REKLAMA

Widziałem Lexusa, w którym coś nie pasuje do reszty. Chcę go w Europie (i to nie jest wykluczone)

Byłem w centrum badawczo-rozwojowym Lexusa i w dziale Toyoty, w którym opracowuje się najbardziej ekscytujące modele. Widziałem jeden z nich, który być może trafi do Europy. Jeszcze nie wiecie, że go pragniecie.

lexus lbx morizo zz
REKLAMA

Budynek wielki niczym centrum handlowe i hala sportowa w jednym, wykonany z materiałów tak japońskich, jak legendy o samurajach - z najprawdziwszego, jasnego drewna, szarego kamienia albo z jakiegoś tworzywa, które sprawia, że w niektórych pomieszczeniach pachnie zupełnie tak, jak gdybyśmy stali nad brzegiem wzburzonego morza. Oto najnowsze centrum badawczo-rozwojowe Lexusa oraz najbardziej ekscytującego działu Toyoty, czyli Gazoo Racing, w skrócie GR.

REKLAMA
lexus lbx morizo zz

Stoi pośrodku niczego, daleko nawet od miasta znanego jako Toyota City, w którym zapadają najważniejsze decyzje dotyczące nowej generacji taksówki, którą jutro wrócicie z knajpy i w którym zdecydowana większość ludzi dostaje wypłatę od tego samego pracodawcy. Wszyscy zatrudnieni muszą tu dojeżdżać, niektórzy nawet godzinę w jedną stronę albo i dłużej. W zamian, mogą testować auta na jedynym w swoim rodzaju torze testowym, odwzorowującym najtrudniejsze miejsca Nurburgringu. No i z każdego pomieszczenia budynku widzą zieleń, co w tym gęsto zaludnionym kraju stanowi prawdziwy luksus. Mogą pójść na przerwę, chwycić kubek herbaty i po prostu pogapić się na drzewa i góry. To na pewno pomaga we wpadaniu na dobre pomysły.

Miałem okazję odwiedzić to miejsce

Widziałem biura, w których być może wymyślany jest wasz kolejny samochód - albo przynajmniej taki, za którym będziecie wzdychać i żałować, że nie będzie go w Europie. Japonia jest daleko od unijnych norm i pomysłów, więc myśli inżynierów - grających w przerwach w symulatory wyścigów - nie są skażone zbyt wieloma ograniczeniami.

Oczywiście, wszystko składa się z gigantycznej przestrzeni typu open space, a każdy z pracowników dopiero rano dowiaduje się, przy którym biurku usiądzie. Zdjęcia dzieci albo kotów na blacie? Nie tutaj.

lexus lbx morizo zz
Czy chciałby pan usiąść i porozmawiać o Lexusie?

Widziałem też siłownię, w której Akio Toyoda ćwiczy w przerwie lunchowej, jadłem to, co pracownicy i oglądałem specjalne pokoje do picia herbaty albo ćwiczenia jogi. Oczywiście, nie zabrakło tam też samochodów.

W budynku stoi np. rozbita Toyota GR Yaris

Ma jeszcze kawałki szkła na desce rozdzielczej. Po co ktoś postawił uszkodzony samochód w biurowcu? To Yaris, którym ścigał się wspomniany Akio Toyoda, były prezes marki. Jak przystało na użytkowanie motorsportowe, przygody się zdarzają. Nie inaczej było w tym, nomen omen, wypadku. Egzemplarz po przejściach stoi na honorowym miejscu jako dowód, że marka uczy się na błędach i wyciąga wnioski nawet z takich sytuacji. Czyli: coś poprawiono, by więcej do tego typu wypadków nie dochodziło. Domyślam się, że nikt nie miał śmiałości zasugerowania Akio Toyodzie, że to może jednak jego wina.

Z drugiej strony jest gorzej, ale i tak robiłem to zdjęcie ukradkiem.

W innym, jeszcze bardziej reprezentacyjnym punkcie, ustawiono kilka Lexusów. NX-a dobrze znam z ulic, LBX-a niby też… ale ta wersja to coś specjalnego. Też ma coś wspólnego z Akio Toyodą.

Nazywa się Lexus LBX Morizo RR

lexus lbx morizo rr

Jeżeli też pogubiliście się już w mnogości nazw, nie obawiajcie się - ja też. „Morizo” to jednak pseudonim, pod jakim Akio Toyoda startuje w wyścigach. Co jest w tym Lexusie najciekawsze, a zarazem najdziwniejsze? To.

lexus lbx morizo rr

Oto Lexus z manualną skrzynią biegów. Możecie czuć się nieswojo, widząc połączenie znaczka z „L” z takim lewarkiem. W historii marki to wyjątkowo nietypowe. Lexusy z ręczną przekładnią stanowią rzadkość - zdarzają się czasami w przypadku modelu IS pierwszej i drugiej generacji. W drugiej manual był „obowiązkowy” z niesławnym motorem 2.2 diesel i zdarzał się przy 2.5 V6. I tyle.

Co to za dziwny drążek?

LBX Morizo RR jest wyjątkowo ciekawym autem

I właśnie dlatego uznałem, że napiszę o nim osobny wpis. To samochód, który jest GR Yarisem w bardziej praktycznej i prestiżowej „budzie”. Ma - przynajmniej na rynku japońskim - silnik 1.6 R3 rozkręcony aż do 305 KM. Moment obrotowy to 400 Nm. Taki wóz przyspiesza od 0 do 100 km/h w 5,2 s. No i może mieć ręczną skrzynię biegów.

Oczywiście, podobnie jak w GR Yarisie po liftingu, także i tutaj manual nie jest obowiązkowy. Klient ma wybór. Może postawić na ośmiobiegową skrzynię automatyczną. W GR Yarisie działa świetnie - i wcale nie psuje frajdy z jazdy szalonym hatchbackiem. Jest lepsza niż myślicie.

Czy to crossover ostateczny?

GR Yaris jest genialny, ale mały, trzydrzwiowy hatchback to wóz dla dość ograniczonej grupy klientów. LBX ma dodatkową parę drzwi, więc zadowoli tych, którzy czasami wożą z tyłu coś innego niż kurtkę. Crossoverowata sylwetka też może przekonać niektórych klientów, a jednocześnie wóz wygląda na tyle kompaktowo, że raczej nie zniechęci purystów, dla których w każdym wozie powinno się siedzieć na asfalcie (czyli GR Yaris też im się nie podoba, tam siedzi się wysoko).

REKLAMA

Chciałbym LBX-a Morizo (swoją drogą, dlaczego nie nazywa się F-Sport?) w Europie. Czy to możliwe? O ile GR Corolli - czyli innego rozwiązania problemu pod tytułem „GR Yaris ma dla mnie za mało drzwi” niemal na pewno na Starym Kontynencie nie zobaczymy, o tyle na pytanie o LBX-a przedstawiciel europejskiego oddziału marki tajemniczo się uśmiechnął. „Pracujemy nad tym” - powiedział. Nie oznacza to jeszcze żadnej oficjalnej deklaracji, a raczej światełko w tunelu. Oby tylko nie był za drogi, bo przy obecnych cenach GR Yarisa, gdy ktoś doda do tego pierwiastki "większe nadwozie" i "więcej prestiżu", może zrobić się nieprzyjemnie w rubryce "cena". Trzymam kciuki - świat potrzebuje więcej Lexusów z ręczną skrzynią biegów. To do siebie tak wspaniale nie pasuje, że aż jest piękne.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA