała spadek sprzedaży. Amerykański producent pick upów i dostawczaków sprzedał w zeszły roku 439 039 pojazdów, co oznacza spadek o 19 proc. względem zeszłego roku. Nie jest to różnica niezauważalna, więc wypadałoby coś z tym zrobić, dlatego najbystrzejsze umysły w Auburn Hills zaczęły myśleć w skali makro. I coś tam nawet wymyśliły.
Van na ratunek Ramowi
Były szef Dodge'a, a obecnie dyrektor generalny Ram Trucks, Tim Kuniskis, wpadł na pomysł rozszerzenia oferty poprzez wprowadzenie osobowego vana. Jest to o tyle dziwne, że Ram dotychczas oferował jedynie pojazdy dostawcze, a do tego jeszcze obecna gama modeli bratniego Chryslera składa się z dwóch modeli, które również są vanami - Voyagera i Pacifiki. Ten drugi samochód mimo spadku sprzedaży o 11 proc. w zeszłym roku, względem roku ubiegłego jest jednym z najlepiej sprzedających się modeli koncernu Stellantis za Atlantykiem.
Trzeba jednak pamiętać, że amerykanie lubią dublować swoje modele i sprzedawać je pod kilkoma markami jednocześnie. Niegdyś Chrysler oferował swoje vany pod trzema markami równocześnie - jako Chrysler Town & Country, Plymouth Voyager i Dodge Grand Caravan. Być może ta ostatnia nazwa zostanie przywrócona do oficjalnej oferty, choć także i Ram miał swoje modele należące do tej rodziny.
Co może się wydawać dziwne dla nas Europejczyków, na bazie tych rodzinnych minivanów (lub jak slangowo nazywają je jankesi - „soccer mom vans”) powstawały także ich wersje dostawcze z dwoma siedzeniami z przodu i oblachowaniem zamiast szyb. Modele w takiej odmianie były sprzedawane także pod marką Ram. W latach 1984 - 1988 oferowano model Mini Ram Van, a w latach 2010 - 2015 - Ram C/V.
Ale Kuniskisowi chodzi stricte o samochód osobowy. Chciałby nawiązać do sukcesów Dodge'a Grand Caravan, który nie był może tak medialnym modelem jak Challenger czy Charger, ale zapewniał producentowi stabilny przychód. Zanim Grand Caravan został wycofany ze sprzedaży w 2020 r., Dodge regularnie sprzedawał ponad 120 tys. egzemplarzy rocznie, czyli więcej niż obecny w ofercie Stellantis US Chrysler Pacifica.
Obecnie najbliższym do rodzinnych vanów modelem ofercie Rama jest ProMaster - czyli amerykański bliźniak znanych z Europy Fiata Ducato, Peugeota Boxera, Opla Movano itd. Dużą zaletą Rama ProMaster jest jego niska cena, a Kuniskis podkreśla, że chciałby, żeby nowy model był konkurencyjny właśnie szczególnie na płaszczyźnie cenowej - tak jak Dodge Grand Caravan był sporo tańszy od swoich lokalnych rywali.
Co to w takim razie oznacza? W obliczu chęci robienia jak największych oszczędności opcją do rozważenia jest wprowadzenia po prostu osobowej, komfortowej wersji ProMastera, czyli czegoś w rodzaju Volkswagena Multivana albo Peugeota Travellera i-Lab. A, no i jest jeszcze jedna rzecz - rodzinne vany są już passe. Jeżeli dodamy do tego czynnik rynkowy, gdzie rolę samochodów rodzinnych masowo przejmują SUV-y i crossovery, wprowadzenie klasycznego vana nie ma sensu i raczej można się spodziewać się Rama ProMaster w wersji Highline.
Więcej o „sukcesach” Stellantis przeczytasz tutaj:
Ram nie myśli tylko nad vanem
Choć van wydaje się być obecnie numerem jeden Tima Kuniskisa, to poszukuje on możliwości poszerzania oferty w różne strony. Drugą, niemal równie istotną opcją do rozważenia jest średniej wielkości pickup, mniejszy od głównej serii od Rama. Rozmiarowo bliżej by mu było do pickupów oferowanych także w Europie, zaś w USA konkurowałby z takimi modelami jak Chevrolet Colorado, Toyota Tacoma czy Ford Ranger. Byłby też swoistym następcą produkowanego do 2011 r. Dodge'a Dakota.
Podobnie jak w przypadku vana, nowy, mniejszy pickup musi mieć cenę konkurencyjną względem swoich rywali. Stellantis oferuje w tym segmencie w USA obecnie tylko Jeepa Gladiatora, którego wersja podstawowa jest tylko o 1500 dol. tańsza niż podstawowa odmiana Rama 1500, za to jest dużo droższy od innych modeli swojego segmentu.
Jest też kwestia silników. Kuniskis przyznał, że chętnie znowu widziałby w swojej ofercie jednostki rodziny Hemi. Dodaje jednak, że typowe, wielkie, amerykańskie V8 nie są obecnie najważniejsze i rozważa to raczej jako ostatnią deskę ratunku, kiedy sprzedaż będzie spadać bardziej, mimo rozwiązania innych problemów - przede wszystkim wąskiej gamy, a także słabego marketingu.