Kanada dołącza do Wielkiej Brytanii. Prowincja Quebec też chce skończyć z autami spalinowymi
Władze Quebecu - największej pod względem obszaru i drugiej pod względem liczby ludności prowincji w Kanadzie - ogłosiły swoje plany co do wprowadzenia zakazu sprzedaży pojazdów spalinowych.
W ostatnich dniach szerokim echem odbiły się plany Brytyjczyków, by w 2030 r. wprowadzić zakaz sprzedaży aut spalinowych. Za wyjątkiem hybryd - te mają być dostępne jeszcze o 5 lat dłużej.
Wydawałoby się, że to mrzonki i że nie ma szans na realizację tych obietnic - tym bardziej, że pierwotnie jako datę wprowadzenia zakazu aut z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi podawano dopiero 2040 r. (później termin ten przesunięto na 2035 r.). I być może faktycznie skończy się tak, że wszystko szlag trafi i trzeba będzie powrócić do pierwotnych założeń, ale póki co brytyjskie władze oficjalnie potwierdzają wskazane wyżej informacje: zakaz wjedzie w 2030 r.
Kolejnym regionem, który planuje wprowadzenie zakazu, jest Quebec
Ta kanadyjska prowincja nie podchodzi jednak do sprawy aż tak restrykcyjnie i póki co mówi o wprowadzeniu zakazu w 2035 r. Warto tu zaznaczyć, że nie wspomina się tam osobno o hybrydach, co może wskazywać, że zakaz dotknie wszystkich samochodów, które skrywają pod karoserią jakiś silnik wewnętrznego spalania. Chyba że by nagle ktoś zaoferował samochód wodorowy bez ogniw paliwowych, ale szanse na to oceniam równie wysoko jak te, że za kwadrans zadzwoni do mnie Jay Leno z propozycją postawienia u siebie w kolekcji mojego Forda Mondeo.
Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, plany wprowadzania ograniczeń nie dotyczą całego kraju, a poszczególnych jednostek administracyjnych. Przykładowo Kolumbia Brytyjska chce wprowadzić zakaz 5 lat później niż Quebec.
Plany ograniczeń w Quebecu oczywiście nie podobają się Kanadyjskiemu Stowarzyszeniu Producentów Pojazdów (CVMA). Prezes owego stowarzyszenia, Brian Kingston, skomentował całą sprawę na Twitterze pisząc, że klienci potrzebują zachęt do zakupu pojazdów bezemisyjnych, a nie zakazów sprzedaży modeli spalinowych. Trudno się z tym nie zgodzić, jako że niewiele osób kupuje pojazdy elektryczne (i np. hybrydy plug-in) ze względu na ekologię - często znacznie większe znaczenie mają ewentualne dopłaty, co doskonale było widać w Wielkiej Brytanii. Gdy zrezygnowano tam z dopłat do plug-inów, to ich sprzedaż natychmiast spadła - a te auta, które kupiono wcześniej, na ogół i tak nie były doładowywane z gniazdka.
Lista robi się coraz dłuższa
Lista krajów i regionów planujących, gdzie także ma zacząć obowiązywać zakaz sprzedaży aut spalinowych, oczywiście. Zaskakująco dużo z nich jako datę wprowadzenia zakazów podaje właśnie (lub chociaż rozważa) 2030 r. - mowa tu nie tylko o Wielkiej Brytanii czy Quebecu, ale też np. o Danii, Izraelu czy Szwecji. Podobnie sprawy wyglądają w Słowenii i w Niemczech, a jeszcze wcześniej auta spalinowe mają zniknąć z salonów w Austrii (2027 r.) i Norwegii (2025 r.) - w tym ostatnim kraju będzie to paradoksalnie najłatwiejsze, bo już teraz 60 proc. sprzedaży nowych pojazdów to modele elektryczne.
Gdzie w tym wszystkim jest Polska? No, Polska w tym wszystkim jest w d...ole. Głębokim. Co zresztą potwierdza raport Najwyższej Izby Kontroli. Ale hej, nie załamujmy rąk! Przecież Izera już jeździ...