REKLAMA

Brakuje ładowarek? Nie szkodzi, prąd do auta kupimy w kiosku

Współczesna technika bezbłędnie rozwiązuje problemy, o istnieniu których jeszcze niedawno nam się nie śniło. Mobilna ładowarka sprawi, że prąd do auta będzie można kupić w kiosku. I to takim, który jeździ.

Ziggy kiosk z prądem
REKLAMA
REKLAMA

Braki w infrastrukturze to jedna z największych kotwic hamujących rozwój elektromobilności. Co z tego, że zasięgi samochodów rosną, skoro ładowanie poza domem niejednokrotnie trzeba porządnie zaplanować. Nie da się z dnia na dzień stworzyć sieci ładowarek, szczególnie w budynkach, które zbudowano już dawno temu bez planów ładowania samochodów elektrycznych – np. w starszych centrach handlowych, czy w obiektach użytkowych objętych ochroną konserwatora zabytków.

Rozwiązaniem problemu jest ZiGGY – mobilny kiosk z prądem

Coś takiego naprawdę powstało i wygląda tak:

mobilna ładowarka

Pisaliśmy już o przyczepkach z prądem, które można ciągnąć za sobą w trasie, w Polsce był nawet pomysł na elektryczne przyczepki pchające, była nawet mobilna stacja ładowania zasilana benzyną. Ale samojezdnego kiosku z prądem jeszcze nie opisywaliśmy. I choć można obśmiać koncepcję, że by naładować auto potrzebujesz kiosku, który zużywa prąd by do Ciebie przyjechać i potem wrócić by podłączyć się do jakiejś stacji ładowania, to to wcale nie jest takie bez sensu.

Kiosk z prądem rozwiązuje problem miejsc parkowania dla samochodów elektrycznych

Nie trzeba wyznaczać konkretnych miejsc, znika konieczność bezzwłocznego zwalniania miejsca postojowego po naładowaniu pojazdu. Korzystając z aplikacji rezerwujesz kiosk, który zajmuje dla Ciebie wolne miejsce np. na parkingu centrum handlowego i czeka aż się przy nim pojawisz. Wjeżdżasz na miejsce, podłączasz auto i gotowe. Jedyne, czego brakuje, to automatyczne podłączanie i odłączanie wtyczki, które zwalniałoby kierowcę z obowiązku pojawienia się przy aucie niezwłocznie po zakończeniu procesu.

REKLAMA

A nie, to nie jest problem – to nisza, którą szybko wypełniliby wszyscy samozwańczy, parkingowi ochroniarze, którzy za „kierowniku, daj 5 złoty” odłączaliby wtyczkę po zakończeniu ładowania. Trzeba by tylko po naładowaniu odblokować gniazdo w samochodowej aplikacji. Choć patrząc z tej strony, taki ochroniarz mógłby przejąć cały proces przemieszczania kiosku – podprowadzić go do auta, a potem odprowadzić do punktu, w którym ładuje się rozładowane kioski. Może wyszłoby taniej, niż szykowanie bajeranckich, ale kosztownych rozwiązań automatycznych. Ej, dobra, chłopaki, robimy ten startup?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA