REKLAMA

Limity CO2 sprowadzą do Europy chińskiego konia trojańskiego

Im bardziej nierealne i dotkliwe będą kary dla producentów samochodów, tym większe zagrożenie będą dla nich stanowić chińskie koncerny.

Limity CO2 sprowadzą do Europy chińskiego konia trojańskiego
REKLAMA
REKLAMA

Do takiego wniosku doszedł Carlos Tavares – prezes grupy PSA, pełniący w tym roku funkcję prezesa Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA. Reprezentując ACEA lobbuje za złagodzeniem wymogów co do wysokości średniej emisji CO2 we flotach europejskich producentów.

W tej chwili średnia to 130 g/km, ale w za 4 lata ma wynieść 95 g/km. Producentom, którzy nie sprostają unijnym wymogom grożą wysokie kary – 95 euro za każdy gram przekroczenia liczony od każdego sprzedanego samochodu, który wykracza powyżej założonej kwoty. Mówimy o ogromnych kwotach. Według wyliczeń PA Consulting Group Grupa Volkswagena w 2021 roku może osiągnąć wynik 100,3 g/km, a to oznacza karę w wysokości 1,7 miliarda euro, Grupa Fiata za wynik 101,2 g/km zostałaby ukarana kwotą ok. 1,2 miliarda euro. BMW za swoje 104,7 g/km zapłaciłoby 500 milionów, a Daimler za 102,1 g/km – 200 milionów euro.

Przy spadającym udziale samochodów z silnikami wysokoprężnymi i niezbyt szybko rosnącym popycie na auta elektryczne, osiągnięcie unijnych celów może być bardzo trudne.

Chiński koń trojański

REKLAMA

Tavares twierdzi, że jeżeli któryś z europejskich producentów nie osiągnie odpowiednich wyników, może zostać ukarany kwotą, która „sprowadzi go na kolana” i będzie konieczna pomoc finansowa z zewnątrz. Mówiąc wprost, by udźwignąć karę będzie musiał być wykupiony przez innego producenta. Przepisy, które mają zapobiegać tworzeniu zbyt wielkich koncernów, nie pozwolą jednak, by wykupił go inny europejski koncern. W tym momencie do akcji mogą wkroczyć Chińczycy, którzy nie dość, że dysponują kapitałem, to dodatkowo mogą skusić Unię Europejską świetnie rozwiniętymi technologiami związanymi z produkcją aut elektrycznych. W Państwie Środka sprzedaje się ich najwięcej na świecie i tamtejszy rząd mocno stawia na rozwój tego rodzaju napędu. Chińczycy wyspecjalizowali się do tego stopnia, że np. Amerykanie nie budują już u siebie Cadillaca CT6 Plug-In, tylko importują go z Chin.

Jak już pisaliśmy – jednym ze sposobów na uniknięcie kary jest zwiększenie udziału sprzedaży samochodów elektrycznych.  Trudno jednak oczekiwać, by nagle nastąpił wzrost zainteresowania takimi pojazdami który by znacząco wpłynął na średnią emisję CO2 w Europie. Tavares wzywa Komisję Europejską do zniesienia kar do momentu, gdy Europa będzie miała odpowiednio rozbudowaną sieć stacji szybkiego ładowania – póki jej nie będzie, Europejczycy nie będą widzieli sensu w przesiadce na elektryki. Na chińskie elektryki zapewne tym bardziej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA